Groźby i wulgaryzmy. Tak wygląda praca w wielkiej państwowej spółce
Według relacji pracowników Polskim Holdingu Nieruchomości (PHN), wulgaryzmy, krzyki i groźby są codziennością w pracy w państwowym gigancie. "Wszystkich was wypie***lę", "możecie mnie w d**ę pocałować" - to słowa, które, według relacji Onetu, miały paść z ust prezesa firmy Wiesława Malickiego. On sam zaprzecza i sugeruje, że ktoś wydał nie niego "zlecenie".
Pochodzący z koalicji rządzącej Malicki, który wcześniej pełnił funkcje w publicznych spółkach i w stołecznym Szpitalu Bródnowskim, objął stanowisko w PHN w kwietniu 2024 r. Od tego czasu, według informacji uzyskanych przez Onet, wprowadził w spółce "swoje porządki", które zaniepokoiły pracowników. Holding dysponujący majątkiem o wartości ponad 3,5 mld zł stał się miejscem, gdzie profesjonalne standardy uległy erozji.
Pracownicy, którzy obawiają się o swoją przyszłość, opisują kulturę pracy w PHN jako toksyczną, z krzykami, przekleństwami i poniżaniem. Mimo istnienia procedur antymobbingowych wielu z nich nie decyduje się na oficjalne zgłoszenia, obawiając się konsekwencji.
Zmiany w PHN nie ograniczają się jedynie do stylu zarządzania. Malicki wprowadził również szereg personalnych roszad, zatrudniając zaufanych współpracowników ze Szpitala Bródnowskiego, co wzbudziło spekulacje o nepotyzmie. Zmiany te nie były poprzedzone otwartymi konkursami, co dodatkowo podsyca dyskusję na temat transparentności procesów rekrutacyjnych w spółce - wynika z informacji Onetu.
Wśród awansów wewnątrz spółki znaleźli się także politycy Platformy Obywatelskiej, co skłania do pytań o potencjalne powiązania polityczne w PHN. Zarówno Malicki, jak i osoby z jego otoczenia, zaprzeczają jakimkolwiek nieprawidłowościom w procesie awansowania.
Odejścia z PHN również rzucają cień na zarządzanie Malickiego. Od kwietnia 2024 r. spółkę opuściło prawie 30 pracowników, a przyczyny zwolnień budzą kontrowersje. Prezes broni się, twierdząc, że doszło do "optymalizacji" i zapewnia, że nie złamał żadnych przepisów.
Źródło: onet.pl