REKLAMA

Loteria

tytuł oryg.: The Lottery And Other Stories
autor: Shirley Jackson
przekład: Mira Michałowska
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 29 czerwca 2021
forma: książka, okładka twarda
wymiary: 130 × 200 mm
liczba stron: 352
ISBN: 978-83-6679076-6

Inne formy i wydania

książka, okładka twarda  2021.06.29

Jeden z najbardziej znaczących zbiorów opowiadań w historii literatury dwudziestego wieku

Krótkie i pozornie proste. Niekiedy zabawne, innym razem przerażające. Przede wszystkim jednak prowokujące do zadumy nad życiem i skłaniające do refleksji. Oto dwadzieścia pięć opowiadań autorki, która prawdziwą sławę zyskała między innymi dzięki tytułowej Loterii, historii rozpoczynającej się jak wiejska sielanka, która finalnie okazuje się przerażającym horrorem i dziś uważana jest za jedno z najsłynniejszych opowiadań literatury amerykańskiej.

,,Jackson udało się dokonać czegoś, o czym marzy każdy pisarz - napisane przez nią słowa w jakiś niewyjaśniony sposób stawały się czymś więcej niż tylko zbiorem liter".

- Stephen King

Fragment

POD MAŁYM GAZEM

Był akurat dość wstawiony na to i dostatecznie zaprzyjaźniony z gospodarzami, żeby pójść do ich kuchni pod pozorem przyniesienia lodu, ale w rzeczywistości po to, żeby odrobinę otrzeźwieć; miał ochotę się położyć i przespać chwilę na kanapce w salonie, ale nie był tak bliskim przyjacielem domu, żeby sobie móc na to pozwolić. Oderwał się od grupy rozbawionych gości bez większego żalu. Kilka osób otaczało fortepian, śpiewając Gwiezdny pył, a gospodyni rozmawiała poważnie z młodym człowiekiem o opryskliwym wyrazie twarzy i cienkich, czystych okularach na nosie. Przemierzył jadalnię, gdzie kilku gości siedząc sztywno w niewygodnych krzesłach - czterech czy pięciu - prowadziło spokojną dyskusję. Wahadłowe drzwi kuchenne ustąpiły lekko pod naciskiem jego ręki i zamknęły się za nim bezszelestnie. Usiadł przy białym, emaliowanym stole o zimnej, gładkiej powierzchni i postawił swoją szklankę na starannie wybrane miejsce w skomplikowanym wzorze. Poczuł instynktownie, że ktoś przygląda mu się z uwagą. Podniósł więc wzrok i zobaczył, że naprzeciwko niego siedzi młoda dziewczyna.

- Halo. - Uśmiechnął się. - Córka domu?

- Nazywam się Eileen - odparła. - Zgadł pan.

Wydała mu się niekształtna i krępa. One się teraz tak ubierają, pomyślał poprzez opary whisky. Ciemne włosy miała zaplecione w dwa warkocze: była młodziutka, rumiana i widać niezainteresowana modą. Miała na sobie jasnofioletowy sweterek.

- Robisz wrażenie miłego i nawet całkiem trzeźwego dziecka - odezwał się i od razu zdał sobie sprawę, że tak nie mówi się do młodych dziewcząt.

- Właśnie piję kawę. - Uśmiechnęła się. - A pan by się nie napił?

Zachciało mu się śmiać. Pewnie wyobraża sobie, że jest szalenie kompetentna i potrafi sobie świetnie radzić z niezbyt grzecznymi pijakami.

- Owszem, chętnie - powiedział i z wysiłkiem skoncentrował wzrok na jej twarzy. Kiedy postawiła przed nim kubek pełen gorącej kawy, nachylił się nad nim w nadziei, że para rozgrzeje mu twarz i że przejaśni mu się od tego w głowie.

- Pan pije czarną? - zapytała dziewczyna. - Wygląda na to - dodała po chwili bez entuzjazmu - że przyjęcie jest udane.

- Bardzo udane - potwierdził i wziął łyk gorącej kawy. Parzył się, ale chciał jej naocznie okazać swoją wdzięczność. Poczuł się trochę pewniej i uśmiechnął się do niej.

- Już mi lepiej - stwierdził. - Dzięki tobie.

- Tam musi być bardzo gorąco - skomentowała, jak gdyby chciała go pocieszyć.

