Kronika policyjna
27 sierpnia 2010
Pijany Jan III. I mandat, i areszt. Pies człowiekowi człowiekiem. Od rzemyczka do koniczka. Ukąsił radiowóz. Ukryty na pawlaczu.
Pijany Jan III
Nietrzeźwy i agresywny 50-latek znęcał się nad żoną i synem. Kiedy interweniowali policjanci, przedstawił im się jako Jan III Sobieski. Wolscy policjanci dostali zgłoszenie o awanturze domowej. Na miejscu zastano pokrzywdzoną i jej syna. Twierdzili, że nietrzeźwy ojciec znęca się nad nimi i grozi im pozbawieniem ży-cia. W czasie interwencji 50-letni mężczyzna twier-dził, że nazywa się Jan III Sobieski. Dariusz J. mając we krwi ponad 2 promile alkoholu trafił do izby wytrzeźwień. Usłyszał zarzuty znęcania się nad rodziną. Wkrótce za swój czyn odpowie przed sądem. Swoją drogą, wybrał łatwego w wy-mowie monarchę. Idziemy o zakład, że na Aleksandrze Jagiellończyku czy Władys-ławie Warneńczyku poległby haniebnie.I mandat, i areszt
Ile wynosi maksymalny mandat za wykroczenia dro-gowe? 35-letni Robert K. już wie - tysiąc złotych. Więcej nałożyć na łamiącego przepisy kierowcę nie można, nawet jeśli - tak jak Robert K. - wymusza pierwszeństwo samochodem niedopuszczonym do ru-chu, bez ważnego OC i bez prawa jazdy. Dodatkowo okazało się, że 35-latek jest poszukiwany listem goń-czym za niepłacenie alimentów. Skoro nie płaci na dziecko, to i mandatu raczej nie ureguluje. Mężczyzna trafił już do aresztu.Pies człowiekowi człowiekiem
... a człowiek człowiekowi wilkiem. Tak można wnioskować po pobiciu kompana od kieliszka przez 55-letniego Andrzeja Z., 30-letniego Artura S. i 43-letniego Jacka W. Mężczyźni najpierw zaprosili 61-letniego przechodnia do wspólnego picia alko-holu, by później go ciężko pobić. Bitemu z odsieczą rzucił się jego pies, jednak i to nie powstrzymało bandytów przed kopaniem leżącego. Odchodząc zabrali ofierze buty, telefon i 400 złotych, po czym kontynuowali biesiadę 20 metrów od pobitego. Tam zastała ich policja. Gdy wytrzeźwieli, Andrzej Z., Artur S. i Jacek W. usłyszeli zarzut rozboju. Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli 7 tys. złotych, które jeden z zatrzymanych miał przy sobie. Bandytom grozi do 12 lat więzienia.Od rzemyczka do koniczka
Zaczęło się od niezapłaconego piwa, skończyło na paserstwie. 21-letni Adrian L. w jednym ze sklepów przy al. Solidarności został przyłapany na kradzieży piwa. Po-licjanci wezwani na miejsce ukarali go mandatem, jednak podczas kontroli okazało się, że na jedym piwku się nie kończy - Adrian L. miał przy sobie telefon, którego kradzież zgłoszona była na Białołęce. 21-latek, gdy wytrzeźwiał - miał 2,5 promila - usłyszał zarzut paserstwa, za co może odsiedzieć nawet pięć lat.Ukąsił radiowóz
Policjanci przyzwyczajeni są do różnych metod oporu wśród zatrzymanych, nawet do ugryzień. Jednak trzeba przyznać, że pogryzienie radiowozu nie zdarza się częs-to. Adam P. w nocy jechał ulicą Działdowską. Jego toyota wężykowała, co skłoniło policyjny patrol do zatrzymania pojazdu. 31-latek odmówił dmuchania w alkomat, na dodatek okazało się, że ma zatrzymane prawo jazdy. Policjanci chcieli zabrać mężczyznę do szpitala na pobranie krwi. To nie spodobało się Adamowi P., który zacisnął zęby na narożniku dachu radiowozu i zarysował lakier. Gratulujemy moc-nych szczęk.Ukryty na pawlaczu
31-letni Piotr O. od września ubiegłego roku był poszukiwany listem gończym za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu i niestosowanie się do sądowego za-kazu. Wpadł w ręce policjantów z Woli. Mundurowi ustalili, że poszukiwany męż-czyzna może przebywać w mieszkaniu swojej partnerki. W lokalu jednak zastali tyl-ko kobietę, która zapewniała, że Piotra O. u niej nie ma. Funkcjonariusze przeszu-kali jednak mieszkanie i znaleźli mężczyznę skulonego na kuchennym pawlaczu. Stamtąd Piotr O. trafił do aresztu śledczego, gdzie przez najbliższe dwa lata będzie mógł rozprostowywać kości na spacerniaku.tw
na podstawie informacji policji