Loteria
tytuł oryg.: | The Lottery And Other Stories |
autor: | Shirley Jackson |
przekład: | Mira Michałowska |
wydawnictwo: | Replika |
wydanie: | Poznań |
data: | 3 września 2021 |
forma: | e-book (epub, mobipocket) |
liczba stron: | 352 |
ISBN: | 978-83-6698938-2 |
Inne formy i wydania
książka, okładka twarda | 2021.06.29 |
e-book (epub, mobipocket) | 2021.09.03 |
Jeden z najbardziej znaczących zbiorów opowiadań w historii literatury dwudziestego wieku
Krótkie i pozornie proste. Niekiedy zabawne, innym razem przerażające. Przede wszystkim jednak prowokujące do zadumy nad życiem i skłaniające do refleksji. Oto dwadzieścia pięć opowiadań autorki, która prawdziwą sławę zyskała między innymi dzięki tytułowej Loterii, historii rozpoczynającej się jak wiejska sielanka, która finalnie okazuje się przerażającym horrorem i dziś uważana jest za jedno z najsłynniejszych opowiadań literatury amerykańskiej.
,,Jackson udało się dokonać czegoś, o czym marzy każdy pisarz - napisane przez nią słowa w jakiś niewyjaśniony sposób stawały się czymś więcej niż tylko zbiorem liter".
- Stephen King
POD MAŁYM GAZEM
Był akurat dość wstawiony na to i dostatecznie zaprzyjaźniony z gospodarzami, żeby pójść do ich kuchni pod pozorem przyniesienia lodu, ale w rzeczywistości po to, żeby odrobinę otrzeźwieć; miał ochotę się położyć i przespać chwilę na kanapce w salonie, ale nie był tak bliskim przyjacielem domu, żeby sobie móc na to pozwolić. Oderwał się od grupy rozbawionych gości bez większego żalu. Kilka osób otaczało fortepian, śpiewając Gwiezdny pył, a gospodyni rozmawiała poważnie z młodym człowiekiem o opryskliwym wyrazie twarzy i cienkich, czystych okularach na nosie. Przemierzył jadalnię, gdzie kilku gości siedząc sztywno w niewygodnych krzesłach - czterech czy pięciu - prowadziło spokojną dyskusję. Wahadłowe drzwi kuchenne ustąpiły lekko pod naciskiem jego ręki i zamknęły się za nim bezszelestnie. Usiadł przy białym, emaliowanym stole o zimnej, gładkiej powierzchni i postawił swoją szklankę na starannie wybrane miejsce w skomplikowanym wzorze. Poczuł instynktownie, że ktoś przygląda mu się z uwagą. Podniósł więc wzrok i zobaczył, że naprzeciwko niego siedzi młoda dziewczyna.
- Halo. - Uśmiechnął się. - Córka domu?
- Nazywam się Eileen - odparła. - Zgadł pan.
Wydała mu się niekształtna i krępa. One się teraz tak ubierają, pomyślał poprzez opary whisky. Ciemne włosy miała zaplecione w dwa warkocze: była młodziutka, rumiana i widać niezainteresowana modą. Miała na sobie jasnofioletowy sweterek.
- Robisz wrażenie miłego i nawet całkiem trzeźwego dziecka - odezwał się i od razu zdał sobie sprawę, że tak nie mówi się do młodych dziewcząt.
- Właśnie piję kawę. - Uśmiechnęła się. - A pan by się nie napił?
Zachciało mu się śmiać. Pewnie wyobraża sobie, że jest szalenie kompetentna i potrafi sobie świetnie radzić z niezbyt grzecznymi pijakami.
- Owszem, chętnie - powiedział i z wysiłkiem skoncentrował wzrok na jej twarzy. Kiedy postawiła przed nim kubek pełen gorącej kawy, nachylił się nad nim w nadziei, że para rozgrzeje mu twarz i że przejaśni mu się od tego w głowie.
- Pan pije czarną? - zapytała dziewczyna. - Wygląda na to - dodała po chwili bez entuzjazmu - że przyjęcie jest udane.
- Bardzo udane - potwierdził i wziął łyk gorącej kawy. Parzył się, ale chciał jej naocznie okazać swoją wdzięczność. Poczuł się trochę pewniej i uśmiechnął się do niej.
- Już mi lepiej - stwierdził. - Dzięki tobie.
- Tam musi być bardzo gorąco - skomentowała, jak gdyby chciała go pocieszyć.
Roześmiał się na cały głos, a ona zmarszczyła brwi i dodała szybko, zapewne żeby mu pokazać, że wybacza mu jego postępowanie:
- W moim pokoju na górze też jest okropny upał. Dlatego zeszłam do kuchni.
