Nocna pomoc oblężona. Stanowczo za mało lekarzy
22 maja 2015
Niezależnie od tego, czy powodem są zbyt długie terminy oczekiwania na internistę lub pediatrę w dni powszednie, czy lawina weekendowych zachorowań: nocna i świąteczna pomoc lekarska w Legionowie przeżywa oblężenie. Kiedy pacjenci przestaną odchorowywać stres związany z fatalnym poziomem bezpłatnej służby zdrowia?
- Byłem już nocą na Sowińskiego kilka razy. To woła o pomstę do nieba! Zawsze są straszne kolejki i tłok - opowiada pan Artur. - Ostatnio trafiłem do przychodni z chorą z żoną. Czekaliśmy bardzo długo, a kiedy już mieliśmy wchodzić do gabinetu, okazało się, że lekarz musi jechać gdzieś pod Nieporęt, potem w inny kraniec powiatu, bo musi potwierdzić zgony! Nie było go dwie godziny. Za nami ustawił się sznur oczekujących na badanie - opowiada czytelnik.
Liczba pacjentów korzystająca z pomocy nocnej i świątecznej w Legionowie najlepiej świadczy o potrzebie radykalnych zmian.
- Od początku roku z porad w ramach nocnej i świątecznej pomocy skorzystało prawie 8 tys. pacjentów. Wzrost liczby mieszkańców, brak szpitala powiatowego, całodobowej izby przyjęć, a tym samym szpitalnego oddziału ratunkowego na terenie Legionowa oraz powiatu powoduje, że w soboty i niedziele z naszych porad korzysta średnio od 240 do 300 pacjentów - mówi dyrektor NZOZ "Legionowo", Dorota Glinicka. - Poza tym, świadczenia te nie wymagają skierowania. Wszystkie te argumenty wpływają na znaczne obciążenie lekarzy pracujących na Sowińskiego. Potrzebny jest dodatkowy zespół - podkreśla.
Rzeczniczka starostwa powiatowego Joanna Kajdanowicz zapowiada, że takie zmiany możliwe będą dopiero w przyszłym roku.
- Obecnie mamy dwa zespoły i jest to rzeczywiście liczba niewystarczająca w stosunku do potrzeb. W przyszłym roku planowany jest nowy konkurs na świadczenie usług medycznych dla mieszkańców naszego powiatu w ramach nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Jesteśmy dobrej myśli. Przedstawiciele NFZ odnieśli się ze zrozumieniem do argumentów, jakie przedstawili starosta legionowski i prezydent Legionowa - mówi rzeczniczka.
Szpital to wciąż pieśń przyszłości
Dodatkowy lekarz nocą to dla stutysięcznego powiatu zmiana zaledwie kosmetyczna. Legionowo potrzebuje ostrego dyżuru.
- Na zachodzie Europy to wszystko inaczej działa. SOR-ów, gdzie sprawnie przyjmowani są pacjenci, jest znacznie więcej, nie tylko w dużych placówkach szpitalnych. Dzięki temu nie tworzą się wielkie kolejki. U nas brakuje miejsca, gdzie lekarz postawi diagnozę i udzieli pomocy, mając do dyspozycji odpowiedni sprzęt. Bardzo się boję, co będzie, jak ktoś z mojej rodziny dostanie np. zawału. Na karetkę czeka się nawet godzinę, potem jeszcze chorego trzeba zawieźć do szpitala. To niemal pewne, że nie mamy szans na przeżycie w skrajnych przypadkach - mówi nam anonimowo jeden z lekarzy.
Władzom miasta i powiatu trzeba przyznać, że starają się poprawić sytuację. Tylko dlaczego trwa to tak długo? W tej chwili toczą się kolejne rozmowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. - Są to analizy na temat konsekwencji powstania szpitala w Legionowie dla kontraktowania świadczeń w sąsiednich szpitalach - mówi Joanna Kajdanowicz.
Plan utworzenia szpitala dla powiatu znany jest od lat. Placówka świadczyłaby usługi w zakresie czterech podstawowych specjalności - interny, chirurgii ogólnej, pediatrii, ginekologii i położnictwa wraz z całodobową izbą przyjęć. Szpital powstałby na działce, gdzie obecnie znajduje się NZOZ - przy Sowińskiego 4.
AS