REKLAMA

Ponad wszelką wątpliwość

tytuł oryg.: Ragionevoli dubbi
autor: Gianrico Carofiglio
przekład: Joanna Wachowiak-Finlaison
wydawnictwo: W.A.B
kolekcja: Polityka. Zima z kryminałem
wydanie: wydanie 2, Warszawa
data: 18 lipca 2012
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 123 × 195 mm
liczba stron: 264
ISBN: 978-83-7747682-6

Inne formy i wydania

książka, okładka miękka, wydanie 2  2012.07.18

Kolejne spotkanie z mecenasem Guerierim! Ponad wszelką wątpliwość to trzecia część doskonale przyjętego w Polsce kryminalnego cyklu Gianrica Carofiglia, sędziego z południowych Włoch, który czas wolny od wymierzania sprawiedliwości mafiosom wypełnia pisaniem książek.

Bohaterem serii jest Guido Guerrieri, adwokat z miasta Bari, człowiek niepozbawiony problemów, zdeklarowany samotnik, wojownik prawdy. Ponad wszelką wątpliwość to oryginalny kryminał, w którym pojawią się także wątki społeczne oraz historia miłosna. Centralnym elementem intrygi nie jest tym razem krwawa zagadka ani poszukiwanie złoczyńcy - fabuła powieści koncentruje się na... procedurze prawnej. To ona stanowi motor narracji, źródło rozterek Guida - w pewnym sensie właśnie procedura jest głównym przeciwnikiem bohatera. A wydarzenia rozgrywają się w gąszczu słynącej z absurdów, skomplikowanej włoskiej biurokracji sądowej.

Z recenzji Ponad wszelką wątpliwość:

Intryga zmyślna. Dialogi wartkie. Realia Bari odmalowane z należytą szczegółowością. I jeszcze egzotyczna, piękna kobieta. Aż chciałoby się być mecenasem Guerrierim.

Paweł Smoleński, ,,Gazeta Wyborcza"

Thrillery Carofiglia przykuwają uwagę, są inteligentne, zwarte, dynamiczne i naturalne - wyróżniają się.

Rachel Walker

Carofiglio pisze oryginalne, ironiczne powieści, które są zarówno historiami miłosnymi oraz traktatami filozoficznymi, jak i thrillerami prawniczymi.

,,The New Yorker"

Każda postać w powieści Carofiglia ma do opowiedzenia godną wysłuchania historię.

,,Daily Mail"

Taki właśnie powinien być thriller prawniczy.

Marcel Berlins, ,,The Times"

Z krajowych recenzji dwóch pierwszych kryminałów z mecenasem Guerrierim:

Książki Gianfranca Carofiglia były we Włoszech bestsellerami z prawdziwego zdarzenia, co świadczy przede wszystkim o dobrym guście tamtejszej publiczności literackiej. Bo są to pozycje raczej nietypowe, w sumie ani thrillery, ani kryminały, ani dramaty sądowe - a przecież niemożność zaszufladkowania często przekłada się współcześnie na komercyjną klapę. W przypadku serii o Guerrierim napisanej przez zawodowego prawnika o wielkim literackim talencie szczęśliwie okazało się, że owo gatunkowe sieroctwo ma same zalety.

Piotr Kofta, ,,Dziennik"

Mimo że włoski pisarz sam jest prawnikiem, nie napisał bynajmniej historii będącej pochwałą instytucji stojących na straży prawa. Spotkamy tam sędziów żywiących na sali sądowej wrogość lub sympatię do pewnych adwokatów, prokuratorów manipulujących zeznaniami świadków czy policjantów stosujących przemoc wobec aresztantów.

Michał Budak,

Fragment

Maria Teresa zapukała do drzwi, zajrzała i powiedziała, że przyszła pani Kawabata.

- Kto?

Weszła, zamknęła drzwi i wytłumaczyła mi, że pani Kawabata przyszła w sprawie Paolicellego.

- Ale Kawabata to japońskie nazwisko.

- Chyba tak. Zresztą ona wygląda na Japonkę.

- A co ma wspólnego z Paolicellim?

- Raczej sporo, jest jego żoną. Mówi, że przyniosła kopie akt.

Rozpoznałem ją natychmiast, kiedy weszła do gabinetu.

Przywitała się, podała mi rękę i usiadła naprzeciwko biurka, nie zdejmując płaszcza ani nawet go nie rozpinając. Pachniała delikatnie perfumami, ambrą z cierpką nutą, której nie udało mi się rozpoznać. Z bliska wyglądała na starszą, ale jeszcze ładniejszą niż parę dni wcześniej w sądzie.

- Jestem żoną Fabia Paolicellego. Przyniosłam wszystkie kopie akt procesowych i wyroku.

Mówiła z zaskakującym odcieniem akcentu neapolitańskiego. Opróżniła torebkę, położyła plik fotokopii na biurku i zapytała, czy moglibyśmy chwilę porozmawiać. Oczywiście, że mogliśmy chwilę porozmawiać. Tak naprawdę płacą mi za rozmawianie właśnie.

