Na Podlasiu wojskowy dron trafił w drzewo obok domu jednorodzinnego. "Sprawa została wyciszona"
Jak dowiedzieli się dziennikarze Onetu, bezzałogowiec spadł w miejscowości Ogrodniki, niedaleko Bielska Podlaskiego (woj. podlaskie). Armia mówi o "problemie technicznym" i "zaczepieniu spadochronem", ale informatorzy Onetu mówią o realnym zagrożeniu, które powstało dla zdrowia i życia mieszkańców. Na miejsce wezwano patrol policji oraz Żandarmerię Wojskową.
W sobotę 8 lutego br. mieszkańcy wsi Ogrodniki byli świadkami niecodziennego zdarzenia. Na terenie ich miejscowości doszło do upadku należącego do polskiej armii drona. Zdarzenie potwierdziło wojsko.
Według rzecznika prasowego II zmiany ZZ Podlasie mjr. Błażeja Łukaszewskiego, do upadku doszło prawdopodobnie na skutek problemu technicznego. Dron miał wylądować awaryjnie, zaczepiając się spadochronem o drzewo. Źródła Onetu sugerują jednak, że sprawa miała inny przebieg - bez udziału spadochronu i z pominięciem czynności procesowych.
- Po przybyciu na miejsce stwierdzono, że dron należy do polskiej armii. Wezwano patrol Żandarmerii Wojskowej, która oddała BSP (bezzałogowy statek powietrzny) żołnierzom. Sprawa została wyciszona - mówi jeden z informatorów serwisu.
Mimo incydentu armia zapewnia, że dron - prawdopodobnie izraelska konstrukcja Orbiter 2B - nie stworzył realnego zagrożenia dla mieszkańców, a helikopter zaobserwowany nad wsią dzień później był częścią codziennych lotów w ramach operacji "Bezpieczne Podlasie".
Kwestie dotyczące szczegółów i ewentualnych postępowań wyjaśniających wciąż pozostają niejasne, szczególnie w świetle braku odpowiedzi od Żandarmerii Wojskowej na pytania dziennikarzy Onetu.
Źródło: onet.pl