Osiedle Wilno - miasteczko na pustyni. Warto było?
19 marca 2014
Już od czterech lat trwa budowa olbrzymiego osiedla, położonego w pobliżu linii kolejowej, niegdyś łączącej Warszawę z Wilnem. Obecnie trwają prace nad 300 nowymi mieszkaniami.
- Bardzo dobrze - stwierdza pani Agnieszka, spacerująca po okolicy z dzieckiem. - To spokojna i cicha dzielnica, chociaż ulice są wąskie i samochody pod oknami trochę za bardzo szumią. O przeprowadzce tutaj zadecydował głównie dobry dojazd do centrum. Mamy 5 minut pociągiem do Dworca Wileńskiego, a tam już budują metro.
Póki co widać jednak, że osiedle dopiero zaczyna normalnie funkcjonować. Wzdłuż ulicy Zamkowej powstaną liczne punkty usługowe i sklepy, ale na razie działa tylko kilka.
- Niedaleko budują market - opowiada inna mieszkanka. - Jak na nowe osiedle nie jest tak źle. Brakuje tylko dobrego, dużego placu zabaw.
- Czemu mam narzekać na infrastrukturę? - pyta pan Adrian. - Wiedziałem, że tutaj na razie nic nie ma, kiedy kupowałem mieszkanie. Zakupy robię najczęściej wracając z pracy, w Centrum Handlowym Wileńska.
Na Wilnie da się słyszeć głosy, że osiedle ma za mało miejsc parkingowych, ale ten problem powinny rozwiązać nowe bloki. Powstanie w nich garaż na 172 samochody i 13 specjalnych miejsc ze schowkami, a także komórki i schowki lokatorskie (jeden ma kosztować 12 tys. zł). Same mieszkania - od jedno- do czteropokojowych - będzie można kupić w cenie 6-7,2 tys. zł za metr kwadratowy. To zdecydowanie mniej, niż w kraju, do którego porównują osiedle niektórzy mieszkańcy...
- Tu jest taki holenderski klimat - mówi rowerzysta, spotkany na pl. Ostrej Bramy. - Wąskie ulice, surowe kolory domów, dobre warunki do jazdy rowerem i pociągi niedaleko.
Holenderski klimat zaburzają liczne nawiązania do stolicy Litwy: tablice pamiątkowe, nazwy ulic...
- To ciekawy pomysł - słyszę przy pl. Ratuszowym od pani Marii. - Ale to wszystko jest takie sztuczne. Wolałabym, żeby takie pamiątki powstawały raczej z woli mieszkańców, a nie były gratisem do mieszkania. Ale doceniam chęci, w końcu mieszkamy przy kolei do prawdziwego Wilna.
Osiedle oglądane z peronu PKP wygląda jakby stało na pustyni. Sytuacja przypomina trochę kolonizację amerykańskiego Dzikiego Zachodu. Tam też najpierw budowano stacje kolejowe, a dopiero potem okolica zapełniała się osadnikami.
Dominik Gadomski