Roześmiał się na cały głos, a ona zmarszczyła brwi i dodała szybko, zapewne żeby mu pokazać, że wybacza mu jego postępowanie:

- W moim pokoju na górze też jest okropny upał. Dlatego zeszłam do kuchni.

- Pewnie spałaś. Zbudziliśmy cię.

- Nie, skąd. Odrabiałam lekcje.

Spojrzał na nią uważnie i zaraz wyobraził ją sobie nachyloną nad zeszytem, obłożoną książkami, przeciskającą się ze śmiechem pomiędzy szkolnymi ławkami.

- W której jesteś klasie?

- W przedostatniej licealnej. Straciłam rok, bo miałam zapalenie płuc.

Nic więcej nie chciało mu wpaść do głowy. Nie wiedział, o czym można by z nią pomówić (o chłopcach, o koszykówce?), więc udawał, że nasłuchuje głosów dochodzących z głębi domu.

- Naprawdę bardzo udane przyjęcie - rzekł wreszcie.

- Pan pewnie lubi przyjęcia?

Zaskoczony pytaniem wpatrywał się tępo w pustą

filiżankę. Bo ja wiem, może i lubię, pomyślał. Stwierdziła to tonem lekko zaskoczonym, jakby się spodziewała, że w gruncie rzeczy woli walki gladiatorów z dzikimi bestiami albo podglądanie szaleńców tańczących solo walca w ogrodach zakładów dla obłąkanych. Jestem zapewne dwa razy starszy od ciebie, moja mała, pomyślał, ale jeszcze bardzo niedawno też odrabiałem lekcje.

- Grasz w koszykówkę? - zapytał.

- Nie.

Ogarnęła go nagła irytacja. Pomyślał, że ponieważ znalazła się w kuchni przed nim i że to jej dom, trzeba prowadzić z nią towarzyską rozmowę.

- Co masz zadane? - zapytał.

- Muszę napisać wypracowanie o przyszłości świata. - Uśmiechnęła się. - To brzmi idiotycznie, no nie? Moim zdaniem to bardzo głupi temat.

- Wasi goście właśnie go omawiają. Dlatego, między innymi, uciekłem do kuchni. - Wiedział dobrze, że dziewczyna orientuje się, że przyszedł tu z zupełnie innych powodów, więc dodał szybko: - No ale powiedz, co myślisz o przyszłości świata?

- Wydaje mi się, że świat w ogóle nie ma przyszłości. Chyba że się coś radykalnie zmieni.

- Żyjemy w ciekawych czasach - rzekł zdawkowo, jak gdyby ta rozmowa toczyła się tam, w salonie.

- Trudno - stwierdziła. - Ostatecznie wszystko było jasno przepowiedziane.

Spojrzał na nią z zainteresowaniem, ale ona wpatrywała się w czubek swojego półbucika. Przesuwała rytmicznie nogę i wiodła za nią wzrokiem.

- Co to za czasy, jeżeli szesnastoletnie panienki mają takie czarne myśli - odezwał się i chciał dodać: ,,Za moich młodych lat dziewczyny myślały wyłącznie o koktajlach i randkach", ale się powstrzymał.

- Skończyłam siedemnaście lat. - Uśmiechnęła się. -

To kolosalna różnica.

- Za moich młodych lat - powiedział z naciskiem - dziewczyny myślały wyłącznie o randkach i koktajlach.

- To też jest jedna z przyczyn - odparła z powagą. - Gdybyście się bali, kiedy byliście młodzi, uczciwie bali, to nie znajdowalibyście się dzisiaj w takiej sytuacji.

- Zdawało nam się, że się dostatecznie boimy. - W głosie jego było więcej irytacji, niż zamierzał jej okazać (,,Kiedy byliście młodzi!"). Odwrócił się bokiem, jak gdyby chciał jej dać do zrozumienia, że owszem, wdał się z nią w rozmowę, choć jest dużo starszy, ale nie przykłada większej wagi do jej poglądów. - Myślę, że jak się ma szesnaście, siedemnaście lat, to się człowiek boi wszystkiego, a szczególnie przyszłości. Normalna sprawa. Jak oglądanie się za chłopcami.

