REKLAMA

Lekarstwo na miłość

autor: Agnieszka Łepki
wydawnictwo: Replika
wydanie: Poznań
data: 27 sierpnia 2024
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 145 × 205 mm
liczba stron: 352
ISBN: 978-83-6813501-5

Dwie różne kobiety, dwie na pozór odmienne historie.

Zosia wyszła za mąż, żeby zrobić na złość chłopakowi, który był jej pierwszą wielką miłością. Kiedy po latach prawie udało jej się o nim zapomnieć, los nieoczekiwanie postawił go na jej drodze: starszego o dwadzieścia lat, lecz wciąż tak samo przystojnego.

Ola jest żoną Marka, wspólnie wychowują dwójkę dzieci i mieszkają w starym, zaniedbanym domu. Podobnie jak Zosia, Ola nie jest szczęśliwa w małżeństwie. Ona i Marek oczekują od życia czegoś innego. Po prostu mieli pecha, że się spotkali, a później zabrakło im odwagi, by coś zmienić.

Żadna z kobiet jeszcze nie wie, że życie szykuje im niespodzianki i tylko od nich zależy, czy postawią siebie na pierwszym miejscu i wykorzystają podarowane szanse.

Fragment

- Kto był twoją pierwszą miłością? Kamil? - zapytała Ola Zośkę krótko po tym, jak się poznały. Wtedy były już na tyle blisko, że tematy ich rozmów nie ograniczały się wyłącznie do pogody.

Sąsiadka zmieszała się, ale za wszelką cenę usiłowała to ukryć.

-Nie. Miałam wielu chłopaków... - odpowiedziała niechętnie i wymijająco, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób jeszcze bardziej wzbudziła ciekawość Oli.

-Nie mówiłaś...

-O czym tu opowiadać?

- Jest o czym! Ja na przykład nigdy nie byłam szaleńczo zakochana - wyznała Ola. - Poznałam Marka, ale żeby mi tak naprawdę serce drgnęło, żebym poczuła... Żebym poczuła... Widzisz? - Zdenerwowała się. - Nawet nie potrafię tego nazwać, bo chyba nie wiem, jak to jest. Nie myśl, że nie czułam do niego zupełnie nic, ale chyba taka spokojna miłość niewiele ma wspólnego z zakochaniem?

-Chyba nie ma...

Zosia Dudkowa siedziała w salonie na kanapie, nerwowo bębniąc palcami w oparcie. Gładka kremowa skóra, którą powleczono mebel, potęgowała uczucie zimna, mimo że był czerwiec. Chyba po raz setny tego wieczoru spojrzała na wyświetlacz telefonu. Westchnęła przejmująco i zadrżała, mimowolnie obejmując się ramionami. Znowu poczuła ucisk w sercu. Irracjonalny lęk narastał. Kamil nadal nie dzwonił. A przecież się umówili! Nie! Mentalnie palnęła się w głowę. Właściwie się nie umówili! To mąż zadeklarował, że około dwudziestej drugiej wymknie się z imprezy, tymczasem dochodziła północ, a on milczał. A Zośka dotąd nie odważyła się zadzwonić. Patrzyła na zegar wiszący na wąskiej ściance oddzielającej salon od kuchni i odliczała kolejne minuty. Pomyślała ze smutkiem, że podczas gdy ona toczy ze sobą wewnętrzną walkę, by jednak dać Kamilowi odrobinę prywatności i wolności, on gdzieś tam bryluje w towarzystwie, cieszy się zainteresowaniem innych kobiet i ma w nosie, że dał słowo.

W pierwszych latach małżeństwa po pojawieniu się dzieci zwykle spędzali czas całą rodziną. Jednak utarło się, że skoro Zosia nie pracuje, na niej spoczywa obowiązek wychowania córek. Kamil pomagał w niewielkim stopniu. Oczywiście niezwłocznie został rozgrzeszony jako zapracowany i zmęczony - jedyny żywiciel rodziny.

W tamtych czasach mało mieli okazji do korzystania z rozrywek dla dorosłych. Niestety nie mogli liczyć na babcie chętne zająć się wnuczętami. Ustalili więc, że musi być sprawiedliwie. To znaczy mąż nie wychodzi nigdzie bez niej, ona ze względu na córki - tym bardziej. Z naciskiem na ,,tym bardziej". Jakby nie patrzeć, brak rozrywek nie był uciążliwy. Przynajmniej dla Zośki. Trudno powiedzieć, co na ten temat myślał Kamil. Nigdy o tym nie mówił, ale też nie kombinował, żeby urwać się z łańcucha. Ona była wiecznie zmęczona opieką nad dziećmi, gotowaniem, sprzątaniem, więc nie myślała o tańcach, hulankach i swawolach. Wieczorami marzyła tylko, żeby się położyć. Przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy i nie miała pretensji. Nie potrzebowała damskich wypadów z koleżankami. Nie pragnęła też odpocząć od męża, co podczas rozmów deklarowały jej znajome. Podstawą ich związku było zaufanie. ZA-U-FA-NIE!!! Zośka trąbiła o tym na prawo i na lewo, i nawet do głowy jej nie przyszło, że mąż mógłby ją zdradzić. To słowo nie istniało w galaktyce zwanej rodziną, poza tym mąż nie dawał jej powodów do podejrzeń. Po prostu było spokojnie, nudnawo, lecz bezpiecznie. A to i tak szczyt marzeń w związku, w którym brakuje miłości, a jej miejsce zajęła zaborczość.

