Niewybuchów czas
11 maja 2007
Kiedy w rejonie Choszczówki i Białołęki Dworskiej ruszyły liczne budowy, znacznie częściej odkopywane są pamiątki z II wojny światowej. Ziemia kryje ich jeszcze na tyle dużo, że mieszkańców ogarnia coraz większy strach.
26 kwietnia podczas robót drogowych odkopano pocisk moździerzowy o dłu-gości ok. czterdziestu centymetrów i średnicy ok. dwudziestu. Teren zabezpieczała do czasu przyjazdu saperów straż miejska. Niewybuch został zabrany na poligon i zdetonowany.
- To, że tu są niewypały, to wiedza którą się nabywało od dziecka - mówi Krzysztof Madej, sekretarz rady osiedla Białołęka Dworska. - Osobiście zdarzyło mi się w latach osiemdziesiątych wykopać dwa granaty, bo tzw. wiatraczków moździe-rzowych nie liczę. Wydaje mi się, że teren jest praktycznie niewyczyszczalny. Zresztą w ziemi są też tony śmieci żelaznych czy nieszkodliwego żelastwa z czasów wojny - np. łusek, części czołgów. Zapewne też nie wszystkie szczątki ludzkie eks-humowano. To był przecież mały Kursk. Teren był czyszczony kilkunastokrotnie - dodaje Madej.
Ostatni raz taka akcja miała miejsce sześć lat temu, ale jedynie w lasach Choszczówki. Mimo że ponad 100 osób przez dwa dni pracowało, aby spacer po lesie stał się bezpieczny dla każdego pieszego i rowerzysty, żelastwa jest wciąż pełno, choć w 2001 roku znaleziono i zabezpieczono 250 kg groźnych pamiątek z roku 1944. Lasy Choszczówki były rejonem koncentracji oddziałów niemieckich. W sierpniu 1944 roku podczas zaciętych walk, ziemia została naszpikowana pociskami artyleryjskimi, granatami moździerzowymi, minami przeciwpiechotnymi, przeciw-czołgowymi i innymi. Do dziś w lesie łatwo rozpoznać okopy, a wojenne pamiątki co i raz wypłukują deszcze.
- W Szkole Podstawowej nr 110 była gablotka z wojennymi pamiątkami (różne rodzaje wiatraczków etc., lufy) i sporo się mówiło o niewypałach - wspomina Krzysztof Madej. - Chyba to było skuteczne - pamiętam tylko jeden wypadek (na szczęście nie śmiertelny) - goście ze dwa lata ode mnie starsi cieli pocisk pilnikiem.
Mieszkańcy chcieliby, aby raz jeszcze saperzy porządnie przeczesali las. Temat naszpikowania Choszczówki i Białołęki Dworskiej śmiercionośnymi pamiątkami z wojny wzbudza spore emocje. Specjaliści oceniają, że takich wojennych pamiątek jest jeszcze pełno w tym rejonie. - Mogą tkwić wszędzie, nawet w wielokrotnie przekopywanych ogrodach - mówią. Przyznają, że należałoby jeszcze raz porząd-nie sprawdzić teren, a w zasadzie akcję taką powtarzać cyklicznie co kilka lat. Do skutku!
- Rzeczywiście odnalezienia niewybuchów zdarzają się na Choszczówce dość często. Jest potrzeba oczyszczenia tego terenu - mówił dziennikarzowi "Echa" zaraz po odkopaniu niemieckiej "krowy" na ul. Polnych Kwiatów w grudniu ub. roku nowo wybrany radny Krzysztof Pelc. - Sprawa na pewno nie pozostanie bez echa na ses-jach rady. Sfinansowanie ekipy saperów jest koniecznością. Na pewno będę to po-pierał.
Do kwietnia tego roku jednak nikt w dzielnicy sprawą się nie zajął. Przedsta-wiciel biura bezpieczeństwa miasta nieoficjalnie mówi, że niewybuchy nie leżą w ich kompetencji i powinien zająć się nimi burmistrz. Sprawa jest z pewnością niety-powa i przy obecnych kompetencjach dzielnic być może trudna do załatwienia, ale chodzi przecież o zdrowie i życie mieszkańców.
- Porozmawiam w najbliższym czasie na ten temat z odpowiednimi służbami i zapytam, co można w tej sprawie zrobić na większą skalę, żeby rozwiązać prob-lem. Poinformuję o tym waszą redakcję - napisał do "Echa" radny Krzysztof Pelc prawie pół roku po pierwszym zobowiązaniu się do działania. Na sesjach rady dziel-nicy sprawa pozostała bez echa, choć sesji było od grudnia sporo.
bw