Ocalić Topolankę
29 września 2006
Białołęka zmienia się w szybkim tempie. Bez sentymentów nikną dawne pola, pozostały już tylko śladowe resztki rolnictwa. Po prawej stronie kanału Żerańskiego już nikt nie sieje ani nie zbiera. W tym samym tempie giną i tak nieliczne zabytki.
Autor jest radnym dzielnicy Białołęka, prezesem Towa-rzystwa Przyjaciół Białołęki |
Co zrobić w tej sytuacji, by ocalić od zapom-nienia te nieliczne, które przetrwały? I kto ma to uczynić? Stosowny wkład powinien wnieść wydział kultury. W jego zadaniach eksponuje się działalność bieżącą. Organizacja koncertów, spotkania z ludźmi, uroczystości rocznicowe itp. W odniesieniu do dzie-dzictwa - martwe pole. Organizacje społeczne np. Towarzystwo Przyjaciół Białołęki utrzymują się ze środków własnych i mogą tylko wspierać te działania w ograniczonym zakresie.
Można spróbować coś ocalić. Np. przy ul. Leśnej Polanki 30 mieści się willa zwana Topolanką. Nazwa ta pochodzi od kiedyś rosnących tu wielkich topoli. Pierwsza nie wytrzymała huraganu w 1972 r., druga padła niedawno. Według mieszkańców wiek tej willi szacuje się na około 150 lat i jest to chyba jedna z naj-starszych murowanych budowli mieszkalnych Białołęki. Właścicielem (wg przekazu) był pan Stryjewski. Jego córka zmarła w latach 80-tych w zakładzie opiekuńczym przy Mehoffera. Posiadał fabrykę produkującą środki chemiczne, pasty, grzebienie. Mieściła się w rejonie szkoły nr 154, gdzie są jeszcze jej ślady. Była związana z Zakładami Henryka Spiessa, właściciela dzisiejszej Polfy (założona w 1823 - pier-wsza produkcja octu winnego).
Willę po wojnie przejęło państwo nie dokonując żadnych remontów, toteż jej stan w części oddaje ducha czasu. Decyzją burmistrza Białołęki z 2005 r. została przeznaczona do sprzedaży, po zapewnieniu lokali osobom tam mieszkającym. Mo-że warto zastanowić się nad uratowaniem tego obiektu? Może po przeprowadzeniu analizy okazałoby się możliwe jego odrestaurowanie? Trzeba szukać sponsorów - może Polfa? Taki zabytkowy budynek na działce ponad 4000 mkw., z dobrą loka-lizacją, w kompleksie starych drzew mógłby służyć np. wszystkim organizacjom społecznym, być miejscem spotkań emerytów, odczytów prelekcji itp. Użytkownicy społeczni (i nie tylko) na pewno by się znaleźli. Mogłaby połączyć tradycje Białołęki z dniem dzisiejszym. Być elementem tożsamości. Sądzę, że warto to przemyśleć.
Przy planowaniu budżetu na przyszły rok koniecznie należałoby uwzględnić za-dania dla wydziału kultury dotyczące obowiązku zbierania i przygotowania stosow-nej dokumentacji historycznej np. fotograficznej zabytków Białołęki. No i co naj-ważniejsze - trzeba zabezpieczyć środki na tak ważny cel.
Andrzej Opolski