- Muszę wiedzieć, jakie Fabio ma szanse, i czy w ogóle ma jakieś szanse, w przypadku apelacji.

Prosto z mostu. Uczciwie, z jej punktu widzenia. Ja jednak nie mogłem pozwolić sobie na bezpośredniość, nie tylko dlatego, żeby profesjonalnie wypaść.

- Nie da się tego teraz ocenić. Muszę najpierw przeczytać uzasadnienie wyroku, a przede wszystkim, muszę przejrzeć akta.

I muszę też zdecydować, czy przyjmę sprawę. Ale tego jej nie powiedziałem.

- Fabio wyjaśnił panu, o co chodzi.

Poczułem zniecierpliwienie. Czego chciała? Żebym postawił diagnozę na podstawie tego, co usłyszałem od osadzonego w więzieniu oskarżonego?

- W skrócie tak, ale jak już pani mówiłem...

- Moim zdaniem nie ma dużych szans, nawet w przypadku apelacji. Ale powiedziano mi, że można będzie wnioskować o dobrowolne poddanie się karze. Fabio mógłby dostać karę zmniejszoną nawet do sześciu, siedmiu lat. Po trzech albo czterech wyszedłby na przepustkę... mógłby dostać... jak to się nazywa?

- Nazywa się wolność ograniczona - byłem nieco zirytowany jej tonem. Poza tym, generalnie nie lubię klientów - albo gorzej: krewnych klientów - którzy odrobili lekcje i mówią ci, co możesz, a czego nie możesz zrobić.

- Widzi pani - wzdrygnąłem się słysząc ton wyższości w moim głosie - jak już pani mówiłem, trzeba przestudiować akta, żeby wydać jakąś sensowną opinię. Żeby rozważać alternatywy, w tym dobrowolne poddanie się karze, trzeba mieć dokładne rozeznanie, także w kwestiach proceduralnych, formalnych, których laik może nie dostrzegać.

Krótko mówiąc, to ja tutaj jestem adwokatem. Ty zajmij się ikebaną, ceremonią parzenia herbaty albo czym tam chcesz. Poza tym, wcale nie jest powiedziane, że podejmę się obrony tego faszystowskiego bojówkarza - i prawdopodobnie także przemytnika - twojego męża. Mam z nim i z jego kumplami rachunki do uregulowania od jakichś trzydziestu lat.

Przyszły mi na myśl dosłownie te słowa. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, że tak szybko przeszedłem od pewności, że odrzucę sprawę, do wątpliwości, czy się jej podejmę.

Wykrzywiła usta, co tylko sprawiło, że wyglądała jeszcze ładniej.

Moja odpowiedź ,,na adwokata" jej się nie spodobała. Chciała, żebym jakoś ukoił jej niepokój. Choćby tylko mówiąc, że jedynym rozwiązaniem jest ugoda. Ludzie oczekują od adwokatów wielu rzeczy; przede wszystkim tego, że wezmą na siebie ich strach przed policją, prokuratorami, sędziami i procesami. Przed tak zwanym wymiarem sprawiedliwości. Chcą, żeby adwokaci wzięli na siebie ich strach przed myśleniem.

- Z tego, co mi powiedział pani mąż, sytuacja nie jest prosta. Jeżeli rzeczy mają się dokładnie tak - rzeczy mają się? co ja, do cholery, gadam? - jak on mi przedstawił, apelacja nie będzie łatwa. Można powiedzieć, że będzie zdecydowanie trudna, tak więc oczywiście ugoda jest opcją, którą należy rozważyć. Zresztą...

- Zresztą?

- Pani mąż twierdzi, że jest niewinny. I oczywiście, jeżeli jest niewinny, trudno myśleć o ugodzie po to tylko, żeby dostać złagodzenie wyroku do siedmiu, ośmiu lat, zakładając, że uda się tyle wynegocjować. Nie jest to łatwe, nawet z perspektywą przepustek i odbywania kary w systemie półwolnościowym.

Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Zadała sobie sprawę z tego, że cały czas siedzi w płaszczu i rozpięła go nerwowo, jakby nagle zrobiło jej się gorąco albo zabrakło powietrza. Zapytałem, czy chciałaby go zdjąć i dać mi do powieszenia. Odpowiedziała, że nie, dziękuje. Zaraz potem jednak go zdjęła i położyła sobie na kolanach.

- Czy pan naprawdę wierzy, że może być niewinny?

Doigrałem się.

- Widzi pani, pani Paolicelli, trudno odpowiedzieć na to pytanie. W większości przypadków my, adwokaci, nie znamy prawdy. Nie wiemy, czy klient jest winny, czy niewinny. Z pewnych względów tak jest nawet lepiej, bo profesjonalna obrona może być wręcz bardziej skuteczna...

- Pan nie wierzy w to, co panu opowiedział, prawda?

Wziąłem głęboki oddech, powstrzymując się od powiedzenia kolejnych pierdół.

- Będę miał dokładny obraz sytuacji dopiero po przeczytaniu dokumentów. Ale owszem, opowieść pani męża jest dość niewiarygodna.

