Niezwykły cmentarz w Warszawie. "Tu spoczywają bałwochwalcy"
1 listopada 2019
Nie da się tam bezpiecznie wejść; widać go najlepiej z okien SKM-ki. Cmentarz choleryczny na granicy Pragi i Targówka to niesamowite miejsce.
Jadąc SKM-ką z Legionowa, Białołęki lub Bródna w kierunku Pragi warto przyjrzeć się niewielkiemu cmentarzowi, znajdującemu się dziwacznym miejscu. Zaraz za rozwidleniem linii w kierunku Dworca Wschodniego i Dworca Gdańskiego, po prawej stronie torów, zauważymy krzyż z jasnego piaskowca. Wielu spośród pochowanych tam zmarłych byłoby z tego krzyża bardzo niezadowolonych.
Epidemie cholery
Najpierw są wymioty i bóle brzucha, a na końcu śpiączka lub śmierć. Wszystko przez bakterie, powodujące skażenie wody lub jedzenia, które w XIX i XX wieku kilkakrotnie rozprzestrzeniały się na dużą część świata, zabijając dziesiątki milionów ludzi. W okolice Warszawy cholerę, bo właśnie o niej mowa, przynieśli rosyjscy żołnierze podczas wojny 1831 roku. Później zaraza powracała jeszcze kilkakrotnie, za każdym razem doprowadzając do śmierci setek warszawiaków. Jedna z takich epidemii miała miejsce na przełomie roku 1872 i 1873.Rosyjskie władze słusznie zdecydowały, że zmarłych na cholerę należy pochować na odludziu. Wybór padł na teren na przedpolu fortu Śliwickiego, gdzie pojedyncze pogrzeby "choleryczne" odbywały się jeszcze dziesięć lat po epidemii. W sumie spoczęło tam prawie pół tysiąca osób. Na początku XX wieku cmentarz został zlikwidowany, a szczątki trafiły do wspólnej mogiły, ogrodzonej ceglanym murem i opatrzonej krzyżem z białego piaskowca. Wkrótce warszawiacy zupełnie zapomnieli o tym miejscu i pomnik legł w gruzach. W 2010 roku kolejarze i prywatni darczyńcy wspólnie sfinansowali rekonstrukcję krzyża i muru, uporządkowanie teren oraz montaż oświetlenia i monitoringu.
Kim byli bałwochwalcy?
Kilka lat po otwarciu cmentarza cholerycznego pochowano na nim także siedmiu "żołnierzy - bałwochwalców". Imperium Rosyjskie obejmowało już wówczas ogromne obszary Azji, zamieszkane przez niechrześcijańskie narody. Prawosławni mogli uznać za "bałwochwalców" wyznawców praktycznie wszystkich innych religii i "herezji", choć tak nietypowym słowem raczej nie określiliby Żydów ani muzułmanów. Jaką lub jakie religie wyznawali zmarli żołnierze? Tropy prowadzą na Syberię.W XIX-wiecznej rosyjskiej armii, stacjonującej w Warszawie, mogli służyć buddyjscy Buriaci lub Kałmucy. Buddyzm to religia na tyle odmienna od znanych w ówczesnej Europie, że duchowni sprawujący pieczę nad warszawskimi cmentarzami mogli nie chcieć pochować jej wyznawców. Jednocześnie buddyjskie podejście do tematu śmierci było tak dalekie od europejskiego, że buriaccy czy kałmuccy żołnierze z powodzeniem mogli zażyczyć sobie pogrzebu na cmentarzu cholerycznym.
Drugim tropem są narody mówiące językami spokrewnionymi z fińskim i węgierskim, rozrzucone po europejskiej części Rosji i Syberii. Część z nich w XIX wieku dopiero zaczynała nawracać się na prawosławie, zaś Maryjczycy jeszcze dziś lubią nazywać się "ostatnimi poganami Europy".
Niezależnie od tego, kim byli pochowani na cmentarzu cholerycznym "bałwochwalcy", wieńczący mogiłę "w szczerym polu biały krzyż" wywołałby u nich raczej mieszane uczucia.
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl