Oszust: ciociu pożycz na otwarcie restauracji
22 lutego 2013
Choć metoda "na wnuczka" ma już swoje lata świetności za sobą, wciąż jednak zdarzają się oszuści, wykorzystujący ją i jej odmiany. W Legionowie na przykład wpadł "siostrzeniec".
Tym razem było podobnie - do kobiety mieszkającej przy Krasińskiego zadzwonił siostrzeniec prosząc o przelew na konto. 60-letnia mieszkanka Legionowa wyczuła pismo nosem i o swoich podejrzeniach powiadomiła policję.
Policjanci wraz z podejrzliwą panią zastawili pułapkę. Kiedy "siostrzeniec" zadzwonił po raz drugi, pani powiedziała, że przelewu nie zrobi, ale pieniądze - 15 tysięcy na uruchomienie restauracji - chętnie wręczy osobiście. Na dodatek całej sumy nie uzbierała, więc Kamil będzie się musiał zadowolić jedynie 10 tysiącami.
- Mówi się trudno - pomyślał "siostrzeniec Kamil" i po kaskę wysłał znajomego. Ten podjechał pod blok, przez kilkanaście minut siedział w samochodzie rozglądając się nerwowo - co nie uszło czujnym oczom policjantów w cywilu - po czym udał się do umówionego mieszkania. I gdy już miał w rękach kopertę z pieniędzmi, wkroczyli mundurowi. Krzysztof J. był całkowicie zaskoczony.
43-latek trafił do policyjnego aresztu. Został objęty policyjnym dozorem, a za oszustwo grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Co najciekawsze, nasza bohaterka jest już wprawiona w działania związane z "wnuczkami" - trzy lata temu próbowano ją oszukać tą samą metodą. Próbowano, bo wówczas kobieta odprawiła oszustów z kwitkiem. Oszuści powinni chyba opracować jakąś swoją bazę danych, żeby nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki...
TW Fulik
Autor zamieszcza swoje teksty
na podstawie informacji pozyskanych operacyjnie od służb mundurowych