"Nie noś legginsów". Parafia wymaga godnego ubioru podczas mszy
16 listopada 2020
- Czy takie zasady są we wszystkich kościołach? - zastanawia się czytelniczka, która w swojej parafii przeczytała instrukcję dotyczącą zachowania i dozwolonego ubioru podczas mszy.
- Jestem nową wierną z parafii pod wezwaniem Matki Bożej Królowej w Jabłonnie. Niedawno na wejściu do kancelarii ujrzałam instrukcję, czego wierni nie powinni nosić w kościele. O ile zakaz wnoszenia telefonów komórkowych mnie wcale nie zdziwił, czy też odkryty dekolt, bo też mnie razi, o tyle odkryte ramiona czy też kolana - już tak. Dowiedziałam się też, że leginsy, getry, czy też krótkie spodnie są nieodpowiednim ubiorem. Czy takie są zasady we wszystkich kościołach, bo pierwszy raz się spotkałam z czymś takim? - zadzwoniła do nas czytelniczka z Jabłonny.
Nieformalne zasady
Ubiór, jaki obowiązuje wiernych podczas mszy, określają jedynie umowne zasady. Jak podaje jeden z katolickich portali, na msze święte nie powinno się przychodzić w krótkich sukienkach lub spódniczkach, a już kategorycznie w krótkich spodenkach (tzw. szortach) i bluzkach odsłaniających dekolt.
- Dlaczego to takie ważne, aby przykryć kolana? Wczujmy się w księży i służbę liturgiczną - przecież fakt, iż założyli oni sutanny czy alby nie oznacza, że przestali być mężczyznami. Odsłonięte kolana przyciągają niestety ich wzrok, więc fakt, że zmuszamy ich do walki z "uciekającymi oczami" zamiast skupienia się na służbie ołtarza, jest naszym przewinieniem. I nie jest żadnym usprawiedliwieniem znalezienie sobie miejsca z dala od oczu księdza - w ostatnich ławkach również siedzą mężczyźni, im również należy pozwolić skupić się wyłącznie na Bogu - głosi portal pch24.pl, którego wydawcą jest Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej, mające za cel obronę zasad chrześcijańskich w życiu publicznym.
Opcja "zero seksu"
Niedopuszczalny też jest ubiór, gdzie widoczna jest bielizna, widoczne brzuchy, klapki, ubrania prześwitujące oraz obcisłe stroje. Powyższe uwagi dotyczą kobiet, ale mężczyźni też są na cenzurowanym. Powinni unikać spodenek i t-shirtów, bo - jak czytamy - "trudno spodziewać się, by polski mężczyzna, wychowany przez polską matkę, ewentualnie mający polską żonę, nie miał w domu choćby jednej porządnej koszuli".
W Józefowie pod Otwockiem księża na stronie internetowej miejscowej parafii wyjaśniają, w jakich sytuacjach kobieta powinna wyczuć, że ubiór, który założyła do kościoła jest niestosowny i nazwali to opcją... "zero seksu".
"Kobieta w kościele nie powinna wyglądać atrakcyjnie"
- Kobieta powinna przede wszystkim zadać sobie pytanie, czy jej strój nie działa prowokująco, czy nie powoduje skupienia na sobie uwagi innych osób poprzez nadmierne odsłonięcie pewnych części ciała. Szczególnie rażą w tym miejscu i okolicznościach: odsłonięte ramiona i pachy, nagie plecy, odsłonięte uda, zbyt głęboko wycięty dekolt. Jeśli kobieta zakładając strój wie, że wygląda w nim powabnie, atrakcyjnie (a wręcz seksownie) - to dla niej wskazówka, że prawdopodobnie ten ubiór nie jest odpowiedni do kościoła - wyjaśniają księża.
- Nie wymagamy, by wierni mieli szczególny garnitur czy sukienkę zarezerwowane tylko na pójście na mszę świętą. Nie może być jednak tak, że strój jest niechlujny lub co gorsze, zbyt mocno odsłaniający ludzkie ciało. (...) W Starym Testamencie "odsłanianie czyjejś nagości" jest synonimem nieuporządkowanych kontaktów seksualnych. Nagość kobiety wzbudzała w mężczyźnie pożądanie i stała u podstaw czynów prowadzących do grzechu. Przykładem jest Dawid, gdy zobaczył Batszebę czy starcy podglądający Zuzannę - wskazuje w "Przewodniku Katolickim" ks. Krzysztof Michalczak.
(DB)