Parkowanie na PKP Płudy bezkarne. "Kolej nie uznaje tego miejsca za zieleń"
17 maja 2016
Kiedyś trawnik, teraz dziki parking - znamy to? Niestety, bardzo dobrze. Ekstrawniki, zamienione przez parkujących na dziko kierowców w klepiska, to widok powszedni. Jednym z nich jest teren pod wiaduktem na Płudach.
- Nasz patrol miał zgłoszenie o parkowaniu na Płudach jeszcze w marcu - mówi Monika Niżniak, rzecznik straży miejskiej. - Kiedy jednak skontaktowaliśmy się z PKP, usłyszeliśmy, że to miejsce nie jest uznawane jako zieleń, nie są planowane tam żadne zabiegi pielęgnacyjne ani nasadzenia, w związku z tym koleje nie są zainteresowane tym, byśmy tam interweniowali.
Nie oznacza to jednak, że cała okolica zostanie przez strażników porzucona. - Regularne zgłoszenia dochodzą do nas głównie z trzech ulic: Szynowej, Podkładowej i Klasyków - mówi Monika Niżniak. - W ciągu ostatnich dwóch miesięcy strażnicy przeprowadzili tam ponad sto interwencji.
Takie akcje to część nowej strategii straży. - Ze względu na postępującą degradację trawników i brak reakcji ze strony części kierowców podjąłem decyzję o zaostrzeniu działań w tym obszarze. Nie tylko częściej będą kontrolowane miejsca, w których kierowcy notorycznie pozostawiają samochody na trawnikach, ale również podejmowane będą czynności wobec tych, którzy samochody zostawili na tzw. klepiskach. Kierowcy będą surowo karani - podkreśla Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej. Gdzie ta zmiana? Do tej pory strażnicy uznawali, że zieleń można niszczyć tam, gdzie jest - a więc na trawnikach. Teraz komendant uznał, że uniemożliwienie wyrośnięcia roślinom to też forma ich niszczenia - nie będzie już wymówek "przecież tu i tak nic nie rośnie", trzeba się liczyć z mandatem sięgającym 500 złotych. Zasada dotyczy szeroko pojętych "terenów publicznych".
(wt)