Możemy rozwiązać problem braku miejsc w żłobkach
22 października 2010
Zbliżający się koniec kadencji dla wielu radnych to czas podsumowań, analiz i przedstawiania swoim wyborcom sprawozdań z czerech lat działalności.
Niż demograficzny lat dziewięćdziesiątych spowodował zamknięcie wielu żłob-ków w Warszawie. Niestety, w ostatnim czasie nie przybyło nowych placówek, a po-trzeby mieszkańców wzrosły drastycznie. Bardzo liczne moje pokolenie - urodzo-nych w latach 70. i na początku 80. - to obecnie rodzice małych warszawiaków. We wszystkich publicznych żłobkach w stolicy liczba chętnych co najmniej dwukrotnie przekracza możliwości placówek, a koszty opieki niani lub pobytu dziecka w żłob-kach prywatnych są zbyt wysokie dla przeciętnie zarabiających. Dlatego wiele ma-tek nie wraca do aktywności zawodowej. W Polsce jedynie ok. 2% dzieci chodzi do żłobków, podczas gdy Strategia Lizbońska zaleca, aby opieką tego typu objęta była przynajmniej jedna trzecia maluchów.
Szykują się zmiany ustawowe
Wydawałoby się, że rozwiązaniem jest budowa nowych placówek. Jednak nie jest to proste. Pozyskanie odpowiedniego terenu, procedury, plany itp. powodują, że są to wieloletnie, kilkumilionowe inwestycje, często nieosiągalne dla samorządów. Ba-rierę do organizacji żłobka, jako zakładu opieki zdrowotnej, w budynku odzyska-nym po innej działalności stwarzają bardzo surowe wymogi m.in. wysokości po-mieszczeń i znacznie większe obwarowania sanitarne niż np. w przedszkolach. Pro-cedowana obecnie w Sejmie tzw. ustawa żłobkowa zakłada, że nadzór nad placów-kami będzie sprawować resort pracy, przepisy nie będą proceduralnie skompliko-wane, a wymagania, np. lokalowe, zostaną znacznie obniżone w stosunku do obec-nie obowiązujących. Stworzy to możliwość rozwoju takich placówek w kilku for-mach (żłobek, także przyzakładowy, klub dziecięcy, ogródek dziecięcy, dzienny opiekun, niania) przez inwestorów prywatnych i pracodawców.Szansa dla Warszawy
Ustawa ta otwiera także ogromne możliwości dla samorządu warszawskiego. Radni nowej kadencji powinni skoncentrować się na oszacowaniu niedoborów w tym za-kresie dla każdej dzielnicy, inwentaryzacji dawnych budynków żłobkowych i przy-wrócenia w nich tej funkcji oraz opracowaniu specjalnego programu wsparcia fi-nansowego dzieci w placówkach niepublicznych. Obecnie koszty związane z utrzy-maniem jednego dziecka w publicznym żłobku to około tysiąc złotych, z czego ro-dzice finansują jedynie do 25%. Gdyby samorząd zdecydował się na dofinansowa-nie w podobnej kwocie pobytu młodziutkich warszawiaków w prywatnych, ale speł-niających wszelkie wymogi placówkach, listy rezerwowe w publicznych żłobkach zostałyby zminimalizowane, a corocznie rodzice nie przeżywaliby dramatu podczas naborów.Takie rozwiązanie jest znacznie szybsze i tańsze niż budowa jednej placówki dla kilkudziesięciorga czy setki dzieci. Poza tym w każdym roku obciążenie budżetu miasta w tym zakresie byłoby dokładnie proporcjonalne do aktualnych potrzeb. Koszty związane z modernizacją, remontami placówki, utrzymaniem terenu, nie by-łyby obowiązkiem miasta. W latach mniej licznej populacji nie mielibyśmy proble-mów, co zrobić z należącymi do miasta a niewykorzystanymi budynkami generują-cymi stałe koszty. Takie rozwiązanie jest elastyczne do potrzeb i bardzo ekono-miczne. Mam nadzieję, że razem ze mną będą Państwo trzymać kciuki za szybkim wprowadzeniem w życie wspomnianej ustawy, a następnie pożyteczne wykorzys-tanie jej przez radnych miasta. Z własnego doświadczenia wiem, że możliwość równoległego realizowania się w życiu osobistym, macierzyństwie i zawodowym jest niezwykle ważne dla wielu kobiet i przekłada się pozytywnie zarówno na re-lacje społeczne, jak i rodzinne. Zaś współczesny żłobek to nie tylko miejsce pod-stawowej opieki i zapewnienia bezpieczeństwa dziecku, ale także możliwość krea-tywnego rozwoju malucha w grupie rówieśników.
Iwona Wujastyk
i.wujastyk@wp.pl