- Nie przestaję o tym myśleć - mówiła teraz cicho, ale bardzo wyraźnie, nie do niego, ale do określonego punktu na przeciwległej ścianie. - Wyobrażam sobie, że zacznie się od kościołów. Najpierw pójdą kościoły, nawet chyba przed Empire State Building. A potem wielkie kamienice czynszowe. Te na skarpie. Będą się powoli, ale nieuchronnie zsuwały do rzeki. Ze wszystkimi mieszkańcami. Potem szkoły. Może w czasie lekcji łaciny, podczas rozbioru tekstów Cezara. - Spojrzała mu prosto w twarz. W oczach jej malowało się podniecenie.

- Ilekroć rozpoczynamy nowy rozdział z Cezara, zastanawiam się, czy go skończymy. Może się okaże, że jesteśmy ostatnimi uczniami na ziemi, którzy czytali Cezara.

- To by nawet było nieźle. - Roześmiał się. - Zawsze nienawidziłem Cezara.

- Jak pan był młody, to nienawidziło się Cezara - odparła chłodno.

Odczekał dobrą chwilę, a potem powiedział:

- Nabijasz sobie niepotrzebnie głowę tymi ponurymi myślami. Kupiłabyś sobie jakiś tygodnik filmowy i poczytała sobie o gwiazdach.

- Będę mogła przebierać w magazynach filmowych, ile mi się tylko będzie podobało - powiedziała z naciskiem. - Bo widzi pan, kolejka podziemna przebije się z tunelu na ulicę i kioski gazetowe zostaną zmiażdżone. Będzie można wziąć, co się będzie chciało. Pisma, batoniki czekoladowe, pomadki do ust. Sztuczne kwiaty i suknie będą się poniewierały po bruku, bo wielkie magazyny też się rozlecą. Nawet futra będą do wzięcia.

- Mam nadzieję, że sklepy monopolowe też się rozpadną - zażartował. Zaczynała mu działać na nerwy. - Wezmę sobie skrzynkę koniaku i będę miał spokój do końca życia.

- Biurowce zamienią się w kupę gruzów. - Spojrzała mu prosto w oczy. - Pewnie chciałby pan znać dokładnie co do minuty czas, w którym to się zacznie.

- Zrozumiałem - parsknął. - Zginę tak samo jak wszyscy. Zrozumiałem.

- A potem wszystko zupełnie się zmieni. To, co teraz rządzi światem, zginie. Będziemy mieli nowe porządki, zupełnie nowy styl życia. Nawet nie wykluczam, że nie wolno będzie ludziom mieszkać w domach, żeby jedni nie mogli mieć tajemnic przed drugimi. Rozumie pan?

- I może wszystkim siedemnastoletnim dziewczynkom każą siedzieć w szkole i nauczą ich rozumu - dodał wstając.

- Szkół nie będzie. Żadnej nauki. Na wszelki wypadek. Żeby znowu nie powstał taki sam świat jak nasz.

- To szalenie ciekawe perspektywy. Bardzo żałuję, że tego nie zobaczę. - Zamilkł, oparłszy się ramieniem o drzwi prowadzące do jadalni. Ogromnie chciał powiedzieć coś bardzo dorosłego i bardzo ciętego, ale tak, żeby jej nie pokazać, że słuchał jej uważnie i że kiedy był w jej wieku, młodzież nie mówiła i myślała w ten sposób. - Gdybyś miała trudności z łaciną - odezwał się wreszcie - chętnie służę ci pomocą.

Zachichotała. Wzdrygnął się.

- Niech się pan nie martwi. Ja mimo wszystko co wieczór bardzo porządnie odrabiam lekcje.

Wrócił do salonu. Tu panował dobry nastrój, przy fortepianie śpiewano teraz Dom na ranczo, a gospodyni prowadziła poważną rozmowę z wysokim, eleganckim mężczyzną w granatowym garniturze. Odszukał ojca dziewczyny i zagaił:

- Przed chwilą przeprowadziłem szalenie interesującą rozmowę z waszą córką.

Oczy gospodarza szybko zlustrowały salon.

- Z Eileen? A gdzie ona jest?

- W kuchni. Odrabia tam łacinę.

- Gallia est omnis divisa in partes tres - zadeklamował gospodarz. - Znam to.

- Bardzo niezwykła dziewczyna.

Jej ojciec zasmucił się i potrząsnął głową.

- Dzisiejsza młodzież - rzekł i westchnął.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA