Kronika policyjna
28 września 2007
Odurzona dzielnica. Mógł zabić dziecko. Pijany skazany. Prowadził na haju. Demolka na stacji. Babcia z promilami. Orientacja poszła w las.
Odurzona dzielnica
Walka z narkotykami to priorytet bielańskiej policji. Codziennie słyszymy doniesie-nia o złapanych dilerach, zlikwidowanych domowych wytwórniach, a także zatrzy-manych nastolatkach z narkotykami. Tym razem w ręce policjantów wpadł młody diler mieszkający w bloku przy ul. Andersena. Paweł G. nie przewidywał wpadki, uparcie twierdził, że nie wie, o co chodzi i w mieszkaniu nie ma żadnych narkoty-ków. Policyjny pies bez trudu wskazał jednak jego narkotykowe schowki. Znalezio-no również wagę elektroniczną i prawie 90 torebek służących do porcjowania nar-kotyków. Podczas akcji policjanci zatrzymali także Marcina J., który najprawdo-podobniej wpadł na zakupy. On też miał przy sobie marihuanę. Policjanci trafili przy okazji na ślad nielegalnej wytwórni polskiej heroiny w bloku przy ulicy Braci Załus-kich. 44-letni Jacek S. był właśnie w trakcie przygotowywania kolejnych porcji "kompotu".
Mógł zabić dziecko
Pijany ojciec prawie zepchnął 12-latka z balkonu na trzecim piętrze. Tragedia rozegrała się w jednym z mieszkań przy ulicy Wrzeciono. W godzinach wieczornych mieszkańcy bloku usłyszeli przeraźliwe krzyki i wołanie o pomoc. Kiedy wybiegli na balkon zauważyli, że na trzecim piętrze Ireneusz B. szarpie się ze swoim synem. Chłopiec krzyczał i wzywał pomocy. Wyglądało to tak, jakby ojciec próbował zepchnąć syna z balkonu. Natychmiast wezwali policję i krzykami starali się uspo-koić agresywnego sąsiada. W pewnym momencie chłopiec zdołał wyrwać się z uścisku ojca i wybiegł z mieszkania. Schował się u sąsiadów. Po ucieczce syna Ire-neusz B. wpadł w szał i zaczął demolować wnętrze. W tym czasie na miejscu pojawili się policjanci i obezwładnili 39-latka. Był kompletnie pijany - miał prawie trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Chłopcu na szczęście nic się nie stało. Jego ojciec odpowie przed sądem na narażenie dziecka na utratę życia i zdrowia.Pijany skazany
23-letni mieszkaniec Łomianek Michał S. po pijanemu spowodował wypadek samo-chodowy. Na ul. Nowodworskiej w Skrzeszewie zjechał nagle na przeciwległy pas ruchu i uderzył w auto marki Iveco. Wezwani policjani ruszyli natychmiast w pościg. Zatrzymali go kilka kilometrów dalej. Badanie alkomatem wykazało u 23-latka prawie trzy promile alkoholu we krwi. Na szczęście tym razem nikomu nic się nie stało. Michał S. został już osądzony w trybie 24-godzinnym przez Sąd Grodzki w Legionowie, który skazał go na trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, karę grzywny oraz zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi przez trzy lata.Prowadził na haju
Patrolujący nieoznakowanym radiowozem ulice Bielan policjanci, zwrócili uwagę na jadącego ulicą Bogusławskiego fiata. Sposób poruszania się auta wzbudził ich podejrzenia, dlatego postanowili zatrzymać do kontroli kierowcę. Podczas spraw-dzania Piotr D. zachowywał się bardzo nerwowo. Policjanci nie wyczuli od niego alkoholu, a dokumenty, jakie przedstawił okazały się w porządku. Został przeba-dany także na obecność we krwi narkotyków. Po chwili stało się jasne, co jest przy-czyną zdenerwowania 35-latka. Prowadził auto na haju - był pod wpływem heroiny. Nie dość, że mężczyzna został zatrzymany i trafił do celi bielańskiego aresztu, to przeszukano jeszcze jego mieszkanie. Tam mundurowi znaleźli prawie 400 ml me-thadonu.Demolka na stacji
Do bielańskich policjantów patrolujących okolice ulic Powstańców Śląskich i Conra-da podeszła zaniepokojona pracownica pobliskiej stacji benzynowej i poprosiła o pomoc. Opowiedziała, że do sklepu na stacji weszła para młodych ludzi i bez słowa zamknęła się w jednej z toalet. Kobieta obawiała się, że młodzi ludzie zażywają tam narkotyki. Kiedy policjanci zapukali do drzwi toalety, w środku panowała gro-bowa cisza. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły i na zewnątrz wypadła para mło-dych ludzi. Rozwścieczony Michał D. rzucił się na policjantów z pięściami i zaczął szarpać ich za mundury. Agresywny mężczyzna wyrywając się wyzywał policjan-tów, jednocześnie demolując wnętrze sklepu. Jego towarzyszka również rzuciła się na funkcjonariuszy z pięściami. Para została obezwładniona i przewieziona do ko-mendy. 22-letnia Żaneta J. i 25-letni Michał D. byli pijani.Babcia z promilami
65-letnia mieszkanka Bielan będąc pod wpływem alkoholu, wyszła z wnuczką, 12-miesięczną Zuzią, na spacer. Jak twierdzili świadkowie, kobieta prowadziła wózek wyraźnie się zataczając. Na ul. Wrzeciono dziecko wypadło z wózka. Przechodnie wezwali policję i pogotowie. Na szczęście dziewczynce nic się nie stało. Jej babcia trafiła na przesłuchanie, a dziewczynką zaopiekował się ojciec. Alkomat wykazał dwa promile. Kobieta dobrowolnie poddała się karze. Za narażenie wnuczki na utratę życia lub zdrowia sąd wymierzył jej karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ma też rozpocząć leczenie.Orientacja poszła w las
Kilkudziesięciu policjantów poszukiwało dwojga sędziwych małżonków, którzy wy-brali się do lasu koło Kampinosu na grzyby. Córka państwa Wacława i Kazimiery Z. z Mszczonowa dowiozła rodziców do Sadowej. Mieli przejść lasem do Dziekanowa, pozbierać w lesie grzyby, a następnie autobusem wrócić do domu. Gdy po 19.00 nie wrócili, córka wszczęła poszukiwania. Sprawdziła pobliskie szpitale. Zaalarmo-wała rodzinę i znajomych. Gdy i to nic nie dało, zgłosiła w komisariacie w Łomian-kach zaginięcie 70-latków. Ponad 40 policjantów, rodzina i znajomi sprawdzało oko-lice, do których mogła dojść para staruszków. Metr po metrze przeczesywano każ-dy kolejny kawałek lasu. Po trzech godzinach policjanci odnaleźli zaginionych. 70-latkowie wyczerpani i zmęczeni, ale przytomni, zostali natychmiast przewiezieni do szpitala.cehadeiwu
na podstawie informacji policji