Nie powstanie mała obwodnica miasta?
3 lipca 2009
Od lat mówi się o konieczności połączenia Bukowca z Warszawą wzdłuż torów kolejowych, a także zbudowaniu drogi łączącej Bukowiec z Piaskami oraz III Parcelą, także wzdłuż torów. Mieszkańcy dopytują, jak się sprawy mają.
Powodem opóźnienia są m.in. przeciągające się negocjacje z koleją. - Chcieli-byśmy, aby kolej potraktowała tę drogę jako technologiczną. W tym roku nie ma szans na rozpoczęcie budowy, bo nie uregulowano jeszcze kwestii własności grun-tów. Większość gruntów należy do kolei, ale są też dwie kilkunastometrowe działki stanowiące własność osób prywatnych, z którymi trzeba będzie negocjować - mówi radny. Zatem głównym powodem przesunięcia inwestycji są przeciągające się roz-mowy z właścicielami gruntów, szczególnie z PKP.
Wiele zależy od negocjacji z koleją, którą miasto od dawna widzi jako stronę partycypującą w inwestycji. Jednak kolej nie dostrzega już takiej potrzeby. - PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. nie mają pieniędzy, by partycypować w kosztach budo-wy drogi łączącej przejazdy kolejowe Polna-Kwiatowa i Legionów-Piaskowa. W na-szej inwestycji (modernizacja linii kolejowej E 65) nie jest przewidziana budowa drogi technologicznej - nie ma takiej potrzeby ze strony PKP PLK. Jeżeli legionowski urząd chciałby wybudować tę drogę samodzielnie, musi zwrócić się do PKP Nieru-chomości, jako użytkownika gruntu, o zgodę na realizację tego zadania - mówi Marta Szklarek, rzeczniczka PKP PLK.
- Budowa wspomnianej drogi wymaga przede wszystkim pozyskania terenu, a z uwagi na dużą liczbę jego właścicieli, nie będzie możliwe zrealizowanie inwestycji w tym roku. Z tej właśnie przyczyny radni przesunęli środki. Będziemy starali się pozyskać na ten cel pieniądze z Funduszu Szwajcarskiego, podobnie jak na bu-dowę dworca - informuje Anna Szczepłek, rzeczniczka Legionowa.
Droga techniczna wzdłuż torów to także, zdaniem władz Legionowa, dobry spo-sób na połączenie Bukowca z Warszawą.
- Legionowo występowało do nas o to, żeby połączyć nowe osiedle na Bukowcu z naszą dzielnicą wzdłuż torów PKP - mówi Jacek Kaznowski, burmistrz Białołęki. - Ponieważ droga ta ma mieć status drogi technicznej, a nie publicznej, to trudno jej nadać charakter tranzytowy. Biorąc pod uwagę modernizację trakcji szynowej i bu-dowę wiaduktu kolejowego (prawdopodobnie uda się ją rozpocząć już w tym roku) w rejonie ulicy Mehoffera w Choszczówce, oraz braku możliwości "wpięcia się" w ten układ komunikacyjny, negatywnie zaopiniowaliśmy ten projekt. Wskazaliśmy, że ta droga nie ma odpowiednich parametrów oraz klasy, by dopuścić ją do przy-jęcia potoku samochodów z Legionowa - dodaje burmistrz Białołęki.
Jacek Kaznowski twierdzi, że w obecnej sytuacji na białołęckich drogach, które w godzinach szczytu prawie wszystkie są zakorkowane, wpuszczenie kolejnego potoku samochodów na nieprzygotowane do tego trasy, spowodować może jeszcze większe napięcia w dzielnicy oraz większe korki.
Dzielnica jest kategorycznie przeciwna łączeniu Legionowa z Choszczówką po lewej stronie torów. - Do tego nie dopuścimy. Tym bardziej że byłoby to niezgodne ze studium zagospodarowania miasta. Można zaś połączenie z Bukowcem budować po prawej stronie torów, gdzie będzie przedłużenie arterii Marywilska - Czołowa - Polnych Kwiatów, która ma być w najbliższych latach przebudowywana - dodaje burmistrz Jacek Kaznowski.
- O wybudowanie drogi wzdłuż torów do Choszczówki prezydent Legionowa Roman Smogorzewski zabiegał przez kilka lat. Wykonaliśmy nawet jej koncepcję. Brak zgody Białołęki uniemożliwia działanie - mówi Anna Szczepłek, rzeczniczka le-gionowskiego urzędu.
Spór Legionowa i Białołęki dotyczy krótkiego odcinka, bo samochody jadące od strony Bukowca i tak przejechałyby na drugą stronę torów wiaduktem, który ma stanąć na wysokości ulicy Mehoffera. Chodzi więc o kilkaset metrów ulicy Zawiślań-skiej. Spór jest tym bardziej dziwny, że jeszcze jest czas, by tak zbudować wia-dukt, aby przyjął ruch z Legionowa. Po lewej stronie torów jest też znacznie mniej domów niż po prawej, a każda nowa droga łącząca Legionowo z Warszawą powo-duje zmniejszenie, a nie zwiększenie korków na białołęckich ulicach. Upór bur-mistrza Białołęki jest więc zupełnie niezrozumiały.
Barbara Kiliszek, oko