REKLAMA

Wawer

różne »

 

Po co komu urzędnicze gazety?

  24 kwietnia 2009

Niedawno w "Kurierze Wawerskim", organie prasowym urzędu dzielnicy, ukazał się tekst Andrzeja Murata, rzecznika prasowego urzędu i redaktora naczelnego KW pod tytułem "Dlaczego wydawany jest Kurier Wawerski". No właśnie - dlaczego?

REKLAMA

Redaktor i rzecznik w jednym A. Murat pisze, że "Kurier" powstał w odpowiedzi na zapotrzebowanie społeczne, że informuje ludzi o tym, co się dzieje w dzielnicy, na co są wydawane pieniądze w Wawrze. Po szczegółowych wyliczeniach, ile osób czy-ta "Kurier" i ile kosztuje wydrukowanie jednego egzemplarza gazety, pada wypo-wiedź o zasadności wydawania - bo gazety komercyjne są nierzetelne, dyletanckie i drukowane są na marnym papierze, a pisują do nich amatorzy goniący za sen-sacją.

Nie wiem, czy Andrzej Murat miał na myśli także "Informator Wawra". Warto jednak pamiętać, że większość gazet lokalnych opiera się na informacjach przeka-zywanych z różnych źródeł, a do najważniejszych należą rzecznicy prasowi. O ile jednak osobiście nie mam zastrzeżeń do pracy A. Murata - bo informacji od niego zasięgałem rzadko, choć odpowiedzi otrzymywałem wyczerpujące - to zarzut nie-rzetelności dziennikarskiej jest dla reportera potwarzą. Rzetelność bowiem to pod-stawowy element pracy dziennikarskiej, a jeśli tekst nie podoba się którejś ze stron opisywanego tematu - zarzut niedopełnienia rzetelności pojawia się zawsze.

Amatorstwo dziennikarskie to też obelga - minęły co prawda czasy, kiedy dziennikarstwo było jednym z najbardziej prestiżowych kierunków studiów, bo jego ukończenie gwarantowało ekskluzywną pracę, a dyplomowany dziennikarz był czło-wiekiem elokwentnym i znającym się po trosze na wszystkim, ale i wśród tych "nie-dyplomowanych" jest wielu uznanych dziennikarzy - także z tych najprężniejszych, najsilniejszych redakcji, tak prasowych, jak i radiowych czy telewizyjnych. Ja sam, choć bez ukończonych studiów dziennikarskich, param się tym zawodem od lat pięciu - i porównując się ze studentami ostatnich lat dziennikarstwa (a znam takich) nieskromnie powiem, że praktyką zdobyłem więcej, niż oni teorią.

Przytyk o niezaspokajaniu potrzeb czytelników też potraktuję jako nie skiero-wany do redakcji "Informatora" - nasze teksty powstają głównie po interwencjach mieszkańców, a po każdym wydaniu odbieramy dziesiątki telefonów, co świadczy chyba o tym, że czytelników mamy i nasze artykuły im odpowiadają.

Andrzej Murat pisze, że gazety wydawane przez samorządy są niewygodne dla opozycji, bo "łatwiej manipulować opinią publiczną wtedy, gdy nie docierają do niej informacje o planach inwestycyjnych i ich realizacji". I znowu: jeśli rzecznik praso-wy nie będzie trzymał takich informacji dla siebie i pisma wydawanego przez samo-rząd na zasadzie pierwodruku - mieszkaniec tylko zyska. Wiadomo, że towarem najcenniejszym w dzisiejszych czasach jest informacja - ale to chyba nie na niej powinny zarabiać instytucje samorządowe? Odwróćmy argument o niewygodzie dla opozycji - samorządowa gazeta powstaje na ogół ku zadowoleniu rządzących, któ-rzy bez niewygodnych czy dociekliwych pytań mogą się chwalić każdym swoim działaniem, przedstawiając je jako wiekopomny sukces. Informacje podawane przez samorządowe czasopisma siłą rzeczy nie mogą być obiektywne, bo powstają na odgórne polecenie konkretnych osób: tych, które w danym momencie sprawują władzę.

Nakład "Informatora" jest blisko dwukrotnie większy niż "Kuriera" - co dwa ty-godnie do dzielnicy trafia 12 200 egzemplarzy naszej gazety. Jeśli przyjmiemy przelicznik A. Murata - czyta nas nie 20, lecz blisko 36,5 tysiąca ludzi, czyli więcej niż co drugi wawerczyk. Gazeta samorządowa - i nie dotyczy to tylko Wawra, po-dobne zdanie mamy o wszystkich pismach drukowanych za społeczne pieniądze przez urzędy dzielnic czy gmin - to generator zbędnych kosztów. Jeden egzemplarz w druku nie kosztuje dużo - ale trzeba pamiętać, że gazeta jest efektem pracy urzędników, którym pensje płaci nie prywatny przedsiębiorca, wydawca czy biznes-men - tylko społeczeństwo. A ono może decydować, czy tych kilkunastu czy kilku-dziesięciu tysięcy złotych nie warto przeznaczyć na coś innego - plac zabaw dla dzieci, ławeczki w parku czy uliczne kosze na śmieci, których brakuje w całej War-szawie. I zamiast wydawania 115 tysięcy złotych na pismo urzędu, wystarczyłoby raz w tygodniu przygotować serwis prasowy i rozesłać go e-mailem do lokalnych gazet. Nie ma takiej możliwości, aby wszystkie redakcje zbyły informacje w nim zawarte milczeniem, a mieszkańcy byliby co najmniej równie dobrze poinformowa-ni o tym, co się w dzielnicy dzieje.

Ktoś może mi zarzucić, że atakuję, bo "Kurier" odbiera mi czytelników, a co za tym idzie - pieniądze. To nie tak. Z doświadczenia wiem, że ludzie nie czytują tylko i wyłącznie jednego tytułu. Nie wątpię więc, że tekst ten przeczyta też ktoś, kto czytuje "Kurier Wawerski". Tu nie chodzi o pieniądze - przynajmniej nie o moje - a o zasadę. Skoro już bowiem wydaje się pieniądze cudze - a takimi są właśnie pie-niądze publiczne - to należy to robić z sensem. Wydawanie urzędowej gazety dla własnej chwały takiego sensu nie ma.

Rację rzeczniko-redaktor Murat ma w jednym: czytelnik - wyborca oceni wy-dawców "Kuriera". Obecnych i każdych następnych.

Wiktor Tomoń


 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWawer

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break