REKLAMA

Misz@masz
  dzisiaj, 10:42  

Dzielnica Warszawy stała się narkotykowym gettem. NFZ stracił kontrolę

Zajmują klatki schodowe, altany śmietnikowe, podwórka i opuszczone budynki. Pozostawiają po sobie stosy odpadów: zużyte igły i strzykawki, opakowania po narkotykach, butelki po metadonie. Załatwiają potrzeby fizjologiczne pod oknami bloków, na skwerach i w parkach. Co więcej, często handlują lekiem, który miał im pomóc wyjść z uzależnienia. Takie realia życia na warszawskiej Pradze Północ opisują na łamach Medonetu zdesperowani mieszkańcy. Dorota Gomółka, działaczka społeczna, która razem z innymi kobietami walczy o zmianę tej sytuacji, twierdzi, że są zastraszane i moralnie szantażowane, a w dzielnicy panuje zmowa milczenia.

REKLAMA

Praska zmowa milczenia

Dorota Gomółka przeprowadziła się na Pragę Północ dwa lata temu. Dziś przyznaje w rozmowie z Medonetem, że gdyby mogła, podjęłaby inną decyzję.

Niektórzy nowi mieszkańcy również żałują przeprowadzki, choć niewielu o tym mówi otwarcie. Są zaskoczeni odwagą Doroty i tylko po cichu przyznają, że popierają jej działania. Jednak, jak twierdzi Gomółka, ta zmowa milczenia jedynie pogłębia problem.

Handel narkotykami na ulicach

W największym z trzech punktów terapii substytucyjnej, przy ulicy Kijowskiej, wielu pacjentów zabiera metadon "na wynos". Choć teoretycznie lek można podać na miejscu, w praktyce nie zawsze jest to możliwe - brakuje nawet poczekalni. W rezultacie część pacjentów wychodzi z lekiem na zewnątrz i zażywa go na osiedlu.

Często jednak, gdy tylko opuszczają placówkę, otaczają ich "klienci". Jak informuje Medonet, niekiedy są to osoby uzależnione, ale nieobjęte programem leczenia, które chcą nielegalnie kupić lek, niekoniecznie w całości. Widok ludzi stojących przed bramą i dzielących metadon na porcje nikogo na Pradze już nie dziwi. Niektórzy pacjenci stają się ofiarami kradzieży - lek zostaje im po prostu zabrany siłą.

Nielegalny handel metadonem to tylko czubek góry lodowej. W dzielnicy od lat kwitnie sprzedaż narkotyków, głównie heroiny i mefedronu, więc opioid jest tylko kolejnym produktem na rynku. Z tą różnicą, że został legalnie nabyty przez pacjentów i często opłacony przez NFZ.

Brak patroli i poczucie zagrożenia

Nie chodzi o całkowity brak policji, ale o brak obecności tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. Dorota Gomółka dobrze zna funkcjonariuszy patrolujących Pragę Północ. Zwraca na nich uwagę, zagaduje, zadaje niewygodne pytania. Na przykład, dlaczego siedzą w radiowozie niedaleko ulicy Brzeskiej - "narkotykowego centrum" dzielnicy, stolicy, a nawet, jak twierdzą niektórzy, całego kraju. "Niedaleko" to kluczowe słowo, bo patrolują sąsiednią uliczkę z nową zabudową, gdzie jest spokojnie i cicho.

Gomółka gorzko zauważa, że Praga Północ nie jest dzielnicą turystyczną. Ma kryminalną przeszłość, cieszy się złą reputacją, niewielu ludzi tu zagląda bez potrzeby. Wzmożone patrole są "zarezerwowane" dla centrum, gdzie są turyści, instytucje rządowe, ważne obiekty. Jakby tam było kogo chronić, a tutaj nie. Fakt, że przestępczość jest tu większa, powinien sprawić, że właśnie ta dzielnica zasługuje na lepszą ochronę.

Kumulacja ośrodków terapii i rola NFZ

To właściwie źródło większości problemów. Praga Północ jest jedną z mniejszych dzielnic stolicy, a jej mieszkańcy stanowią nieco ponad 3,2 proc. populacji Warszawy. Mimo to znajdują się tu aż trzy z sześciu punktów terapii substytucyjnej w całym mieście.

"Z 2 tys. pacjentów objętych programem leczenia metadonem w stolicy ponad 1,5 tys. korzysta z terapii właśnie na Pradze Północ" - zauważa Gomółka. Oprócz mieszkańców zdaje się to nikogo nie dziwić.

Kiedy aktywiści przeprowadzili własne obliczenia i uświadomili sobie, że w ich dzielnicy powinno leczyć się maksymalnie około 200 osób, a nie - jak jest teraz - ponad 1,5 tysiąca, byli zszokowani. Zastanawiają się, czy NFZ płaci za te nadwykonania i czy zdaje sobie z tego sprawę. "Czy to oznacza, że jeśli na Pradze Północ przyjmą 5 tys. osób, Fundusz zapłaci za 5 tys.?" - pytają.

NFZ na to pytanie nie odpowiada. Na to, jak w ogóle doszło do takiej sytuacji, odpisuje krótko: "Nie mamy wpływu na to, gdzie punkty są zlokalizowane, bo nie jest to kryterium przetargu". Tylko że to nie do końca prawda, bo właśnie prowadzi taki przetarg i zapewnia, że powstały w jego wyniku nowy punkt oferujący terapię substytucyjną na pewno nie powstanie w tej dzielnicy.

Reakcja władz dzielnicy

Julian Rembelski, pełniący obowiązki rzecznika prasowego dzielnicy, wskazuje, że jako samorząd nie mają bezpośredniego wpływu na działalność tego typu ośrodków. Kluczowe decyzje w zakresie ich kontroli należą do Narodowego Funduszu Zdrowia, który ma możliwość przeprowadzenia inspekcji na wniosek swojego prezesa.

Rembelski zapewnia, że podejmują liczne starania, by poprawić sytuację mieszkańców. - Jako samorząd aktywnie podejmujemy działania na rzecz poprawy sytuacji. Regularnie współpracujemy z policją, monitorując obszary o zwiększonej częstotliwości incydentów. Odbyliśmy także spotkania z przedstawicielami miasta, w tym z wiceprezydentem Jackiem Wiśnickim, a także z przedstawicielami NFZ, gdzie przedstawiliśmy nasze uwagi i postulaty.

Brak odpowiedzi ze strony instytucji

Prośbę o zajęcie stanowiska w sprawie, wraz z pytaniem o konkretne działania zmierzające do rozwiązania problemu Pragi Północ, wysłano także do Ministerstwa Zdrowia, centrali Narodowego Funduszu Zdrowia, Urzędu m.st. Warszawy oraz Komendy Rejonowej Policji obejmującej obszar Praga Północ. Do tej pory nie otrzymano żadnej odpowiedzi.

Źródło: www.medonet.pl

 

REKLAMA

Najnowsze misz@masze

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Lato 2025
Lato 2025
Lato 2025

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl