Krótki felieton o mojej głupocie
14 grudnia 2012
Tekst o ceglanym napisie "Bródno" w parku Bródnowskim podzielił naszych czytelników (z grubsza) na mieszkańców i urzędników. Pierwsi uważali, że to wyrzucone w błoto pieniądze, inni - że z satelity wcale nie widać głupoty władz, tylko że głupi jest autor.
Zarzutu nie będę komentował, bo nakręcanie spirali "sam-jesteś-głupi" to rozrywka dla przedszkolaków, którą kilka dekad temu udało mi się zarzucić - a i samemu zdarza mi się powątpiewać w swój intelekt podczas lektury gazet tudzież serwisów informacyjnych, jednak interesują mnie powody, dla których burmistrz broni kulturalnej inwestycji na Bródnie.
Przypominam: w tekście zaznaczyłem, że współpraca kulturalna z artystami z całego świata to rzecz chwalebna, ale że są ważniejsze sprawy w Warszawie i na Targówku, na które można wydać 80 tysięcy. Do dzielnicy przytyk był jeden - że urzędowe ściany są głuche. W całym pozostałym tekście powtarzam, że pieniądze na mur poszły z kasy miejskiej, nie dzielnicowej i że urzędnicy wystawili sobie pomnik głupoty.
Na miejscu burmistrza Targówka - którym na szczęście dla siebie/dzielnicy (niepotrzebne skreślić) nie jestem - zamiast licytować się, kto jest głupszy, popatrzyłbym na potrzeby swoich mieszkańców i za murowany prezent podziękowałbym stołecznemu ratuszowi. Na co można wydać w dzielnicy 80 tysięcy, poza wzmiankowanym w poprzednim tekście GKP Targówek?
Panie burmistrzu! Po wojnie Stalin zaproponował Bierutowi prezent od ZSRR dla PRL. Do wyboru było metro, Pałac Kultury lub osiedle mieszkaniowe. Bierut odpowiedział, że metro jest niepotrzebne, a osiedle możemy wybudować sami. Gdyby wybrał inaczej - pewnie nie byłoby teraz komunikacyjnych problemów, także na Targówku. Może Pan oczywiście nadal twierdzić, że moja głupota jest większa niż pańskich partyjnych kolegów - to pańskie prawo. Na nazwanie Pana głupim nie pozwolę sobie w żadnej sytuacji, bo oznaczałoby to argument ad personam, który w dyskusji dyskwalifikuje dyskutanta. Jednakowoż moim prawem jest głoszenie, że bronienie niegospodarności i rozrzutności na terenie zarządzanym przez Pana jest co najmniej nieodpowiedzialnością. Ponoć Maria Antonina, gdy dowiedziała się, że ludzie nie mają chleba powiedziała: "to niech jedzą ciastka". Na Targówku brakuje kasy na podstawowe inwestycje, a Pan nie ma nic przeciwko wydawaniu jej na artystyczną kupę cegieł czy stos starych palet. Gdybym był na Pana miejscu - postąpiłbym inaczej.
Wiktor Tomoń