Medycy mają zarabiać więcej. Lekarze: co z tego, gdy nie dostajemy wypłat?

W rozmowie o kondycji polskiej ochrony zdrowia, Jakub Szulc, wiceprezes NFZ, zaprezentował mocne stanowisko: "ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia to killer planu finansowego NFZ". Podkreślił, że jej realizacja już w 2025 r. pochłonie imponującą kwotę 50 mld zł. W swojej wypowiedzi Szulc zwrócił także uwagę na kontekst międzynarodowy, wskazując że Polska przeznacza na ochronę zdrowia jedynie 5,3 proc. PKB, co stanowi zaledwie 2/3 średniej unijnej. Zdaniem wiceprezesa, konieczne jest wprowadzenie limitu górnego dla wynagrodzeń medyków w Polsce, gdyż obecnie wypłaty stanowią 160 proc. tego, co w pozostałych krajach Europy.

Medonet zaznacza, że jednak nie wszyscy zgadzają się z tą analizą. Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), jednoznacznie odniosła się do słów wiceprezesa NFZ. W jej opinii porównywanie wynagrodzeń polskich lekarzy do zagranicznych kolegów jest absurdalne. Jak zaznaczyła: "najpierw należałoby podnieść procent PKB przeznaczanego na zdrowie do średniej europejskiej, czyli do około 8 proc., i zaktualizować wyceny świadczeń. Dopiero wówczas takie zestawienia miałyby sens".

Według danych OZZL, przeciętny lekarz-specjalista w Polsce zarabia miesięcznie około 10 375 zł brutto, co po odjęciu podatków daje 7 400 zł netto. Tymczasem ich unijni koledzy uzyskują średnio nawet 100 zł za godzinę pracy. Warto jednak zaznaczyć, że te kwoty w Polsce dotyczą podstawy wynagrodzenia - bez uwzględnienia premii, dyżurów czy nagród jubileuszowych. Z ich doliczeniem, jak przyznają przedstawiciele związku, zarobki mogą sięgać 22-25 tys. zł brutto miesięcznie.

Medonet podaje, że krytykę obecnego systemu wynagrodzeń wspiera także sam związek zawodowy lekarzy. W jego ocenie jedną z głównych bolączek jest nieadekwatna wycena świadczeń medycznych, która wpływa na presję finansową publicznych placówek zdrowotnych. "System ochrony zdrowia wycenia godzinną opiekę specjalisty zatrudnionego na etacie na zaledwie 46 zł netto. Tymczasem każdy zabieg wymaga zarówno diagnostyki, przygotowań, jak i opieki pooperacyjnej" - argumentują przedstawiciele OZZL.

Cebula-Kubat dodała, że lekarze są niesłusznie obwiniani za rosnące koszty, podczas gdy problem tkwi w samych założeniach systemu: "wciąż nierozwiązaną i pilną potrzebą pozostaje podniesienie płacy minimalnej lekarzy-specjalistów na etacie do trzech średnich krajowych, co obecnie oznaczałoby około 93,5 zł netto za godzinę pracy".

Równolegle pojawia się jeszcze jeden, coraz pilniejszy problem - opóźnienia w wypłatach wynagrodzeń dla lekarzy. Zdarza się, że pieniądze trafiają do nich dopiero po dwóch-trzech miesiącach. Związek zawodowy OZZL, do którego trafiają liczne zgłoszenia w tej sprawie, nie jest w stanie skutecznie interweniować, gdyż większość z lekarzy pracuje na kontraktach, a nie na etacikach. W praktyce oznacza to brak możliwości złożenia zawiadomienia do Państwowej Inspekcji Pracy, która mogłaby nałożyć kary na pracodawcę.

Z danych "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że problem opóźnień w wynagrodzeniach wynika z rosnącego zadłużenia szpitali. Szczególnie małe, powiatowe placówki tracą płynność finansową - ich długi już teraz stanowią 30-50 proc. wartości umów z NFZ. Na koniec trzeciego kwartału 2024 r. zadłużenie polskich szpitali wynosiło 21,7 mld zł, o miliard więcej niż rok wcześniej.

Źródło: www.medonet.pl