Kronika policyjna
3 lipca 2009
Rozpoznali swoją biżuterię. Kobiety piją - dzieci cierpią. Niedaleko pada jabłko. Okradli go imprezowicze. Tylko nie do teściowej! Sąsiad puka przez okno.
Rozpoznali swoją biżuterię
Kobiety piją - dzieci cierpią
Niedaleko pada jabłko
Na ul. Leonarda do policjantów podeszła kobieta i powiedziała, że przed chwilą zo-stała obrzucona stekiem wyzwisk i wulgaryzmów przez młodych ludzi stojących w jednej z okolicznych bram. Kiedy funkcjonariusze poszli ich upomnieć, również zostali wyzwani od najgorszych. Gdy miarka się przebrała, postanowili ostudzić ne-gatywne emocje chłopaka. Jednak ten uderzył w rękę interweniującą policjantkę i zaczął uciekać. Po kilkudziesięciu metrach pościgu został zatrzymany. Wtedy ude-rzył policjanta łokciem w twarz. Po założeniu kajdanek 16-letni Marek W. trafił do radiowozu. Po chwili na miejscu zjawiła sią matka młodego człowieka. Z jej ust po-płynęła kolejna dawka obraźliwych epitetów. Chłopak trafił do izby dziecka.Okradli go imprezowicze
Był wieczór, kiedy do młodych ludzi, imprezujących przy ognisku w okolicach ul. Kutrzeby, dołączyli nieznani im goście. Podczas zabawy był śpiew, zabawa i alko-hol. Kiedy spotkanie dobiegło końca, imprezowicze rozeszli się do swoich domów. Za jednym z nich, idącym w kierunku ul. Radiowej, ruszyli nowo poznani ludzie. Zaczęło się od zaczepek słownych, potem mężczyzna został zaatakowany. Napas-tnicy chcieli ukraść mu telefon komórkowy, najpierw bili go reklamówką z butel-kami, a gdy te się rozbiły, zaczęli bić go pięściami i kopać. Pobitemu udało się dojść do ulicy Radiowej, tam poprosił przypadkowego przechodnia o wezwanie po-licji. Trafił do szpitala. Dzięki dokładnym rysopisom bandyci zostali szybko za-trzymani na przystanku autobusowym u zbiegu ul. Radiowej i Powstańców Śląskich. 31-letni Adam B., 28-letni Jacek M. i 35-letnia Urszula B. odpowiedzą za rozbój, grozi im do 12 lat więzienia.Tylko nie do teściowej!
31-letni Janusz P. wezwał policję, ponieważ nie chciał, by jego żona z dwójką dzieci pojechała w odwiedziny do swojej matki. Pod wskazanym adresem policjanci za-stali przed blokiem kłócące się małżeństwo z dwójką małych dzieci. W wózku leżała 10-miesięczna córeczka, trzylatka stała przy rodzicach. Okazało się, że małżonko-wie są pod wpływem alkoholu. 31-letnia Monika P. miała we krwi ponad dwa pro-mile, natomiast jej mąż, 31-letni Janusz P., 1,7 promila. Zamiast na obiad do teś-ciowej para trafiła do izby wytrzeźwień. Dziećmi zaopiekowali się dziadkowie.Sąsiad puka przez okno
50-letni Ryszard P. wspinając się po rusztowaniu, wszedł przez okno do mieszkania sąsiadki. Obrzucił ją stekiem wyzwisk i zaczął grozić jej śmiercią. Kobieta natych-miast wezwała policję. W tym czasie mężczyzna uciekł. Świadkowie zeznali, że po-dobne sytuacje miały już miejsce wcześniej. Policjanci zatrzymali sąsiada w jego mieszkaniu. 50-letni Ryszard P. noc spędził w izbie wytrzeźwień (we krwi miał 1,3 promila). Za przestępstwo, którego się dopuścił, grozi do dwóch lat więzienia.cehadeiwu
na podstawie informacji policji