Alkohol zniknie ze stacji, klienci są wściekli. "Będzie piwo spod lady"
Planowane przez Ministerstwo Zdrowia wprowadzenie nocnego zakazu nocnej sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych wywołuje burzę emocji. Niektórzy klienci, zwłaszcza ci, którzy po paliwo wpadają na stację, by dokonać alkoholowego zakupu, są zdecydowanie przeciwni. Inni nie widzą problemu w ograniczeniach. Kierownicy stacji zwracają uwagę, że zyski z nocnej sprzedaży alkoholu stanowią znaczący udział w ich dochodach. Czy rzeczywiście jest to kwestia wolności wyboru, czy może raczej zdrowia publicznego?
Minister Zdrowia, Izabela Leszczyna, zapowiedziała w tym tygodniu szybkie ogłoszenie projektu ustawy z zakazem sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w godzinach 22-6. Powodem jest chęć ograniczenia "patologii". Zdaniem terapeutów uzależnień, sprzedaż alkoholu na stacjach paliw to "dramat".
Z drugiej strony, kierownicy stacji twierdzą, że zyski z nocnej sprzedaży alkoholu to znaczna część ich dochodów. Klienci, którzy w nocy udają się na stację niekoniecznie po benzynę, mają różne zdania na ten temat.
Obserwacje przeprowadzone na stacjach w centrum Łodzi po północy pokazały, że część klientów kupuje alkohol na stacjach benzynowych, gdy inne sklepy są już zamknięte. Niektórzy z nich twierdzą, że nawet jeśli wprowadzony zostanie zakaz, zawsze znajdzie się ktoś, kto sprzeda alkohol "spod lady". Inni uważają, że zakaz nie wpłynie na ich decyzje, ponieważ mogą zrezygnować z nocnego piwa bez żadnych konsekwencji.
Studenci, którzy często korzystają z możliwości kupna alkoholu na stacjach benzynowych, są zdecydowanymi przeciwnikami zapowiedzi minister zdrowia. Twierdzą, że rząd powinien skupić się na egzekucji obecnych przepisów, a nie na wprowadzaniu nowych ograniczeń. Jeden z nich zauważa, że wprowadzenie takiego zakazu mogłoby prowadzić do podwyżek cen paliwa, co z kolei mogłoby negatywnie wpłynąć na sondaże rządzących.
Wśród osób, które nie mają problemu z potencjalnym zakazem, jest mężczyzna wracający z imprezy, który po północy porozmawiał z reporterem Onetu. Twierdzi, że stacje benzynowe na Litwie, gdzie obowiązuje całkowity zakaz sprzedaży alkoholu, radzą sobie dobrze, a ceny paliwa nie różnią się znacząco od polskich. Tym samym zakaz nie musi być złym pomysłem.
Zdaniem Bohdana Woronowicza, doktora nauk medycznych i superwizora psychoterapii uzależnień, sprzedaż alkoholu na stacjach ułatwia picie osobom, które nie są w stanie kontrolować swojego spożycia.
Źródło: onet.pl