Korwin-Mikke: "Nakłanianie do komunikacji miejskiej ma ślady ludobójstwa"
16 października 2020
Poseł z okręgu warszawskiego w wyjątkowo ekscentryczny sposób skomentował podwyżkę opłat za parkowanie.
W czwartek 15 października warszawscy radni zdecydowali, że od 4 stycznia opłata za pierwszą godzinę w strefie płatnego parkowania wzrośnie z 3 zł do 3,90 zł, za drugą do 4,60 zł, za trzecią do 5,50 zł a za czwartą i kolejne znów do 3,90 zł. Będzie to pierwsza podwyżka od 2008 roku. Parkowanie przy ulicach wciąż będzie tańsze, niż na parkingach w Śródmieściu (np.
Czerwona strefa a komunikacja miejska. Brakuje 1300 autobusów
Po zaostrzeniu rządowych obostrzeń Warszawa nie będzie w stanie zapewnić pasażerom odpowiedniej liczby pojazdów. Czeka nas masowy powrót do aut?
pod Złotymi Tarasami albo pl. Krasińskich pierwsza godzina kosztuje 5 zł). Decyzja radnych spowodowała jednak lawinę krytyki.
"Nakłanianie do zarażania"
- Trzeba urealnić opłaty za komunikację miejską, nie dopłacać do niej, żeby nie skłaniać sztucznie do jazdy środkami komunikacji miejskiej - powiedział na konferencji prasowej Janusz Korwin-Mikke, jeden z posłów reprezentujących Warszawę. - Namawianie ludzi, żeby się przesiedli z samochodu do autobusu, to nakłanianie do tego, żeby się zarażali koronawirusem. Te działania mają ślady ludobójstwa.
Opłata za parkowanie to... podatek
Dużo bardziej merytorycznie komentował podwyżki Jacek W. Bartyzel, warszawski działacz Konfederacji. Przypomniał on, że według Trybunału Konstytucyjnego opłata za parkowanie przy drodze publicznej jest daniną publiczną, czyli podatkiem.
- Gdyby traktować te opłaty jako usługę, sytuacja nie ma nic wspólnego z rynkiem - dodał. - Miasto jednocześnie decyduje o tym, ile miejsc może powstawać, ustala w planach miejscowych maksima parkingowe i jest dominującym podmiotem na rynku. To wbrew zasadom konkurencji.
(dg)
.