Plan dla Aleksandrowa: projektant nie uwzględnił uwag mieszkańców
4 lutego 2013
Dość nieoczekiwany przebieg miało ostatnie posiedzenie dzielnicowej komisji ładu przestrzennego, która miała być poświęcona omówieniu stanu zaawansowania prac nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego osiedla Aleksandrów. Dokument powstaje w oparciu o kompleksowe koncepcje odwodnienia osiedla.
Druga koncepcja odwodnienia, nad którą cały czas trwają prace, zakłada rozprowadzanie wody opadowej drenokolektorami i rozsączkowanie jej do gruntu. Nowe drenokolektory w połączeniu ze starymi rowami melioracyjnym (oczyszczonymi i udrożnionymi) mają stworzyć nową strukturę - sieć, którą będzie odprowadzana woda opadowa w obrębie 30 metrów od przebiegu drenażu. Inwestycja zakłada zainstalowanie ok. 3,5 km drenów i ma kosztować ok. 4 mln złotych. - Jest to rozwiązanie mało inwazyjne dla właścicieli działek. Przebiegać będzie w liniach rozgraniczających ulic, więc instalacja drenów nie będzie z nimi kolidowała - wyjaśniał projektant Bartłomiej Olczak.
Podkreślał, że chciałby doprowadzić do uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Aleksandrowa jeszcze w tym roku, na jesieni.
Brak profesjonalizmu?
Radnych zainteresowały propozycje do miejscowego planu, jakie projektant umieścił na prezentowanej mapie. Różnice dotyczyły np. przebiegu drenów w poszczególnych ulicach (albo były zaznaczone, choć nie powinny, albo zaznaczone tylko w części) czy przeznaczenia terenów - te, które przeznaczone były pierwotnie jako mieszkaniowe lub usługowe, w nowym planie miejscowym zostały przez projektanta zaznaczone na mapie jako... zieleń parkowa.
Radna Joanna Waligóra spytała, czy projektant zapoznał się z poprawkami zgłaszanymi na kolejnych spotkaniach z radnymi Wawra i mieszkańcami osiedla Aleksandrów oraz poprosiła, aby projektant się do tych uwag odniósł.
Podejrzenie radnej Waligóry było uzasadnione, bo szybko okazało się, że projektant zgłaszanych uwag i poprawek nie uwzględnił w swym planie. Co gorsza, wszystko wskazywało na to, że chyba się z nimi nawet nie zapoznał, a jeśli tak, to bardzo pobieżnie. Smaczku sprawie dodaje fakt, że pierwsze poprawki były zgłaszane projektantowi już w 2009 roku, a kolejne w roku 2011. Czasu na zapoznanie się z nimi było więc chyba aż nadto.
Po bardzo emocjonalnej dyskusji, przewodniczący komisji Marcin Kurpios, po krótkiej naradzie z radnymi i projektantem, wyznaczył nowy termin obrad na 20 lutego.
W projekcie mają być uwzględnione wszystkie zgłoszone uwagi.
Do tematu wrócimy.
sb