Mundurowi potrzebni od zaraz
10 września 2010
Białołęka już dawno przestała być spokojną dzielnicą Warszawy. Lawinowo przybywa mieszkańców, a wraz z nimi - problemów. Liczba interwencji przekracza możliwości tarchomińskiego komisariatu.
Historyjka, jakich wiele
- Było ciemno i padało. Kobietę idącą ulicą Leszczynową w kierunku Portowej na-pastnik zaatakował z tyłu, wybiegając z okolic bramy szkoły wyższej - pisze inter-nauta na forum "Echa". - Kobieta zaczęła krzyczeć, co spłoszyło napastnika, który uciekł Modlińską w kierunku Kowalczyka. Był to młody człowiek w ciemnej bluzie - czytamy opis świadka zdarzenia. - Natychmiast powiadomiona została policja, która przybyła na miejsce po 40 minutach, a pan policjant stwierdził, żeby się nie "pultać" i cieszyć, że w ogóle przyjechali, bo mogli wcale się nie pojawić, gdyż byli na innej interwencji i się nie rozerwą, a na całą Białołękę są dwa patrole.Policja niewydolna
Liczba funkcjonariuszy zatrudnionych w dzielnicowym komisariacie jest znacznie niższa niż w innych dzielnicach Warszawy, a tym samym niewystarczająca dla za-pewnienia oczekiwanego przez mieszkańców stanu bezpieczeństwa, nie mówiąc już o porządku publicznym.W 1999 roku samodzielna jeszcze wówczas gmina Białołęka zbudowała nowo-czesny komisariat. To była ostatnia znacząca inwestycja w stan bezpieczeństwa dzielnicy. Od tamtej pory liczba zameldowanych mieszkańców wzrosła trzykrotnie - z 30 tys. do ok. 85 tys. Według szacunków policji do tej liczby należy doliczyć ok. 30-40 tys. osób niezameldowanych. Wciąż budowane są nowe osiedla. Rocznie przybywa średnio 5 tys. białołęczan. Uruchomienie hal przy Marywilskiej oznacza codzienne masowe przemieszczanie się kilkutysięcznych grup ludzi. Tarchomiński komisariat nie jest w stanie obsłużyć pod względem prewencyjnym bezpieczeństwa mieszkańców.
Ponad ludzkie możliwości
Obecnie na jednego dzielnicowego przypada ponad 5,1 tys. zameldowanych miesz-kańców, natomiast w innych dzielnicach Warszawy jest ich ok. 3 tys. - Dodatkowym problemem jest to, że ogromna liczba mieszkań na Białołęce jest wynajmowana, a ich mieszkańcy traktują pobyt w tej dzielnicy tymczasowo. To sprzyja np. wzrosto-wi aktów wandalizmu - mówi policjant, który podkreśla, że rozpoznanie środowiska jest tu szalenie trudne, bo rotacja mieszkańców jest ogromna.Zbyt mała liczba etatów policyjnych w stosunku do gwałtownego przyrostu lud-ności i związana z tym kiepska orientacja policji w lokalnym środowisku powoduje brak poczucia bezpieczeństwa.
Na sierpniowej sesji radni dzielnicy domagali się poprawy tej sytuacji. Podkreś-lali w przygotowanym wniosku, że w ostatnich latach na terenie dzielnicy wzrosła liczba wykroczeń i przestępstw, jak kradzieże, włamania, uszkodzenia mienia, bójki i pobicia. Rośnie też problem narkomanii, zwłaszcza wśród nieletnich i liczba prze-stępstw dokonywanych przez młodzież. Radni dzielnicy są zdania, że w białołęckim komisariacie powinien jak najszybciej powstać specjalny zespół ds. nieletnich. Do-magają się też zwiększenia liczby etatów i tzw. patroli ponadnormatywnych na Bia-łołęce.
- W komisariacie policji na Białołęce pracuje 116 policjantów. Są to zarówno funkcjonariusze prewencji, jak i służb kryminalnych. Mają łącznie 14 radiowozów oznakowanych i nieoznakowanych - mówi mł. asp. Agnieszka Hamelusz, oficer pra-sowy komendanta rejonowego.
Biorąc pod uwagę zmianowość pracy policji, a także fakt, że zawsze spora gru-pa mundurowych pracuje za biurkiem - na ulicach Białołęki jest garstka patroli.
Barbara Kiliszek