- Pewnie spałaś. Zbudziliśmy cię.
- Nie, skąd. Odrabiałam lekcje.
Spojrzał na nią uważnie i zaraz wyobraził ją sobie nachyloną nad zeszytem, obłożoną książkami, przeciskającą się ze śmiechem pomiędzy szkolnymi ławkami.
- W której jesteś klasie?
- W przedostatniej licealnej. Straciłam rok, bo miałam zapalenie płuc.
Nic więcej nie chciało mu wpaść do głowy. Nie wiedział, o czym można by z nią pomówić (o chłopcach, o koszykówce?), więc udawał, że nasłuchuje głosów dochodzących z głębi domu.
- Naprawdę bardzo udane przyjęcie - rzekł wreszcie.
- Pan pewnie lubi przyjęcia?
Zaskoczony pytaniem wpatrywał się tępo w pustą
filiżankę. Bo ja wiem, może i lubię, pomyślał. Stwierdziła to tonem lekko zaskoczonym, jakby się spodziewała, że w gruncie rzeczy woli walki gladiatorów z dzikimi bestiami albo podglądanie szaleńców tańczących solo walca w ogrodach zakładów dla obłąkanych. Jestem zapewne dwa razy starszy od ciebie, moja mała, pomyślał, ale jeszcze bardzo niedawno też odrabiałem lekcje.
- Grasz w koszykówkę? - zapytał.
- Nie.
Ogarnęła go nagła irytacja. Pomyślał, że ponieważ znalazła się w kuchni przed nim i że to jej dom, trzeba prowadzić z nią towarzyską rozmowę.
- Co masz zadane? - zapytał.
- Muszę napisać wypracowanie o przyszłości świata. - Uśmiechnęła się. - To brzmi idiotycznie, no nie? Moim zdaniem to bardzo głupi temat.
- Wasi goście właśnie go omawiają. Dlatego, między innymi, uciekłem do kuchni. - Wiedział dobrze, że dziewczyna orientuje się, że przyszedł tu z zupełnie innych powodów, więc dodał szybko: - No ale powiedz, co myślisz o przyszłości świata?
- Wydaje mi się, że świat w ogóle nie ma przyszłości. Chyba że się coś radykalnie zmieni.
- Żyjemy w ciekawych czasach - rzekł zdawkowo, jak gdyby ta rozmowa toczyła się tam, w salonie.
- Trudno - stwierdziła. - Ostatecznie wszystko było jasno przepowiedziane.
Spojrzał na nią z zainteresowaniem, ale ona wpatrywała się w czubek swojego półbucika. Przesuwała rytmicznie nogę i wiodła za nią wzrokiem.
- Co to za czasy, jeżeli szesnastoletnie panienki mają takie czarne myśli - odezwał się i chciał dodać: ,,Za moich młodych lat dziewczyny myślały wyłącznie o koktajlach i randkach", ale się powstrzymał.
- Skończyłam siedemnaście lat. - Uśmiechnęła się. -
To kolosalna różnica.
- Za moich młodych lat - powiedział z naciskiem - dziewczyny myślały wyłącznie o randkach i koktajlach.
- To też jest jedna z przyczyn - odparła z powagą. - Gdybyście się bali, kiedy byliście młodzi, uczciwie bali, to nie znajdowalibyście się dzisiaj w takiej sytuacji.
- Zdawało nam się, że się dostatecznie boimy. - W głosie jego było więcej irytacji, niż zamierzał jej okazać (,,Kiedy byliście młodzi!"). Odwrócił się bokiem, jak gdyby chciał jej dać do zrozumienia, że owszem, wdał się z nią w rozmowę, choć jest dużo starszy, ale nie przykłada większej wagi do jej poglądów. - Myślę, że jak się ma szesnaście, siedemnaście lat, to się człowiek boi wszystkiego, a szczególnie przyszłości. Normalna sprawa. Jak oglądanie się za chłopcami.
- Nie przestaję o tym myśleć - mówiła teraz cicho, ale bardzo wyraźnie, nie do niego, ale do określonego punktu na przeciwległej ścianie. - Wyobrażam sobie, że zacznie się od kościołów. Najpierw pójdą kościoły, nawet chyba przed Empire State Building. A potem wielkie kamienice czynszowe. Te na skarpie. Będą się powoli, ale nieuchronnie zsuwały do rzeki. Ze wszystkimi mieszkańcami. Potem szkoły. Może w czasie lekcji łaciny, podczas rozbioru tekstów Cezara. - Spojrzała mu prosto w twarz. W oczach jej malowało się podniecenie.
