REKLAMA

Puls Warszawy

środowisko »

 

"Nie mam wyrzutów, że kradnę". Wyznania dwóch włamywaczy

  8 lutego 2018

alt='"Nie mam wyrzutów, że kradnę". Wyznania dwóch włamywaczy'

Andrzej i Marek to złodzieje odsiadujący kilkuletnie wyroki za wielokrotne włamania. W rozmowie z dziennikarzami opowiedzieli o zasadach panujących w tym środowisku i metodach na łamanie zabezpieczeń. Jak przekonują - nie mają wyrzutów sumienia, jest to "zawód" jak każdy inny. Na akcję, która zazwyczaj zajmuje im kilka sekund, zabierają zwykły... śrubokręt lub tzw. diament do cięcia szyb.

REKLAMA

Celem akcji edukacyjnej "Poznaj Złodzieja" jest przedstawienie tematyki bezpieczeństwa z nieoczywistej perspektywy profesjonalnego włamywacza. Właśnie w tym celu odbyła się konferencja prasowa w Zakładzie Karnym Warszawa-Białołęka przy ul. Ciupagi 1. Zostali na nią doprowadzeni dwaj zawodowi złodzieje, odsiadujący karę więzienia za liczne kradzieże z włamaniami - Andrzej i Marek. Jednym kierowała chęć dużego zarobku i adrenaliny związanej z włamaniami, drugim - narkotyki.

Włamanie co 8 minut

Jak potwierdzają policyjne statystyki, złodzieje najczęściej włamują się przez drzwi lub okna. Do kradzieży z włamaniem dochodzi w naszym kraju co 8 minut. W ubiegłym roku odnotowano 80 tys. takich przestępstw. Do domów sprawcy wchodzą w większości przez okna (ponad 80 proc.), a do mieszkań w budynkach wielorodzinnych przede wszystkim przez drzwi (ok. 70 proc.). Choć oczywiście nie jest to regułą. Generalną, choć niepisaną zasadą złodzieja jest, że nie kradnie on w okolicy, w której mieszka. Jak to obrazowo przedstawił włamywacz Andrzej: "nie sra się do własnego gniazda".

Kup bilet

Okazja czyni złodzieja

Marek w myśl zasady, że "okazja czyni złodzieja" często korzystał z rusztowań rozstawionych przy blokach na terenie Warszawy, żeby dostać się po nich do mieszkań będących na wyższych poziomach. Podczas włamania zakładał... odblaskową kamizelkę. Jak na ironię, to właśnie dawało mu lepszy kamuflaż, gdyż pozwalało upodobnić się do typowego budowlańca. Na akcję zabierał zwykły śrubokręt, a samo sforsowanie okien - nawet tych posiadających zamki - zajmowało mu kilka sekund.

- Najprostsza rzecz to remonty elewacji i porozstawiane rusztowania. Często ludzie sami zostawiali otwarte okna. Zdarzało mi się też, że domownicy pozostawiali klucze w drzwiach po zewnętrznej stronie. Nie trzeba było długo szukać takiej łatwej okazji - przekonuje Marek, osadzony w białołęckim więzieniu. Policyjne statystyki tylko to potwierdzają - aż do 15 proc. włamań dochodzi właśnie przez uchylone okna.

REKLAMA

Zaburzenia osobowości

- Jest kilka cech, które tych ludzi charakteryzują - przede wszystkim brak empatii. Oni nie mają poczucia winy. Potrzebują adrenaliny, są impulsywni. Nie mają samokontroli. Jak coś chcą to, to biorą, a normalny człowiek się powstrzymuje. I to jest taki ogólny zarys czegoś, co nazywamy zaburzeniami osobowości. Żeby się przed tym ochronić, to trzeba mieć przede wszystkim bezpieczne dzieciństwo. Każdy z nas, jak pomyśli o swoim domu, to myśli "ciepło". Ci ludzie nie myślą o swoim domu "ciepło", ponieważ ich dom nie był ciepły - krótko scharakteryzował włamywaczy psycholog penitencjarny mjr Jacek Olchawski.

- Nie mam wyrzutów sumienia, niby czemu? Przecież ja nawet nie znam ludzi, których okradłem - przekonuje Marek. Nim akurat kierował głód narkotykowy. Kradł, żeby go zaspokoić. Drugi z osadzonych - Andrzej, robił to głównie dla pieniędzy. - Z jednej akcji byłem w stanie wyciągnąć nawet 8 tys. zł, a tych mogło być nawet trzy-cztery w miesiącu - przyznał Andrzej, który jednocześnie dodał, iż do swojego "fachu" po odbyciu kary, nie ma zamiaru... wracać.

REKLAMA

Nie rezygnują z akcji

Jak przekonują włamywacze, żaden alarm, monitoring, czy też tzw. "zły pies" nie powodowały, że rezygnowali z włamania.

- Widząc alarm wiemy, że mamy nie więcej jak 10 minut na akcję - przekonuje Andrzej. Po tym czasie włamywacze muszą się ulotnić, gdyż czas przyjazdu na miejsce grupy interwencyjnej firmy ochroniarskiej zamyka się w przedziale właśnie od 10 do 15 minut za dnia. Również monitoring nie robi na nich wrażenia, a czasami nawet... zachęca. - Im więcej zabezpieczeń, tym większa pewność, że w takim domu bardziej się obłowimy - przyznał Andrzej. Choć - jak na ironię - jeden z "naszych" włamywaczy właśnie wpadł poprzez rozpoznanie z zapisu wideo. - Złapali mnie przez monitoring. Zlekceważyłem to, z góry założyłem, że nie ma monitoringu. To przez nałóg. Nie zauważyłem go - przyznał Marek. Również na tzw. "złego psa" są sposoby, gdyż wystarczy podać zwierzęciu przekąskę ze środkiem usypiającym. Jak podkreślił włamywacz Andrzej - nie ma szans, by pies się nie skusił.

(DB)

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break