Fala zwolnień w Polsce to mit
Pomimo głośnych zwolnień grupowych w znanych firmach, dane GUS wskazują na optymistyczną sytuację na rynku pracy w Polsce. W pierwszym kwartale 2024 roku planowane przyjęcia przewyższają liczbę zwolnień czterokrotnie. Co to oznacza dla pracowników i jak wygląda sytuacja w poszczególnych branżach i regionach?
Zwolnienia grupowe w dużych firmach mogą wywołać wrażenie kryzysu, jednak statystyki pokazują inny obraz. W całym kraju liczba planowanych zatrudnień jest znacznie wyższa niż redukcji etatów. To sygnał, że rynek pracy w Polsce pozostaje stabilny i dynamiczny.
GUS podaje, że w pierwszym kwartale 2024 roku poszukiwano 411,4 tys. pracowników, a w planach na kolejne kwartały jest 525,5 tys. miejsc pracy. Przewiduje się jednocześnie zwolnienie 129,9 tys. osób. To oznacza, że na jedno zwolnienie przypada aż cztery nowe oferty pracy.
Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreśla w rozmowie z Business Insider Polska, że w każdej branży liczba planowanych rekrutacji jest wyższa niż zwolnień. "Na redukcję jednego etatu przypadają od razu cztery nowe miejsca pracy" - zauważa ekspert rynku pracy.
Analiza GUS pokazuje, że w każdym województwie liczba planowanych przyjęć jest wyższa niż zwolnień. Szczególnie dobra sytuacja panuje w sześciu regionach, gdzie liczba ofert pracy jest ponad czterokrotnie większa niż redukcji etatów.
Mimo że liczba planowanych przyjęć do pracy zmniejszyła się o 12% w porównaniu z 2021 rokiem, a liczba zwolnień wzrosła o 10 proc., eksperci nie widzą powodów do alarmu. Andrzej Kubisiak wyjaśnia, że jest to efekt odbudowy po pandemii i wysokiej bazy porównawczej z tamtego okresu.
Ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk oraz Marcin Klucznik z PIE potwierdzają w Business Insider Polska, że obecna skala zwolnień grupowych nie odbiega od tej z lat ubiegłych. Rynek pracy w Polsce wydaje się być odporny na większe turbulencje, a liczby mówią same za siebie - jest więcej ofert pracy niż zwolnień.
Źródło: businessinsider.com.pl