Park Bródnowski: toalet brak, bo nie zarabiają
17 grudnia 2012
Potrzeba jest matką wynalazków, ale za potrzebą przede wszystkim trzeba chodzić. A załatwiać te sprawy w śmierdzących, plastikowych toi-toikach to często prawdziwa mordęga. - W parku Bródnowskim przydałaby się toaleta stacjonarna, z prawdziwego zdarzenia, sprzątana na bieżąco i czysta - zgłaszają mieszkańcy. - Nic z tego, toalety na siebie nie zarabiają - odpowiada burmistrz Grzegorz Zawistowski.
Są inne potrzeby
Urzędnicy tłumaczą, że zbudowanie toalety stacjonarnej to koszt przynajmniej 2 mln zł, bo oprócz samego budynku konieczne jest doprowadzenie kanalizacji. Potem trzeba tego pilnować i jakoś utrzymywać. A to kolejne kilkaset tysięcy złotych w skali roku.
- Dwa miliony? Niech urzędnicy przestaną bredzić! Tyle kosztują dwie luksusowo wykończone wille, każda po 300 mkw. Kilkaset tysięcy roczne utrzymanie toalety? Nie wiedziałem, że zarobki "babć klozetowych" należą do najwyższych w kraju - komentuje oburzony mieszkaniec.
Czyli, nic z tego?
- Gdyby znalazł się inwestor skłonny wybudować w pobliżu restaurację lub inny lokal, w którym pieniądze zostawialiby jego klienci i zostawialiby je też w budynku toalety, to wtedy tak. Warunkiem byłoby też zainstalowanie w parku monitoringu, o co się staramy. W innym przypadku jesteśmy bowiem bezsilni wobec wandali.
No dobrze, pytamy. A dlaczego dzielnica zdecydowała się swego czasu na ustawienie tzw. Parku Rzeźby w tymże parku Bródnowskim? To inwestycja, która musiała kosztować sporo. A słynny już napis "Bródno" na wzór Hollywood, który kosztował 80 tys. zł?! Pomijając wartości estetyczne, w pierwszej kolejności powinno się postawić na sprawy pierwszej potrzeby. A nie ma nic bardziej związanego z potrzebą niż toaleta. W tym konkretnym przypadku publiczna.
- Pieniądze na Park Rzeźby z budżetu miasta otrzymywało zawsze Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Nie wszystkim musi to się podobać, ale gdybyśmy nie wzięli tych pieniędzy, to na inny cel byśmy nie dostali. To nigdy nie obciążało budżetu dzielnicy. Poza tym to miejsce zaczyna być odwiedzane przez fachowców z całego kraju, związanych ze sztuką. W naszych warunkach taka ekspozycja to ewenement. Być w Warszawie i nie odwiedzić Targówka coraz częściej bywa traktowane jako niezręczność także przez gości z zagranicy. Na napis "Bródno" przyszły pieniądze z urzędu miasta, właśnie na to konkretne zadanie, na nic innego. Toaletę na chwilę obecną musielibyśmy sfinansować sami. Wiemy, że by się przydała, ale musimy czekać na inwestora. Na razie takiego nie ma - broni się burmistrz Zawistowski.
Właśnie spadł śnieg. Tymczasem z parku zniknęły nawet toi-toie.
- Toalety przenośne stoją wyłącznie w sezonie. Zimą ruch w parku nie jest duży. Niedaleko, przy boisku Syrenka znajduje się toaleta. Poza tym w całym mieście toalety stacjonarne są zamykane, właśnie ze względu na koszty. Toi-toiki sprawdzają się na całym świecie - dodaje rzecznik Rafał Lasota.
mac
Nasz komentarz:
Kwoty, na jaką urząd oszacował zbudowanie toalet w parku Bródnowskim nie będę komentował, bo skala błędu jest porażająca. Poszerzę nieco horyzont myślenia burmistrza Grzegorza Zawistowskiego o nierentowności toalet i zadam pytanie: czy park na siebie zarabia? Nie! To po co go mamy? Czy szkoły zarabiają? Nie! Zlikwidujmy i nie budujmy kolejnych. Dawno nie słyszałem z ust samorządowca tak absurdalnego argumentu. Toaleta nie jest od zarabiania, Panie Burmistrzu. A Pan jest od dbania o racjonalne wydawanie publicznego grosza. Argumenty, że kasa na Park Rzeźby czy napis "Bródno" nie pochodziła z budżetu dzielnicy są śmieszne. Miejskie czy muzealne, to także pieniądze publiczne, z moich podatków, i dziwię się, że Pan tego nie rozumie. Jako samorządowiec nie powinien Pan pozwalać na takie wydatki, wiedząc że są tysiące ważniejszych potrzeb. Burmistrzem trzeba być od A do Z, a nie tylko od A do F, bo reszta to ZDM, ZTM, miasto, ministerstwo i Unia Europejska. Jeśli nie czuje się Pan już na siłach, by temu zadaniu podołać, to może czas pomyśleć o przekazaniu sterów komuś bardziej energicznemu?
Bartek Wołek