- Ja też nie wiem, czy mówi prawdę. Nie wiem, mimo że on przysięga, że narkotyki nie należą do niego. Przysięgał mi to na wszystkie sposoby. Czasami mu wierzę, a czasami myślę, że się wypiera ze wstydu, bo nigdy się nie przyzna, że przewoził towar w samochodzie razem ze mną i córką.

Ja też tak sądzę. To jest najbardziej prawdopodobna hipoteza i zapewne prawda.

Pomyślałem to, patrząc na nią w milczeniu, z twarzą pozbawioną wyrazu. I kiedy tak na nią patrzyłem, jedna rzecz przyszła mi do głowy.

Nieprawda, że miała wątpliwości. Była przekonana, że jej mąż jest winny i to, bardziej niż cokolwiek innego, było jej przekleństwem, od kiedy zaczęła się ta cała historia.

- Fabio powiedział mi, że zdecyduje pan, czy przyjąć sprawę dopiero po przeczytaniu akt. Mogę zapytać dlaczego? Czy to znaczy, że jeżeli przekona się pan, że jest winny, to nie będzie pan go bronił?

Jeszcze to pytanie było mi potrzebne. Nie, mam to gdzieś, czy jest winny, czy nie. Bronię winnych każdego dnia. Chodzi o to, że twój mąż - ciekawe, czy ci o tym powiedział - ma przestępczą, a może nawet zbrodniczą przeszłość, a przynajmniej był wspólnikiem morderców. Wiem to z własnego doświadczenia. Nie wiem, czy jestem zdolny przyzwoicie go bronić, biorąc to wszystko pod uwagę.

Nie powiedziałem tego.

Powiedziałem, że to moja zawodowa zasada, przyjmowanie spraw wyłącznie po zapoznaniu się z dokumentacją. Powiedziałem, że to mój zwykły sposób postępowania, że nie lubię podejmować się obrony w ciemno. Kłamstwo, ale nie mogłem się bez niego obejść.

- Kiedy da mi pan znać, czy bierze pan sprawę?

- Akta nie są zbyt obszerne, więc zdołam je przejrzeć je przez weekend. W poniedziałek, najpóźniej we wtorek, dam pani odpowiedź.

Wyjęła z torebki duży portfel w męskim stylu.

- Fabio powiedział, że nie chce pan zaliczki, zanim pan nie podejmie decyzji, czy bierze sprawę, czy nie. Ale musi pan przeczytać akta, a to jest praca. Więc...

Pokręciłem głową. Nie chciałem pieniędzy, nie teraz. Dziękuję, ale taki mam zwyczaj. Nie nalegała. Zamiast pieniędzy albo czeków, wyjęła z portfela wizytówkę i podała mi ją.

Natsu Kawabata, Kuchnia japońska, było napisane na środku wizytówki. Pod spodem, dwa numery telefonów, domowy i komórkowy. Podniosłem na nią pytający wzrok.

Powiedziała, że jest szefem kuchni. Trzy wieczory w tygodniu pracuje w restauracji - podała nazwę modnego lokalu - a poza tym przygotowuje sushi, sashimi i tempurę na prywatne przyjęcia dla tych, którzy mogą sobie na to pozwolić. Kuchnia japońska nigdy nie była tania.

Zanim zdążyłem pomyśleć, wymsknęło mi się:

- Powiedziałbym, że jest pani modelką, albo kimś takim. Nie szefem kuchni - pożałowałem jeszcze, zanim skończyłem mówić, czując się jak kompletny idiota.

Ona się jednak uśmiechnęła. Sama zapowiedź uśmiechu, ale pięknego.

- Modelką też byłam - uśmiech zgasł - to wtedy poznałam Fabia, w Mediolanie. Wydaje się, że to tak dawno temu, tyle się od tamtego czasu zmieniło.

Nie dokończyła myśli i w ciszy, która nastąpiła, próbowałem sobie wyobrazić, jak zaczął się ich związek, dlaczego z Mediolanu przyjechali do Bari. Inne rzeczy. To ona przerwała ciszę i moje myśli.

- Ale wolę gotować. Zna pan kuchnię japońską?

Powiedziałem, że tak, dobrze znam i bardzo lubię.

Zaproponowała, że w takim razie kiedyś powinienem spróbować w jej wykonaniu.

Zrobiła to z czystej uprzejmości, pomyślałem.

Poczułem jednak ten rodzaj dreszczyku, jaki zdarza ci się, kiedy masz szesnaście lat i najładniejsza dziewczyna w klasie, w niespodziewanej, cudownej chwili wspaniałomyślności, zatrzymuje się, żeby porozmawiać z tobą na szkolnym korytarzu.

Natsu poprosiła mnie, żebym do niej zadzwonił, kiedy tylko przeczytam akta i kiedy zdecyduję, co robić.

Potem wyszła, a ja pomyślałem, że ani słowem nie wspomniała o tym, że przyszła do sądu zobaczyć, jak pracuję. Zastanawiałem się, dlaczego i nie znalazłem odpowiedzi.

W powietrzu pozostał delikatny zapach ambry. Z tą cierpką nutą, której nie mogłem zidentyfikować.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024