Gdy Kamil otworzył firmę, okazało się, że istnieje świat, do którego żony nie mają wstępu. W rzeczy samej chodziło o żony, a nie kobiety jako płeć. Po prostu mężczyzna wychodził, a żona zostawała w domu. Zośka nie potrafiła do tego przywyknąć, strasznie się buntowała. Nie rozumiała, dlaczego nie mogą iść razem. Pytała go, ale zbywał ją śmiechem albo żartował, że będą tam wszystkie jego kochanki i musi zrozumieć, że jej obecność byłaby wysoce niestosowna. Złościła się wtedy okropnie. Jakoś nie śmieszyły jej tego typu żarty.

A później wciąż od nowa przeżywała swoje dziwaczne, dla nikogo niezrozumiałe obawy. Kiedyś nieopatrznie przyznała się koleżance, że gnębi ją zazdrość o męża, gdy ten przebywa na męskich imprezach. Usłyszała wtedy, że jest ekspansywna i że Kamil dawno powinien ją zostawić, bo w związku przede wszystkim liczy się zaufanie. A jak go nie ma, znaczy, że coś nie gra.

Bla bla bla - pomyślała wtedy Dudkowa. Szkoda, że mądralińską koleżankę niecałe pół roku później rzucił mąż, który stukał ją po rogach od jakichś dziesięciu lat. To się nazywało zaufanie! Nie żeby Zośka życzyła jej wszystkiego najgorszego, ale czasem trzeba się zastanowić, zanim oceni się innych.

Durne porady jeszcze bardziej durnych przyjaciółek wcale nie spowodowały, że nagle przestała być zazdrosna. Za każdym razem od momentu gdy mąż komunikował jej, że wychodzi, umierała ze strachu. Dopiero później wkurzała się, że jedynie ,,komunikował"! Nie pytał czy ona - jego prawowita i jedyna dotąd małżonka, nie będzie miała nic przeciwko temu, że on spędzi wieczór w towarzystwie innych kobiet i mężczyzn. Przede wszystkim kobiet.

Kamil był przystojnym mężczyzną. Przystojnym w intrygujący sposób. Niby niepozornym. Pierwszy rzut oka na niego nie wywoływał u płci przeciwnej żadnej ekscytacji. Zosia widziała, jak kobiety prześlizgiwały się po nim wzrokiem. Jakby był przeźroczysty. Potem Kamil wypowiadał pierwsze słowa, dodawał zniewalający uśmiech i rybki łapały się w sieć. Oczywiście gdy chciał być czarujący. Bo nie zawsze chciał. Czasem zmieniał się w gbura i chama. Nawet dla pań. Szczególnie dla żony... Świetnie się jednak maskował. Był chamem, gdy nie było świadków.

Już kilka dni przed mężowskim biznesowym spotkaniem zazdrosna Zosia potrafiła wyobrazić sobie milion dwuznacznych sytuacji. Jak aktorzy, którzy zawsze coś spieprzyli i trzeba było kręcić powtórki, tak Kamil grał w telenoweli rozgrywającej się w jej myślach. I nie miał o tym zielonego pojęcia, żył sobie spokojnie i bezstresowo. Potem przychodziła ta wredna i wcale nieoczekiwana przez Zofię Dudek sobota, podczas której jej ślubny zmieniał się ze zwykłego przydeptanego papucia w wypolerowany lakierek. Zośka, snując się po domu w zwykłym bawełnianym dresie, obserwowała tę przemianę z bólem serca i miała ochotę palnąć tego swojego męża w łeb.

Najpierw aromatyczna kąpiel w wannie. Nie, Kamil nie był jak inni mężczyźni. Zwykły szybki prysznic go nie zadowalał. On wolał wlać do wody energetyczny nektar do kąpieli o uwodzicielskim zapachu piżma, zanurzyć się w wannie po samą szyję na pół godziny, by stać się wybranym zapachem. Dobrze wiedziała, co tak naprawdę chciał osiągnąć. Kiedyś, zanim urodziły się córki, stosował powyższy zabieg przed ich upojnymi nocami. Od kilku lat już się nie starał dla Zosi. Obecnie wychodził z wanny pachnący piżmem tylko przed imprezami, na które żona nie miała wstępu. Później z pietyzmem wybierał garnitur i koszulę, którą osobiście wcześniej mu wyprasowała. Ubrany, oglądał się w lustrze niczym panna na wydaniu. Następnie całował ją w czoło. W czoło!

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA