Mała wojna na Bródnie. Czy tak mają wyglądać nasze osiedla?
20 października 2016
Mała wojna o piaskownicę na szczęście zakończyła się częściowym happy endem, choć nie takim, jakiego byśmy się spodziewali.
Parking zamiast piaskownicy
Pijaństwa na placach zabaw to problem, ale przecież likwidowanie piaskownic i ławek to żadne rozwiązanie, tylko chowanie głowy w piasek. Rozumując w ten sposób, trzeba by zlikwidować wszystkie piaskownice, ławki, parki i place zabaw jako potencjalnie zagrożone patologią. No, ale na Bródnie wyznają chyba zasadę, że jak czegoś nie widać, to tego nie ma i usuwają ławki na potęgę, urządzając parkingi.
Wydawało się, że na tak wzruszający dziecięcy apel i spółdzielnia, i burmistrz, odpowiedzą w jedyny logiczny sposób - oddadzą maluchom ławki i piaskownicę. Tymczasem spółdzielnia nabrała wody w usta, burmistrz Antonik za to tłumaczy, że większość mieszkańców była przeciwko piaskownicy i ławkom, więc je zlikwidowano. Wyręczył go lokalny artysta i animator kultury Michał Mioduszewski. Przywiózł na wózku z... Zachęty ławki ze styroduru, które pozostały po jego letnim projekcie i ustawił na podwórku przy Nadwiślańskiej. Pozostała jeszcze kwestia piaskownicy. Burmistrz Antonik radzi dzieciom, by chodziły z rodzicami na Bolesławicką, gdzie jest nowy plac zabaw z piaskownicą. Dzieci tłumaczą, że to nie to samo, bo podwórko ładne, zielone, mogą wychodzić sami, a rodzice nie zawsze mają czas i trzeba siedzieć przed telewizorem. Samo życie.
Swoją drogą nie tylko na Bródnie przestrzeń przed blokami zamienia się w samochodowe postojowiska i nie ma miejsca na nic więcej. Czy naprawdę tak mają wyglądać nasze osiedla? Wolałbym nie.
(wk)