Kronika policyjna
18 grudnia 2009
Łokciem policjantkę. Kradła w meblowym. Co się z nim działo? Z nożem zjawił się w szkole.
Łokciem policjantkę
Grupa młodych ludzi zakłócała na ul. Łojewskiej spokój mieszkańcom. Wezwano policję. Na miejscu funkcjonariusze zastali sześciu mężczyzn i kobietę. Jeden z le-gitymowanych był bardzo agresywny. Nie wykonywał wydawanych mu poleceń, nie chciał podać swoich danych, a w końcu uderzył policjantkę łokciem w twarz. Doszło do szarpaniny. Mężczyźni kopali policjantów, odciągali ich od agresywnego kolegi i ubliżali im. Widząc jadące na pomoc radiowozy, uciekli. Najbardziej agresywny - 21-letni Tadeusz B. miał przy sobie kokainę. Zarówno on, jak i 21-letni Rafał Sz., 20-letni Szymon A., 19-letni Igor S. i 21-letni Kamil Sz. usłyszeli w sumie 10 zarzu-tów dotyczących znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej policjantów. Ta-deuszowi B. postawiono także zarzut posiadania narkotyków. Wobec całej piątki prokuratura zastosowała dozór policji.Kradła w meblowym
45-letnia pracownica sklepu meblowego na Targówku regularnie okradała swoją firmę. W jaki sposób? Pobierała od klientów pieniądze za towar, a potem chowała je do kieszeni i anulowała operacje. Jej oszustwo zauważyli pracownicy ochrony. Kiedy mieli już pewność, że kobieta kolejny raz ukradła pieniądze, wezwali policję. Danuta W. do niczego się nie przyznała. Na razie usłyszała jeden zarzut przy-właszczenia 530 złotych. W toku śledztwa lista zarzutów z pewnością się wydłuży.Co się z nim działo?
Jeden z mieszkańców Targówka pracuje jako kierowca tira. Pewnego dnia urwał się z nim kontakt. Żona usłyszała tylko, że mężczyzna źle się czuje. Zaginięcie pra-cownika zgłosił w komendzie przy Chodeckiej szef firmy transportowej. Policjanci ustalili, że 24 listopada kierowca tira wypełnionego towarem wyjechał z Polski. Naj-pierw pojechał na Węgry, a potem do Niemiec. Na początku zarówno rodzina, jak i pracodawca mieli z nim kontakt telefoniczny. Nagle kontakt się urwał. Niepokojąca była ostatnia wiadomość mężczyzny do żony. Skarżył się na złe samopoczucie. Na-tychmiast uruchomiono procedury poszukiwawcze. Zarejestrowano zaginionego mężczyznę oraz jego samochód w systemie informacyjnym Shengen, do którego ma dostęp policja wszystkich państw Unii Europejskiej. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Już kilka godzin później czescy policjanci odnaleźli mężczyznę na jed-nej z autostrad. Był cały i zdrowy. Co się stało? - Dokładnie nie wiadomo, tłumaczył się bardzo niejasno. Mówił coś o braku pieniędzy na karcie i braku benzyny - mówi policjantka.Z nożem zjawił się w szkole
54-latek od kilkunastu lat znęcał się nad swoją żoną. Groził młotkiem i nożem. Za-płakana kobieta zadzwoniła do komendy na początku października. Opowiedziała o gehennie, jaką przeżywa - wyzwiskach, awanturach, alkoholu. Mężczyzna usłyszał od policjantów zarzuty psychicznego znęcania się nad żoną, poddał się dobrowolnie karze ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Niestety to nie poprawiło sytuacji nękanej żony. Mąż dorzucił do swojego repertuaru grożenie śmiercią. Kobieta wyprowadziła się z domu i pomieszkiwała u koleżanek. Kiedy pewnego dnia wróciła po swoje ubrania, mąż wyszedł jej naprzeciw z młotkiem w ręce i zagroził, że jeśli do niego nie wróci, to ją zabije. Zaalarmowani krzykiem są-siedzi pomogli kobiecie i odciągnęli mężczyznę na bok. Na tym jednak nie poprzes-tał. 54-latek zaczął nachodzić kobietę w miejscu pracy. - Pracuje w szkole. Pewne-go dnia mąż złapał ją tam i przystawił nóż kuchenny w okolicy serca. Zagroził, że ją zabije. Na szczęście zauważyła to koleżanka z pracy i wszczęła alarm - opowiada Monika Brodowska z rejonowej policji. Po tym incydencie mąż został ponownie zatrzymany. Policjanci z Targówka tym razem postawili mu zarzut kierowania gróźb karalnych wobec żony. Sąd aresztował go na dwa miesiące.cehadeiwu
na podstawie informacji policji