Chciałem wypowiedzieć się na temat miejskich bibliotek. Zgadzam się, że utrzymywanie tak wielu placówek jest niedorzeczne w sytuacji, kiedy większość z nich jest zamykana o 19.00.
O 18.30 wracam głodny z pracy po półtoragodzinnym staniu w korkach. Kiedy mam pójść do biblioteki, skoro o 19.00 już jest zamknięta? Podobnie w weekend - kłódka na drzwiach. To ma być dostępna dla ludzi instytucja kultury? Już same godziny pracy świadczą o tym, że biblioteki nie nadążają za rzeczywistością i tkwią głęboko w komunie. Z tych bibliotek mogą korzystać jedynie emeryci lub osoby niepra-cujące. Większość nie ma na to szans. Jeżeli zatem brakuje pieniędzy na rozwój wszystkich placówek, to trzeba połowę zamknąć, a pozostałe otworzyć do 21.00 oraz w weekendy. Pomyśleliście np. dla kogo ogłaszacie w "Echu" warsztaty i spot-kania dla dzieci odbywające się w bibliotekach, które w większości są o 17.00 w dni powszednie? O tej godzinie zaczynam stanie w korku, a dziecko jest w świetlicy. Pytam więc: dla kogo są nasze biblioteki? Na pewno nie dla mojej rodziny.
Komentarz urzędu dzielnicy
Ideałem byłoby, gdyby biblioteki pracowały 24 godziny na dobę. Wówczas musieli-byśmy zatrudnić dodatkowych pracowników i oczywiście powstałyby pytania o za-sadność wydawania pieniędzy na ten cel. Biblioteki czynne są od rana do wieczora, więc wydaje mi się, że każdy może dostosować harmonogram dnia do schematu otwarcia poszczególnych placówek - mówi Rafał Lasota, rzecznik dzielnicy.