Łoś w lesie - straszy czy uświadamia? Zatrważające statystyki
21 listopada 2018
Wawerski łoś ustawiony przy zagajniku leśnym pomiędzy ulicami Łysakowską a Akwarelową wzbudza mieszane emocje kierowców. Niestety, nie zawsze te pozytywne...
Co jakiś czas na Facebooku mieszkańcy wymieniają się zdjęciami wawerskiego, drewnianego łosia stojącego przy zagajniku leśnym przy ul. Łysakowskiej. Mimo że łoś stoi tam już od ponad roku, niezmiennie wzbudza emocje kierowców - nie tylko pozytywne.
Łoś, dzik, sarna, lis, zając...
Łoś przy Łysakowskiej stanął na zlecenie Lasów Miejskich i jest to jeden z elementów warszawskiego projektu budowy skwerów leśnych. Inicjatywa polega na tym, żeby małe fragmenty lasu udostępnić dla ludzi w sposób nieinwazyjny dla przyrody.
- Wykorzystujemy naturalne przerzedzenia, czasami usuwamy też gatunki obce, takie jak klony, dąb czerwony, robinia akacjowa i wówczas tworzy się przestrzeń, którą można wykorzystać i zagospodarować. Bierzemy wszystko, co naturalne - kłody, głazy, pniaki, stawiamy drewniane ławki, czasami stoły, tablice informacyjne o tym, jak się zachowywać w lesie. Jednym z elementów są też drewniane profile zwierząt o naturalnych wymiarach. Dzik, sarna, lis i zając stoją na placyku rekreacyjnym dla dzieci z przedszkola przy ul. Akwarelowej, a łosia ustawiliśmy przy ul. Łysakowskiej. Między innymi po to, żeby ludziom uświadomić, że zwierzęta mogą wychodzić na ulice i przy kompleksach leśnych trzeba zdjąć nogę z gazu - mówi Andżelika Gackowska, zastępca dyrektora Lasów Miejskich.
Wystraszył mnie
- Jak żywy! Już parę razy mnie wystraszył - komentuje z uśmiechem pani Jolanta. W internecie nie brakuje także zupełnie innych opinii. - Ten, kto go tam postawił, to idiota. Już kilka razy byłem świadkiem, jak w mglistą pogodę albo wieczorem ktoś hamował gwałtownie, bo mignęła mu sylwetka łosia i bał się, że mu zwierzę wybiegnie na ulicę - komentuje pan Krzysztof. - Jeżdżę tą drogą dość często i na początku zawsze awaryjnie po hamulcach dawałam. Teraz już się przyzwyczaiłam. A jak faktycznie będzie stać tam duże zwierzę, a ja znów pomyślę, że to sztuczne? - zastanawia się mieszkanka.
Gdyby jechał 50 km/h...
- Liczyliśmy się z takimi reakcjami kierowców, ale lepiej przestraszyć się sztucznego łosia, niż mieć wypadek śmiertelny z prawdziwym. Krytycznych głosów słyszałam kilka na kilkaset popierających nasze działanie, więc stosunek pozytywnych głosów do negatywnych jest decydujący. Gdyby ta proporcja się zmieniła, łosia w każdej chwili możemy przestawić. Jest to też kwestia dostosowania prędkości do warunków na drodze, bo gdyby jakikolwiek kierowca jechał ulicą Łysakowską 50 km/h - a tam są latarnie, to szybko by się zorientował, że łoś jest sztuczny - mówi Andżelika Gackowska.
Zatrważające statystyki
Przed rokiem Lasy Miejskie prowadziły rozmowy z Zarządem Dróg Miejskich na temat rozszerzenia oznakowania dróg znakami ostrzegającymi przed zwierzyną. Koszt okazał się jednak zbyt wysoki. Tymczasem liczba wypadków drogowych ze zwierzętami jest znaczna. Tylko w tym roku Lasy Miejskie zarejestrowały 95 kolizji z dzikami, 59 z sarnami i sześć z łosiami. W 2017 roku leśnicy zabrali z ulic 165 potrąconych dzików, 119 saren i 11 łosi. W każdej z tych sytuacji uszkodzony został samochód, bywało też, że ranni lub zabici byli ludzie.
(DB)