Nielegalne nocne wyścigi samochodowe. Policja coś słyszała
9 kwietnia 2014
Basen, tor dla panczenistów - pomysłów (wciąż niezrealizowanych) na rozrywkę w Legionowie jest wiele. Okazuje się jednak, że wielu młodym ludziom z okolic Legionowa brakuje zupełnie czegoś innego - adrenaliny i miejsca, gdzie mogliby wycisnąć ze swoich aut "co fabryka dała". Pisk opon, smród palonej gumy i ryk silników: upust swej pasji dają na ulicach Legionowa.
Zapowiedź spotkania w necie, wykonanie kilku telefonów - tyle wystarczy, by skrzyknąć na nocne szaleństwo fanów jazdy rodem niczym z "Szybkich i wściekłych".
Grzecznie, parami
W czwartkowy wieczór jeden parkingów w naszej okolicy wygląda jak zwykle: ostatni klienci sklepu odjeżdżają w pośpiechu przed zamknięciem, ludzie wracają z pracy i wsiadają do pozostawionych rano aut. Ochrona, która parkuje w rogu i załatwia swoje potrzeby fizjologiczne tuż przy ścianie budynku - obrazek jakich wiele. Wystarczy jednak chwilę poczekać - po kilkunastu minutach wjeżdżają na parking kolejne samochody: BMW, stuningowany rover, seat, honda civic i wiele innych. Na płycie parkingu widzimy popisowe kółko z piskiem opon i parkowaniem wzdłuż Modlińskiej. Łącznie przyjechało kilkanaście samochodów, w nich młodzi ludzie, którzy znają się nie od dziś. Na początku samochody grzecznie stoją, a ich kierowcy wymieniają się spostrzeżeniami na temat możliwości swoich aut. Po kilkunastu minutach z parkingu ruszają VW passat i honda civic. Reszta kierowców idzie w stronę ronda. Kiedy zapala się zielone światło, zaczyna się cała zabawa. Gaz do oporu, piszczące opony, swąd palonej gumy i ryk silników - rozpoczął się wyścig. Passat już na starcie okazuje się lepszy i jak słychać komentarze, wcale to nie jest dziwne, bo "auto jest porządnie wzmocnione". Zabawa trwa do kolejnego ronda, potem kierowcy wracają na parking. Rusza kolejna para.
Czy policja w ogóle wie?
Droga nocą jest pusta, co nie zmienia faktu, że ściganie się na niej jest ewidentnym łamaniem prawa i zagrożeniem bezpieczeństwa. Przyglądając się popisom młodych amatorów szybkiej jazdy, zastanawialiśmy się nad tym, co wie o tym policja. Zaparkowanie samochodu na parkingu nie jest oczywiście żadnym przestępstwem. Kierowcy przepisowo stosują się do świateł. Tyle że przekraczają dozwoloną prędkość - to nie ulega wątpliwości, bo na tym krótkim odcinku pomiędzy rondami dobre auto pojedzie nawet 200 km/h. Jak jednak zatrzymać te auta? To graniczy z cudem, bo nawet gdyby patrol przyjechał, zwolnią, a zatrzymanie ich "na gorącym uczynku" jest mało prawdopodobne. Inaczej to działa w Warszawie gdzie od lat organizowane są wyścigi. Tutaj policja organizuje duże akcje - tworzy swoisty rękaw i zatrzymuje wszystkich uczestników naraz. W Legionowie jednak to nie jest możliwe.
Policja o wyścigach słyszała, jednak podobnie jak wielu mieszkańców zna sprawę tylko z opowieści. - Kiedy była pani świadkiem wyścigów należało natychmiast powiadomić o tym fakcie policję dzwoniąc pod numer 997 lub 112. Jeżeli jesteśmy o takich sytuacjach powiadamiani, to możemy zareagować. Zarówno policjanci z Jabłonny, jak i z Legionowa mają na uwadze ten temat, ponieważ w ubiegłym roku otrzymywaliśmy o takich zdarzeniach sygnały - mówi Dorota Sitarska z komendy w Legionowie.
AS