Parkowanie na Kajki: klamki wymazane odchodami i karny kut***
10 marca 2014
Mieszkańcy okolic Szkoły Podstawowej nr 218 przy ulicy Michała Kajki narzekają na źle zaparkowane samochody. Na narzekaniach nie poprzestają...
Opowiada, że rodzice odwożący dzieci rano do szkoły parkują nawet na pasach dla pieszych.
- Mam wrażenie, że ludzie są po prostu bezmyślni! Dla nich najważniejsze jest stanąć tak, żeby dziecko miało blisko do furtki, a oni nie musieli wychodzić z samochodu i prowadzić je do bramy - stwierdza nasz czytelnik.
Za nieprzepisowe parkowanie niesubordynowanych kierowców czekają niezbyt przyjemne niespodzianki od mieszkańców, którym zaczyna brakować cierpliwości... Mundurowi nic na to nie poradzą. Zanim strażnicy się pofatygują na miejsce, mija kilka godzin, a wtedy samochody już odjeżdżają - podkreśla mieszkaniec Wawra.
- Widziałem oberwane lusterka lub klamki wysmarowane psimi odchodami. Zdarzają się słynne naklejki "karny kut***", przeznaczone dla nieprawidłowo parkujących kierowców - opowiada czytelnik.
A to wszystko zamiast telefonów do straży miejskiej. - Ludzie nie widzą sensu, aby zgłaszać, bo i tak mundurowi nic na to nie poradzą. Zanim strażnicy się pofatygują na miejsce, mija kilka godzin, a wtedy samochody już odjeżdżają - podkreśla mieszkaniec Wawra.
W zeszłym roku z okolic SP nr 218 straż miejska przyjęła zaledwie kilkanaście zgłoszeń dotyczących nieprawidłowego parkowania. Na ulicy Kajki strażnicy miejscy odnotowali siedem zdarzeń, na Homera - cztery, na Odrodzenia - trzy.
- Często zdarza się, że ludzie, zamiast do nas, dzwonią do mediów. Prosimy o zgłaszanie takich sytuacji na bezpłatny numer telefonu 986 - podkreśla rzeczniczka stołecznej straży miejskiej Monika Niżniak. Dodaje jednak, że priorytetem dla nich jest reagowanie na sytuacje bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia, do których nieprawidłowe parkowanie z pewnością nie należy.
AK