Najdzielniejszy pies Warszawy odchodzi na emeryturę
1 lipca 2020
1 lipca, dokładnie w Dzień Psa, stołeczna policja ogłosiła, że czworonożny postrach bandytów i najszybszy funkcjonariusz Warszawy przechodzi na emeryturę.
Owczarek holenderski Rico współpracował z policją od 2013 roku. Zatrzymania najgroźniejszych przestępców: handlarzy narkotyków, sprawców zabójstw czy członków zorganizowanych grup przestępczych, to była jego codzienność.
- Rico był bardzo dobrym "funkcjonariuszem". Z pewnością najbardziej doświadczonym w kraju. Stawał na pierwszej linii frontu w wielu akcjach. Ryzyko, jakie ponosił, zdaniem funkcjonariuszy, doskonale rozumiał. Był świetny w tym, co robił, za co wdzięczni są mu do dziś koledzy z zespołu - przekonuje sierżant Gabriela Putyra.
Działał szybko
Rico miał nietypowe umundurowanie: ochronne słuchawki, gogle, kamizelkę i specjalne buty. Jeżeli w trakcie akcji podejrzany zaczynał uciekać, przewodnik na umówione hasło puszczał psa i już po chwili uciekinier zostawał obezwładniany. - Gdy zapytałem jednego z zatrzymanych, czy zauważył psa, odpowiadał, że widział jedynie czarną plamę - wspomina jeden z policjantów. - On zawsze chciał wyjść przed nas, tak jakby chciał nas bronić - mówi przewodnik Rico i dodaje: - Dla nas jest wyjątkowy, niejednokrotnie dzięki niemu łatwiej nam było podejmować decyzje, bo wiedzieliśmy, że idzie z nami i jeśli dojdzie do kontaktu z przeciwnikiem, będziemy mogli na niego liczyć.
Groźni przestępcy się go bali
- Pojechaliśmy na zatrzymanie mężczyzny, który ukrywał się na terenie ogródków działkowych. Wiedzieliśmy, że jest on szczególnie niebezpiecznym przestępcą. Naszym zadaniem było zabezpieczenie posesji. W pewnym momencie zauważyliśmy mężczyznę, który wychodzi z budynku. Wstałem i krzyknąłem "Stój! Policja!". Wtedy mężczyzna obrócił się w moją stronę, lecz nie reagował. Po mojej komendzie Rico ruszył w jego stronę. Zaczął głośno warczeć i szczekać na gangstera, który był zdezorientowany i przestraszony jego działaniem. Mężczyzna zaczął kłaść się na ziemię, cały czas patrząc na Rico. Po chwili usłyszeliśmy od niego, że się poddaje i żeby zabrać psa. Podczas naszych działań nie okazywał żadnych emocji. Jedyne, co zrobiło na nim wrażenie, to właśnie działanie Rico - opowiada opiekun psa.
Rico zostaje pod opieką swojego przewodnika. - Patrząc przez pryzmat lat, jakie razem ze sobą przeżyli, lepszego zakończenia nie mogliśmy sobie wymarzyć - przekonuje sierżant Putyra.
(DB)