Oświata: za trudny temat dla władzy?
11 lipca 2011
Pierwszy raz w dziejach białołęckiego samorządu nie odbyła się sesja rady dzielnicy z powodu braku kworum. W minionym tygodniu w ratuszu przy Modlińskiej nie stawili się wszyscy radni PO i SLD. Zbojkotowali sesję, która została zwołana przez radnych PiS i Gospodarności. Nadzwyczajne obrady miały być w całości poświęcone oświacie.
W obecnej kadencji postanowiliśmy sami przygotować nadzwyczajną sesję rady dzielnicy, która na nasz wniosek została zwołana na 21 czerwca. Niestety, z powodu nieobecności radnych PO i SLD nie mogła się odbyć. Do rozpoczęcia obrad sesji potrzebne jest kworum, którego opozycja nie jest w stanie zapewnić. Pragnę przypomnieć nieobecnym radnym, że ich obowiązkiem wobec mieszkańców jest uczestniczenie w pracy rady dzielnicy a nie bojkotowanie tej pracy. Chyba, że uwierzymy, że wszyscy byli chorzy? W tej sprawie wierzący nie będę.
Chciałbym nawiązać do tematu poruszonego w poprzednim numerze "Echa" a dotyczącego pomnika Laszlo Osvatha, mającego stanąć u zbiegu Strumykowej i Hanki Ordonówny. Kiedy za jedyne 70 tys. złotych został wybrukowany skwerek pod pomnik, wielu mieszkańców pobliskich osiedli myślało, że władza przyszła im wreszcie z pomocą i tworzy podjazd pod bardzo potrzebny w tym rejonie parking. Jakież było ich zdziwienie oraz irytacja, kiedy dowiedzieli się, że zafundowano im pomnik bohatera Węgier zasłużonego dla Polski. Oczywiście jestem jak najbardziej za upamiętnianiem wybitnych postaci i ważnych wydarzeń historycznych. Powinniśmy jednak upamiętniać postacie i wydarzenia związane z Białołęką. Dzięki temu będziemy budowali lokalną tożsamość i społeczność bardziej związaną z miejscem zamieszkania.
Nie urządza się igrzysk, kiedy brakuje chleba. Wspomniany w poprzednim numerze "Echa" brak pieniędzy na papier toaletowy w szkołach pokazuje, jakie mamy braki na bieżące finansowanie oświaty. Właśnie dobiega końca rozbudowa szkoły podstawowej przy ul. Berensona, która posiada całkowicie nowe skrzydła, ale mały fragment dawnej placówki pozostał. Przy okazji rozbudowy pozostawiony fragment starej szkoły miał zostać pokryty nową elewacją. Zazwyczaj przy okazji takich modernizacji ociepla się stare budynki styropianem i na to kładzie się nową elewację. Można to było zobaczyć przy odnawianiu starych bloków na Tarchominie. I co się stało? Podobno zabrakło pieniędzy na styropian i ma być tylko położona warstwa tynku bez ocieplenia. Koszt styropianu jest niższy niż 70 tys. zł. Jak widać nie stać nas na pomnik bohatera przyjaźni polskowęgierskiej, bo rezygnujemy z rzeczy ważniejszych na rzecz mało istotnych.
Piotr Oracz
radny dzielnicy Białołęka