- Ilekroć rozpoczynamy nowy rozdział z Cezara, zastanawiam się, czy go skończymy. Może się okaże, że jesteśmy ostatnimi uczniami na ziemi, którzy czytali Cezara.
- To by nawet było nieźle. - Roześmiał się. - Zawsze nienawidziłem Cezara.
- Jak pan był młody, to nienawidziło się Cezara - odparła chłodno.
Odczekał dobrą chwilę, a potem powiedział:
- Nabijasz sobie niepotrzebnie głowę tymi ponurymi myślami. Kupiłabyś sobie jakiś tygodnik filmowy i poczytała sobie o gwiazdach.
- Będę mogła przebierać w magazynach filmowych, ile mi się tylko będzie podobało - powiedziała z naciskiem. - Bo widzi pan, kolejka podziemna przebije się z tunelu na ulicę i kioski gazetowe zostaną zmiażdżone. Będzie można wziąć, co się będzie chciało. Pisma, batoniki czekoladowe, pomadki do ust. Sztuczne kwiaty i suknie będą się poniewierały po bruku, bo wielkie magazyny też się rozlecą. Nawet futra będą do wzięcia.
- Mam nadzieję, że sklepy monopolowe też się rozpadną - zażartował. Zaczynała mu działać na nerwy. - Wezmę sobie skrzynkę koniaku i będę miał spokój do końca życia.
- Biurowce zamienią się w kupę gruzów. - Spojrzała mu prosto w oczy. - Pewnie chciałby pan znać dokładnie co do minuty czas, w którym to się zacznie.
- Zrozumiałem - parsknął. - Zginę tak samo jak wszyscy. Zrozumiałem.
- A potem wszystko zupełnie się zmieni. To, co teraz rządzi światem, zginie. Będziemy mieli nowe porządki, zupełnie nowy styl życia. Nawet nie wykluczam, że nie wolno będzie ludziom mieszkać w domach, żeby jedni nie mogli mieć tajemnic przed drugimi. Rozumie pan?
- I może wszystkim siedemnastoletnim dziewczynkom każą siedzieć w szkole i nauczą ich rozumu - dodał wstając.
- Szkół nie będzie. Żadnej nauki. Na wszelki wypadek. Żeby znowu nie powstał taki sam świat jak nasz.
- To szalenie ciekawe perspektywy. Bardzo żałuję, że tego nie zobaczę. - Zamilkł, oparłszy się ramieniem o drzwi prowadzące do jadalni. Ogromnie chciał powiedzieć coś bardzo dorosłego i bardzo ciętego, ale tak, żeby jej nie pokazać, że słuchał jej uważnie i że kiedy był w jej wieku, młodzież nie mówiła i myślała w ten sposób. - Gdybyś miała trudności z łaciną - odezwał się wreszcie - chętnie służę ci pomocą.
Zachichotała. Wzdrygnął się.
- Niech się pan nie martwi. Ja mimo wszystko co wieczór bardzo porządnie odrabiam lekcje.
Wrócił do salonu. Tu panował dobry nastrój, przy fortepianie śpiewano teraz Dom na ranczo, a gospodyni prowadziła poważną rozmowę z wysokim, eleganckim mężczyzną w granatowym garniturze. Odszukał ojca dziewczyny i zagaił:
- Przed chwilą przeprowadziłem szalenie interesującą rozmowę z waszą córką.
Oczy gospodarza szybko zlustrowały salon.
- Z Eileen? A gdzie ona jest?
- W kuchni. Odrabia tam łacinę.
- Gallia est omnis divisa in partes tres - zadeklamował gospodarz. - Znam to.
- Bardzo niezwykła dziewczyna.
Jej ojciec zasmucił się i potrząsnął głową.
- Dzisiejsza młodzież - rzekł i westchnął.
Na sąsiedniej półce
-
[ książka, e-book ]Nawiedzony dom na wzgórzuShirley Jackson
-
[ książka, e-book ]Zawsze mieszkałyśmy w zamkuShirley Jackson
-
[ książka, e-book ]Gość z koszmaruJ.H. Markert
-
[ książka ]Wieczne igrzysko. Kres dniaJakub Pawełek
-
[ książka, e-book ]Dom pogrzebowy CottonaMonica Brashears
-
[ książka, e-book ]TamsinPeter S Beagle
-
[ książka ]Holly (ilustrowane brzegi)Stephen King
-
[ książka ]UcieczkaKrzysztof T. Dąbrowski
-
[ książka, e-book ]DziedzictwoGraham Masterton
-
[ książka, audiobook, e-book ]ZaklęciGraham Masterton
-
[ e-book ]Im mroczniej, tym lepiejStephen King
-
[ książka ]Wojownicy nocyGraham Masterton
LINKI SPONSOROWANE