Osteon bez kontraktu NFZ i z prokuratorem
8 kwietnia 2013
Narodowy Fundusz Zdrowia zerwał z kliniką Osteon kontrakt na świadczenie usług medycznych. Sprawę opisaną przez nas trzy tygodnie temu bada też prokuratura.
W poprzednim wydaniu opisywaliśmy dramatyczne historie ludzi, którzy twierdzili, że zostali oszukani przez szpital ortopedyczny w Jabłonnie. Pracownicy placówki pobierali od pacjentów opłaty za zabiegi, które refundował też NFZ, klinika miała zatem płacone podwójnie za wiele operacji. Mało tego, na operację wysyłano także zdrowych ludzi, a wiele zabiegów przeprowadzono niezgodnie ze sztuką transplantologii.
Wysyłali na operacje zdrowych ludzi
Czy szpital ortopedyczny w Jabłonnie oszukuje pacjentów i wyłudza pieniądze od NFZ?
Wszystko po to, by więcej zarobić...
Sprawą zajęły się także ogólnopolskie media: TVN i Gazeta Wyborcza. Liczba klientów placówki, którzy zaczęli mieć wątpliwości co do jakości świadczonych przez nią usług, zaczęła lawinowo rosnąć.
- Moja córka dwa lata temu przeszła operację kolana w Osteonie, za którą zapłaciłam 3600 zł. Od tego czasu przeszła jeszcze trzy operacje, a dwie z nich na pewno były naprawcze - opowiada na forum "Echa" czytelniczka. Kolejna dodaje, że też była operowana. Zapłaciła za operację 5 tys. zł i przez trzy miesiące nie mogła się doprosić o rachunek. - Pewnie zabieg sfinansował im NFZ - spekuluje.
- Ja przeszedłem operację w grudniu 2010 roku. A obecnie czekam na operacje naprawczą i oby tylko na jednej się skończyło. I też miałem dopłatę do zabiegu, który miał być na NFZ - opowiada Zorro.
- Miałem tam robioną zwykłą artroskopię, po której stwierdzili, że mam zerwane więzadło, więc w ciągu roku powinienem zrobić rekonstrukcję. Coś mi się nie podobało i na szczęście zasięgnąłem opinii innego lekarza, zrobiłem rezonans. Okazało się, że z moją nogą wszystko było w porządku! A Osteon chciał ode mnie 9 tys. zł - relacjonuje Misiek.
- Szok! Ja też miałam tam operowane kolano - operacja źle przeprowadzona, za wszystko musiałam płacić. Teraz znikąd pomocy - chodzę od lekarza do lekarza, bo nikt nie chce poprawiać po kolegach "po fachu". Właściciel kliniki to arogancki facet. O problemach nie chce słyszeć i odsyła na rehabilitację, oczywiście do Osteonu i płatną - bo jak twierdzi, tylko tam dobrze pomogą. Dziękuję losowi, że ta sprawa ujrzała światło dzienne! - mówi pacjentka.
Wszyscy pacjenci wypowiadający się na forum "Echa" są zszokowani skalą zjawiska. Z moją nogą wszystko było w porządku! A Osteon chciał ode mnie 9 tys. zł za operację - relacjonuje Misiek.
- Moja operacja kolana również budzi wiele wątpliwości. Niestety, cały czas byłem przekonywany, że wszystko jest ok i tylko ja jestem jakimś "dziwnym typem", na którym wszystko źle się goi! Potwierdzam, że również za wszystko płaciłem - nawet za zdjęcie szwów. Nie mieści mi się to wszystko w głowie! - opowiada kolejny z leczonych w Osteonie.
- Wiele wycierpiałem przez lekarza tam pracującego. Jak czytam pozytywne opinie na temat tej kliniki, to dosłownie włosy jeżą mi się na głowie. Jacy ludzie są naiwni... - oburza się internauta.
Sprawa do prokuratury
Sprawa nabrała rozgłosu i tempa dopiero po interwencji mediów. W zeszłym roku, mimo wielu skarg, NFZ przeprowadził w Osteonie zaledwie dwie kontrole.
- Potwierdziły one zasadność skarg pacjentów. Wówczas na Osteon NFZ nałożył kary: 40 i 170 tys. zł - mówi Agnieszka Gołąbek z mazowieckiego NFZ. Dodaje też, że skarg zaczęło pojawiać się coraz więcej. W końcu fundusz przeprowadził kompleksową kontrolę, która potwierdziła liczne nadużycia. - Nie nakładaliśmy już kary, tylko podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu umowy z kliniką - wyjaśnia rzeczniczka. Na początku kwietnia NFZ rozwiązał kontrakt z placówką i powiadomił o wszystkim prokuraturę.
Ta prowadzi postępowanie dwutorowo.
- Sprawdzamy, czy doszło do wyłudzenia pieniędzy od NFZ za zabiegi, za które płacili też pacjenci. Grozi za to do ośmiu lat pozbawienia wolności. Drugą sprawą jest kwestia, czy doszło do narażania ludzi na ciężki uszczerbek na zdrowiu przez osoby, które miały obowiązek opieki a nie stwarzania zagrożenia. Za to grozi do pięciu lat pozbawienia wolności - mówi zastępca prokuratora okręgowego Warszawa Praga, Mariusz Piłat. Prokurator dodaje też, że postępowanie potrwa na pewno kilka miesięcy, bo zgłasza się do nich mnóstwo osób poszkodowanych. Do pomocy powołano już zespół biegłych ortopedów. To oni muszą przeanalizować wszystkie przypadki. - Jak będą zarzuty, wtedy dopiero będziemy mogli wydać na przykład zakaz wykonywania zawodów: lekarza i menadżera kliniki, jednak podkreślam - na razie tych zarzutów nie ma - podkreśla Piłat.
Anna Sadowska
.