REKLAMA

Wola

historia »

 

Między Manhattanem a Mozambikiem: oto współczesna Grzybowska

  2 maja 2015

alt='Między Manhattanem a Mozambikiem: oto współczesna Grzybowska'

10-20 lat temu Grzybowska była podrzędną ulicą. Dziś jest jedną z głównych ulic Warszawy, ale jej stan trudno uznać za choćby poprawny.

REKLAMA

Na granicy połamanego chodnika i dziurawego wyjazdu z kamienicy widać wielką kałużę, w której odbijają się szklane fasady apartamentowców i drogiego hotelu. Budynek z nazwą złożoną z losowo dobranych słów typu "tower" i "plaza" sąsiaduje ze zrujnowaną XIX-wieczną kamienicą, ścianę której zajmuje mural reklamujący restaurację. Po drugiej stronie ulicy widać parking ogrodzony siatką złożoną już nie z metalu, ale samej rdzy. Dalej trwa w najlepsze budowa wieżowca, którego właściciel zapewnia, że kocha. Na horyzoncie majaczy flaga, powiewająca na Muzeum Powstania Warszawskiego. Witamy na Grzybowskiej.

Nigdy nie miała szczęścia. Ulicą w dzisiejszym znaczeniu tego słowa stała się dopiero w XIX wieku, ale jej zabudowa składała się z kilkunastu kamienic, luźno rozrzuconych drewnianych domów i... browarów oraz fabryk. Czy współcześni magnaci, jakimi są właściciele biurowców, hoteli i apartamentowców, naprawdę muszą budować tak, jakby nie widzieli sąsiednich budynków? Gdy w latach 30-tych wydawało się, że Grzybowska stanie się normalną, śródmiejską ulicą, wybuchła wojna. A po wojnie? Po wojnie była to jedna z głównych arterii Dzikiego Zachodu, na której zabudowa stawała się z dekady na dekadę coraz bardziej chaotyczna. Śmiało można zaryzykować tezę, że Grzybowska nigdy nie wyglądała gorzej niż obecnie.

Zanim stała się ulicą, była drogą narolną w folwarku. Gdy dziś patrzymy na jedną z najważniejszych dróg na Woli, słowo "folwark" jest jednym z pierwszych, które się nasuwają. Czy naprawdę aż tak trudne jest wyegzekwowanie od deweloperów, by wszystkie układane przez nich chodniki i wszystkie ustawiane słupki były jednego typu? Na Grzybowskiej nic nie pasuje do siebie już w skali mikro: na długości dwóch kilometrów mamy dosłownie kilkadziesiąt rodzajów płotków, ogrodzeń, ławek, chodników, latarń i wiat. W skali makro jest jeszcze gorzej.

Odnosi się wrażenie, że po II wojnie światowej warszawscy urzędnicy zapomnieli, że w języku polskim istnieje słowo "pierzeja", bo jedynymi budynkami, tworzącymi "dobre sąsiedztwo", są kamienice sprzed stu lat. Jak trudne jest ustalenie linii i wysokości zabudowy? Czy współcześni magnaci, jakimi są właściciele biurowców, hoteli i apartamentowców, naprawdę muszą budować tak, jakby nie widzieli sąsiednich budynków? Czy przejścia dla pieszych co kilkaset metrów na ulicy, na której jest bardzo dużo przechodniów, to rozsądne wyjście? Czy na szerokiej jezdni naprawdę nie ma miejsca na pasy rowerowe? Czy 90-metrowe wieżowce powinny stać pomiędzy kamienicami? Niektóre z nich mieszczą hotele i biurowce, odwiedzane przez obcokrajowców, Grzybowska staje się więc jedną z wizytówek Warszawy. Szkoda, że jest to wizytówka pomięta, naderwana i poplamiona.

Dominik Gadomski

 

REKLAMA

Komentarze (5)

# obywatel

02.05.2015 23:23

Mozambik to jest na Szobera 6 i w około pętli Os Górczewska, rewiru radnego Gręziaka, który przez 10 lat nic nie zrobił dla tego rejonu. Niech się w końcu wexmie do roboty i zrobi porządek z tym bajzlem
Przecież jest już chyba vice burmistrzem, więc nie musi mówić, ze nic nie może zrobic bo jest zwykłym radnym

# bem

03.05.2015 10:26

temat zastępczy przecież ta cz,eśc Warszawy się rozbudowuje, jaki sens jest teraz rewitalizacja terenu, skoro pewnie niedługo zostałby zniszczony przez wywrotki i koparki

# leda

06.05.2015 18:09

jest to bardzo brzydka i niezachęcająca do przejścia - nie mówiąc o spacerze - ulica. Wydaje się, że miasto w ogóle nie interesowało się tym, co tutaj wyrabiają deweloperzy, którzy budują co chcą i jak chcą. zabudowa tak wysoka praktycznie na całej długości ulicy spowodowała totalne jej zaciemnienie, nie mówiąc już o brzydocie architektury. To po prostu Dziki Zachód, a właściwie - kolonia.

REKLAMA

# Żelazna

07.05.2015 09:18

1/
"Czy współcześni magnaci, jakimi są właściciele biurowców, hoteli i apartamentowców, naprawdę muszą budować tak, jakby nie widzieli sąsiednich budynków? "
Budują po pierwsze tak, żeby potem mieć z tego jak najwięcej pieniędzy, po drugie tak jak im na to pozwolą urzędnicy. To takie dziwne?
Ale... Na rogu Grzybowskiej i Waliców budują teraz budynek biurowy; podobno "tylko" na 12 pięter, przynajmniej tak pisała Gazeta Wolska. Czyli nie będzie zbytnio odbiegał wysokością od sąsiadujących - nowej Mennicy i Aurum. Czyli - można dopasować.
2/
"Czy na szerokiej jezdni naprawdę nie ma miejsca na pasy rowerowe?"
Gdzie autor widzi tę szeroką jezdnię? Bo chyba nie między Żelazną a Przyokopową? Grzybowska _mogłaby_ być poszerzona ale trzeba by zlikwidować wszystko po północnej jej stronie, od Waliców aż do Towarowej. Czyli: samotny dom na rogu Waliców, zabytek na rogu Żelaznej, dalej parking i stacje benzynową na rogu Wroniej. Bez tego - będzie jak jest.

# Robert Frw

22.05.2015 17:28

#bem napisał(a) 03.05.2015 10:26
temat zastępczy przecież ta cz,eśc Warszawy się rozbudowuje, jaki sens jest teraz rewitalizacja terenu, skoro pewnie niedługo zostałby zniszczony przez wywrotki i koparki

Co nie oznacza że zapomina się o planowaniu i robieniu na bieżąco przestrzeni publicznej .Takie dzielnice budują sie 20-30 lat .To nie oznacza że mamy czekać .Dobrym przykładem sa nowo budowane dzielnice w Sztokholmie. Nikt nie czeka ,się żyje .
więcej na forum

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024