Nowy dworzec wciąż pusty. Kiedy kasy, sklepy lub kawiarnie?
20 października 2016
Dworcowa odyseja ciągnie się w Legionowie w najlepsze. Niby jest, ładny i nowy, ale dziwnie pusty, mało użyteczny. Choćby dlatego, że nie ma kas i prawie wszystkiego, co powinien mieć dworzec. Wszystko miało zacząć działać, gdy zarząd nad centrum i parkingiem obejmie nowy dzierżawca. Tyle że nie tylko nie wiadomo, kiedy to się stanie, ale czy w ogóle.
Warunki cokolwiek nieprzejrzyste
Oto bowiem minimalny miesięczny czynsz dzierżawny, wyliczony na podstawie operatu szacunkowego z kwietnia tego roku wynosi zaledwie 8 tys. złotych. Z kolei za wynajem od dzierżawcy powierzchni "Mediateki" (1692,64 m2) Legionowo zapłaci miesięcznie czynsz w wysokości nie przekraczającej 44,3 zł za m2, czyli prawie 75 tys. zł (niemal 900 tys. rocznie). Za wynajem od przyszłego dzierżawcy dwóch pomieszczeń dla straży miejskiej i wypożyczalni rowerów miasto będzie płacić 39,9 zł za m2, czyli ponad 2,5 tys. zł miesięcznie (ponad 30 tys. rocznie). Razem więc z tytułu najmu miastu powierzchni od miasta wynajętej dzierżawca zarobi miesięcznie ponad 77, 5 tys zł (ponad 930 tys. rocznie). Wygląda dziwnie? Co najmniej. Smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że miasto okazało się hojne i będzie pokrywać 62% kosztów utrzymania dworca w zakresie energii cieplnej, elektrycznej, wody i ścieków, odpadów stałych, sprzątania budynku, usług telekomunikacyjnych (telefon, internet). Prócz tego w 100% pokryje koszty energii elektrycznej - oświetlenia zewnętrznego dworca, garaży i przejścia podziemnego, jak również wszelkie koszty utrzymania wiat autobusowych i przystankowych. Szacunkowe roczne koszty utrzymania ponoszone przez dzierżawcę wynieść mają 1,42 mln. zł. rocznie, ale urząd nie wyszczególnił, o jakie koszty chodzi.
Przetarg ważny czy nieważny?
Przyszły dzierżawca zarobi nie tylko na wynajmie pomieszczeń miastu, ale będzie miał prawo najmu na zasadach komercyjnych lokali, czerpania dochodów np. z automatów do napojów itp. Urząd wywiązał się z obietnic i w warunkach przetargu znalazła się klauzula, wedle której maksymalna opłata za parkowanie samochodu na wielopoziomowym parkingu ma wynosić złotówkę.
Rozstrzygnięcie przetargu zaplanowane zostało na 17 listopada, problem w tym, że w międzyczasie może się on okazać nieważny. We wrześniu wiceprezydent Piotr Zadrożny informował, że ratusz czeka na zgodę szwajcarskiego partnera, który budowę w lwiej części sfinansował i Krajowej Instytucji Koordynującej. Tymczasem rzeczniczka oświadczyła, że zgoda do ogłoszenia przetargu nie jest potrzebna. Zapytaliśmy u źródła, czyli w ministerstwie rozwoju. Departament Programów Pomocowych odpowiedział jasno: - Wydzierżawienie infrastruktury wymaga zgody Krajowej Instytucji Koordynującej (KIK).
Wątpliwości zatem nie ma. Zgoda jest potrzebna. Z dalszej części pisma wynika niezbicie, że miasto dotąd o zgodę nie wystąpiło. - Wniosek w tej sprawie został skierowany do Instytucji Pośredniczącej (Centrum Projektów Polska Cyfrowa), która po jego weryfikacji prześle go do KIK. Instytucja, która ma zgodę wydać, nie wiedziała w ogóle dotąd, że centrum komunikacyjnym zarządza Miejska Biblioteka Publiczna, choć z drugiej strony wie, że biblioteka zajęła część pomieszczeń centrum.
Co z tego wszystkiego wynika?
Ano tyle tylko, że przetarg może okazać się nieważny, jeśli przed jego zakończeniem miastu nie uda się uzyskać zgody na dzierżawę. Nie tylko zatem nie wiadomo, kiedy dzierżawca przejmie centrum i parking w zarząd, ale nie wiadomo, czy w ogóle przejmie.
Marzenia o darmowym parkingu w formule park and ride raczej się nie spełnią. Pozostaje problem niedziałającej na dworcu infrastruktury. Nie przeczę: zdaje egzamin koncepcja zaaranżowania przestrzeni wokół dworca. Nareszcie można normalnie wsiąść do autobusu, dojść do przejścia i na perony bez deptania się w tłoku. Niedziałające, ciasne i zdewastowane windy można jakość znieść, jeśli udałoby się zorganizować zjazd dla wózków i rowerów, zadaszenie między budynkiem i przejściem ma się niebawem pojawić. Ale bodaj najważniejszym mankamentem wskazywanym przez mieszkańców jest brak kas biletowych. Władze miasta zapowiadały, że kasy pojawią się, gdy dworcem zacznie zarządzać nowy operator, ale warunki przetargu nie nakładają nań takiego obowiązku, choć umożliwiają zlecenie prowadzenie kas innemu podmiotowi. Zatem możliwe, że nie będzie kas wcale? Na to wygląda, bo żaden z przewoźników kolejowych prowadzeniem własnych kas zainteresowany nie jest. Może udałoby się choćby wstawić biletomaty do wnętrza budynku, bo kupowanie biletów przed pustawym i sennym budynkiem dworcowym to i niewygodne, i śmieszne.
- Dworzec, w którym można wypożyczyć książkę, a nie można kupić biletu? - Bilety zawsze będziemy kupować na zewnątrz w deszcz, niepogodę i upały, kiedy na wyświetlaczach i tak nic nie widać? - pytają retorycznie legionowianie. I trudno im odmówić racji. Wiadomo na razie, że biletomat ZTM zostanie przeniesiony do środka, a drugi obsługujący bilety KM i ZTM pozostanie na zewnątrz. Władze chcą też przenieść do dworca punkt doładowań Kart Legionowianina. Tylko czy o to naprawdę chodziło, gdy zapadała decyzja o budowie centrum? Chyba jednak o coś więcej. Warto byłoby skończyć z doraźnym chaosem i skoro się już dworzec postawiło, zadbać o jego funkcjonalność.
(wk)