Fala frustracji wobec ubezpieczycieli po powodzi. Mieszkańcy czekają na odszkodowania
Głuchołazy to jedna z najbardziej dotkniętych powodzią miejscowości na Opolszczyźnie. Nawet w 1997 r. szkody wywołane przez wielką wodę nie były tak duże, jak teraz. Mieszkańcy remontują swoje domy, by zdążyć przed nadejściem mrozów. Do pracy oprócz pomocnych rąk potrzebne są też pieniądze, ale wiele osób boryka się z opieszałością ubezpieczycieli lub odmowami wypłaty rekompensat. - Niestety spodziewam się lawiny takich historii, bo ludzie dopiero zaczęli te wnioski do ubezpieczycieli składać - przyznaje mecenas Artur Rudziński z Głuchołaz
W obliczu dramatycznych skutków powodzi, która nawiedziła południowo-zachodnią Polskę, mieszkańcy regionu, takich miejscowości jak Głuchołazy, zmagają się nie tylko z odbudową swoich domostw, ale również z biurokratyczną machiną ubezpieczycieli. Artur, jeden z poszkodowanych, wciąż walczy o odszkodowanie, choć minęły już dwa tygodnie od zgłoszenia szkody. Jego frustracja jest odzwierciedleniem emocji wielu mieszkańców, którzy czują się opuszczeni przez system, na którym mieli polegać w trudnych chwilach.
Pamięć o wielkiej powodzi z 1997 roku, kiedy to słowa ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza wywołały burzę, wciąż żywa w świadomości Polaków, skłoniła wielu do wykupienia polis ubezpieczeniowych. Niestety, jak pokazuje obecna sytuacja, posiadanie ubezpieczenia nie zawsze jest równoznaczne z szybką i sprawiedliwą pomocą.
Adam, inny mieszkaniec Głuchołaz, również doświadczył zniszczeń. Pomimo natychmiastowego rozpoczęcia prac naprawczych, jego walka z konsekwencjami powodzi jest daleka od zakończenia. Oczekiwanie na rzeczoznawcę i wypłatę należnego odszkodowania skutkuje dodatkowym stresem i niepewnością.
Mecenas Artur Rudziński, adwokat z Głuchołaz, sam będący ofiarą powodzi, zaoferował swoją pomoc mieszkańcom. Jego doświadczenie z ubezpieczycielami wskazuje na szereg nieuczciwych praktyk stosowanych przez firmy ubezpieczeniowe, które wykorzystują nieprecyzyjne sformułowania w umowach, by uniknąć wypłaty odszkodowań.
Rudziński podkreśla, że mieszkańcy powinni dokładnie czytać swoje polisy i nie ulegać manipulacjom ubezpieczycieli. Zaleca również zbieranie dokumentów potwierdzających szkody, gdyż mogą one okazać się niezbędne w walce o należne świadczenia.
Historie, jakie przekazuje mecenas Rudziński, malują obraz firm ubezpieczeniowych, które nie tylko zwlekają z wypłatami, ale również oferują poszkodowanym niewystarczające kwoty, nieadekwatne do poniesionych strat. Takie działania, w świetle zbliżającej się zimy i pilnej potrzeby remontów, wydają się być nieludzkie i pozbawione empatii.
Biuro Rzecznika Finansowego, które wspiera klientów w sporach z instytucjami rynku finansowego, spodziewa się wzrostu liczby zgłoszeń w najbliższych tygodniach. Wszystkie sprawy zgłaszane przez powodzian będą traktowane priorytetowo, co daje nadzieję na wsparcie w walce z nieprzychylnymi decyzjami ubezpieczycieli.
Źródło: onet.pl