Lenie wojują z Berlingiem
16 lutego 2009
Radni PiS, czyli najbardziej leniwi radni Warszawy lubią błyszczeć przed mediami swoją aktywnością. A któż lepiej nadaje się do markowania aktywności niż martwy przeciwnik? W tym półroczu padło na gen. Zygmunta Berlinga, a raczej na jego pomnik.
Autorka jest radną Warszawy (Partia Demokratyczna - demokraci.pl) |
Wojowały PiSowskie zuchy
Postument stojący przy zjeździe z trasy Łazienkowskiej miał zniknąć pod koniec lat 90. Wtedy atak na niego przypuściła stołeczna prawica, ale lewica zainicjowała "ko-mitety Berlinga" zbierające podpisy poparcia dla pomnika. Potem Berling oparł się grupie dekomunizatorów z PiS, którzy od dwóch lat, pod egidą IPN, tropią urojone miazmaty komunistycznej ideologii ukryte w nazwach ulic. Ponadto generał był fizycznie atakowany przez anonimowych malarzy i manikiurzystów - przed laty ktoś regularnie malował posągowi ręce na czerwono. "Generał z obciętymi nogami" - jak się go potocznie nazywa, bo posąg zaczyna się powyżej kolan - od dnia odsłonięcia w 1985 roku budził mieszane uczucia. Niechlubnie współpracował z radzieckimi służbami specjalnymi NKWD. Udało mu się jednak wyciągnąć z sowieckich łagrów i doprowadzić do kraju wielu Polaków. Jego podkomendni z 1 Armii Wojska Polskie-go, która szła spod Lenino na Berlin, w każdą rocznicę urodzin generała składają tu kwiaty. Żołnierze Berlinga przeprawili się na drugą stronę Wisły we wrześniu 1944 roku idąc na pomoc walczącej Warszawie. Ich nazwiska są dziś zapisane na Murze Pamięci wśród nazwisk powstańców. Szanujemy tych żołnierzy, czy zatem należy pomiatać ich dowódcą? Bo "agent" Berling po tym desancie stracił dowództwo 1 Armii WP. Radzieccy komuniści przestali mu ufać.W malowaniu Berlinga czerwoną farbą jest coś niesmacznego, podobnie jak w regularnym oblewaniu farbą pomnika Dmowskiego, co prawdopodobnie jest dzie-łem przeciwników nacjonalistycznej prawicy. Czy to oznacza, że trzeba usunąć Dmowskiego z cokołu, bo część ludzi ocenia go negatywnie? Pusto by się zrobiło na postumentach, bo do każdej postaci historycznej można się jakoś przyczepić. Bo-lesław Chrobry - znany w Europie handlarz niewolnikami, Kazimierz Wielki - gwał-ciciel, który osłabił kraj rezygnując z roszczeń do Śląska, Kościuszko - za dużo wy-pił przed bitwą pod Maciejowicami, co skończyło się pogromem, choć wynik bitwy mógł być inny, Piłsudski - podeptał demokrację podczas zamachu majowego, a w czasach swej socjalistycznej młodości brał udział w napadach rabunkowych, Ponia-towski - uszminkowany bawidamek, Maria Konopnicka - autorka literatury nienaj-wyższego lotu pozostająca (uwaga, konserwatyści!) w seksualnie podejrzanym związku z kobietą... Kto by się ostał po takiej weryfikacji? Może Jan Paweł II... Nie ma kryształowych życiorysów. Co więc przesądza o tym, że ludzie są bohaterami? Niewątpliwie ich postawa w jakimś kluczowym momencie. Czy Berling zasługuje na pomnik? Nie wiem, ale na pewno zasługuje na dobrą pamięć.
A weryfikatorom historii przypominam: zajmijcie się prawdziwymi problemami Warszawy! To trudniejsze od burzenia pomników, ale po to zostaliście wybrani.
Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl