Palą i śmierdzi
23 października 2009
Najczęstszą metodą pozbywania się zgrabionych liści jest niestety ich palenie. W okresie jesiennym nad wieloma działkami kłębi się dym, unosząc w powietrze mnóstwo szkodliwych substancji.
"Echo" zapytało kilku przypadkowych mieszkańców Bemowa, czy palenie liści jest według nich dozwolone. Zdania były podzielone. Jak więc wygląda to w świetle przepisów?
- Zgodnie regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie Warszawy, dopuszcza się spalanie odpadów roślinnych pod warunkiem ograniczenia uciążli-wości dla korzystających z nieruchomości służących do wspólnego użytku oraz nieruchomości sąsiednich. Spalanie liści na terenie ogrodów działkowych może być obwarowane dodatkowymi warunkami, wynikającymi z regulaminu poszczególnych ogrodów działkowych. Spalanie liści poza terenami rozproszonej zabudowy jedno-rodzinnej oraz terenami rolnymi skutkuje mandatem karnym do 500 złotych, po-uczeniem bądź skierowaniem wniosku do sądu grodzkiego - mówi Jolanta Boryse-wicz ze straży miejskiej.
Istotą problemu jest więc uciążliwość dymu. Jeśli palenie liści na terenie ogródków działkowych przeszkadza okolicznym mieszkańcom, właściciele działek nie powinni tego robić. Zabudowa rozproszona według słownika zakłada odległości między działkami od 100 do 500 m. Jeśli działki są bliżej położone - teoretycznie nie wolno spalać liści.
Mieszkańcom, którym przeszkadza dym palonych liści, pozostaje zgłoszenie sprawy do straży miejskiej. Strażnicy twierdzą, że takie interwencje praktycznie się nie zdarzają.
- Liście palą najczęściej działkowicze w swoich ogródkach. Mogą to robić pod warunkiem, że dym nie przeszkadza okolicznym mieszkańcom. Od dawna nie po-dejmowaliśmy interwencji w tym zakresie. Żadne skargi nie spływają do naszej jednostki - mówi Magdalena Malasińska z bemowskiej straży miejskiej.
Kompostowanie liści wydawałoby się w tym wypadku rozsądną metodą - nie dość, że ekologiczną, to i w żaden sposób nieuciążliwą dla sąsiadów. Tylko nie każ-dy ma na to miejsce.
Jest jeszcze jeden aspekt - liście kasztanowca trzeba spalić, aby wytępić szkodnika, który gnębi od kilku lat te drzewa.
nc