REKLAMA

Pocałunek śmierci

tytuł oryg.: Bacio feroce
autor: Roberto Saviano
przekład: Alina Pawłowska-Zampino
wydawnictwo: Sonia Draga
wydanie: wydanie 2, przeokładkowane, Katowice
data: 10 lipca 2024
forma: książka, okładka miękka ze skrzydełkami
wymiary: 143 × 205 mm
liczba stron: 440
ISBN: 978-83-8230764-1

Rzeczywiste przedstawienie brutalnej i bezwzględnej wojny gangów wśród neapolitańskiej kamorry

Przywódca gangu Dzieciaków, młodych mafiosów, traci brata. Wściekły i rozgoryczony poprzysięga zemstę. By nie dopuścić do panowania starych klanów kamorystów, usiłuje panować nad swoimi interesami. Sprzedaje narkotyki, walczy z konkurującymi gangami, zdobywa nowych pobratymców, a jego grupie udaje się zyskiwać coraz większe uznanie w przestępczym świecie.

Czy przywódca utrzyma władzę? A może wreszcie będzie uważany za równego innym bossom i zacznie rządzić większą grupą? Czy starzy mafiosi szczerze traktują go jak równego sobie, czy jednak jest to podstęp?

Pocałunek śmierci to portret młodego neapolitańskiego pokolenia skazanego na tryb życia, który prowadzić może tylko do upadku.

Fragment

Tymczasem t-Max przejeżdżał przez bramę szpitala z prędkością pieszego. Aż do tej chwili chłopcy realizowali precyzyjnie wszystkie punkty planu. Nicolas obliczył, ile może trwać każdy etap, włączając w te kalkulacje nieprzewidziane zdarzenia. Tukan, stosując się skrupulatnie do instrukcji, czuł się jak trybik dobrze naoliwionej maszyny. Ale w tym momencie Nicolas przycisnął gaz i poszedł na żywioł. Skuter rozpędził się, żeby pokonać wzniesienie terenu przed wejściem do szpitala - jak koń, który ma przeskoczyć przeszkodę - i po stopniach wjechał do góry. Automatyczne drzwi szpitala otworzyły się i t-Max wpadł do hallu.

W zamkniętej przestrzeni silnik skutera robił tyle hałasu co boeing na lotnisku. Na razie nie natknęli się na nikogo, było za wcześnie na wizyty u lekarzy i zamawianie badań przy okienkach, ale wtargnięcie pojazdu do szpitala zaalarmowało personel, ludzie wychodzili teraz z okolicznych pomieszczeń, nie wierząc własnym oczom i uszom. Nicolas nie zwracał na nich uwagi - szukał windy. Wjechali na pogrążony w ciszy oddział noworodków. Na korytarzu nie było żywej duszy, nie usłyszeli dźwięku rozmów czy płaczu, który mógłby wskazać drogę do sali z dziećmi. Cały ten chaos, który stworzyli na parterze, nie naruszył spokoju na tym piętrze.

- Jak, do cholery, nazywa się ten dzieciak?

- Na pewno gdzieś będą napisane nazwiska - odparł Tukan. Znał Maharadżę aż za dobrze, żeby ryzykować pytanie, jak zamierza się wydostać z tego ślepego zaułka, w którym się znaleźli. Na tym właśnie polegała moc Nicolasa: doprowadzał cię do granic możliwości, a ty nawet nie zdawałeś sobie z tego sprawy.

Zostawili t-Maxa na środku korytarza. Błyszczący czarny skuter wyglądał jak chrabąszcz między seledynowymi ścianami wyklejonymi plakatami zachwalającymi dobrodziejstwa karmienia piersią. Puścili się biegiem po korytarzu w poszukiwaniu noworodków.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe