Okno życia na Wolskiej ma pół roku
2 października 2012
W marcu tego roku przy ulicy Wolskiej w Warszawie Straż dla Zwierząt uruchomiła "okno życia", gdzie właściciele mogą zostawiać zwierzęta, którymi nie chcą lub nie mogą się dłużej opiekować. Jak przez ostatnie pół roku funkcjonowało "okienko"?
Mija właśnie pół roku odkąd okienko życia zostało uruchomione. Przedsięwzięcie miało stanowić alternatywę wobec porzucania zwierząt w lesie czy na ulicy. Zwierzak pozostawiony w okienku miał trafiać od razu do adopcji, omijając przykrą i stresującą drogę najczęściej kilkukrotnych zmian miejsca zamieszkania.
Adopcyjne sukcesy
Fakt, że tak dużo zwierząt trafiło do okna jest jednak, zdaniem Mateusza Jandy ze Straży dla Zwierząt, potwierdzeniem, że taka inicjatywa jest potrzebna. - Zarówno ja, jak i cała Straż dla Zwierząt, jesteśmy troszeczkę zbulwersowani działaniami innych organizacji, które mówią, że okienko daje możliwość porzucania zwierząt. Siostry zakonne także uruchomiły okno życia dla niechcianych dzieci... Bardzo się sprawdziło i powstało w kilku miejscach w Polsce - mówi Mateusz Janda.
Jego zdaniem okna życia dla zwierząt powinny być zorganizowane w kilku miejscach w Polsce. - W każdym dużym mieście powinno być takie okno życia. Ludzie przyjeżdżali tu z Krakowa, z Rzeszowa, szmat drogi... Te osoby poświęcając czas, wypalając paliwo, jadąc kilkadziesiąt, a nawet kilkaset kilometrów, przywożą zwierzę do okna życia - czyli mają sumienie, nie porzucają go w lesie, na drodze, nie skazują na cierpienie, samotność.
Zdaniem Jandy nie można jednoznacznie oceniać ludzi, którzy oddają swoje zwierzęta. - Są różne przypadki - ludzie wyjeżdżają za granicę, czy spotyka ich ciężka choroba, nie mogą opiekować się zwierzętami. My dajemy możliwość poszukania im nowego domu, nowego właściciela.
Jak podkreśla Mateusz Janda, schroniska dla bezdomnych zwierząt nie chcą przyjmować zwierząt od właścicieli. Jak wynika z nazwy, są one powołane w innym celu. Okna życia to jedyne rozwiązanie dla ludzi, którzy muszą oddać pupila. A na przepełnienie też jest rada.
- W tej chwili oddaliśmy już do adopcji blisko 200 zwierząt! To zależy od dobrego marketingu, nagłośnienia, reklamy, informacji. Bez problemu udaje nam się oddać zwierzęta do adopcji. Nie ma znaczenia, czy pies ma trzy miesiące, rok czy 10 lat - mówi Janda.
- Każdego miesiąca ratujemy w ten sposób kilkadziesiąt zwierząt - dodaje Tom Justyniarski, rzecznik Straży dla Zwierząt.
Mimo incydentalnych problemów, pracownicy Straży dla Zwierząt zapowiadają kontynuację projektu: - To okno cały czas funkcjonuje. 6 października jest uroczystość otwarcia pierwszego w Polsce pogotowia ratunkowego dla zwierząt. Będziemy urzędować całodobowo. I choćby protestowało 150 tys. organizacji, my się nie poddamy i będziemy dalej prowadzić okno życia, bo każde uratowane zwierzę to dla nas wielka satysfakcja - kwituje Mateusz Janda.
Katarzyna Zawadzka