Koniec z odrazą, ale co zrobić z bezdomnymi w autobusach?
26 stycznia 2016
W "Regulaminie przewozu środkami lokalnego transportu zbiorowego" znajdował się zapis o tym, że "osoby budzące odrazę" mogą być usuwane z pojazdów. Zostanie wykreślony, ale problem pozostaje. Jak go rozwiązać?
Jak szybko zamarza człowiek?
Z innej beczki - wiecie, jak szybko zamarza człowiek? Przy kilkustopniowym mrozie - w kilka godzin. Najpierw wychładzają się odsłonięte części ciała: nos czy palce. Potem hipotermia się pogłębia - w kilkanaście minut ciało może się schłodzić z 36,6 do 35 - a to już może być niebezpieczne. Im dłużej na mrozie - tym gorzej. Spada nam motoryka, wysiada zdolność logicznego myślenia. Gdy ciało osiągnie temperaturę 32 stopni - w zasadzie jedyny organ, który działa prawidłowo, to nerki. Dlatego właśnie wychłodzonym towarzyszy zapach moczu - nie panują nad zwieraczami, a pęcherz pełny. Czy to oznacza, że każdy będzie mógł "śmierdzieć sobie" w autobusie? Igor Krajnow, rzecznik ZTM uspokaja: - Na pewno tak nie będzie. Przy 30 stopniach tracimy przytomność. Jeśli jeszcze w ramach obrony golniemy setę czy dwie - jest jeszcze gorzej, bo alkohol rozszerza naczynia krwionośne i przyspiesza wychłodzenie organizmu. Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto stwierdzi że "chlora nie szkoda", jednak przy minimum empatii da się wytrzymać zimą tych kilka przystanków. A przynajmniej domagając się wyproszenia cuchnącego współpasażera przy okazji powiadomić straż miejską, gdzie takowy został wysadzony.
Wygodni czy empatyczni?
W ostatnich dniach przez media przetoczyła się debata między "wygodnymi" a "empatycznymi". Obie strony mają swoje racje - płacąc za przejazd, mam prawo do podróży w minimalnym komforcie, a woniejący "Eau de Jule" osobnik takowego nie zapewnia. Z drugiej strony - podczas mrozów można przebiedować w pobliżu smrodoroba. Tym bardziej, że nie bardzo jest zimą co z takim bezdomnym zrobić - nie można go zawieźć do noclegowni, bo te działają tylko nocą, a pomieszczeń, w których może się ogrzać "legalnie" jest za mało: w całej Warszawie są dwie. Na Kijowskiej 22, prowadzona przez Monar i na Wiślanej 7, którą zawiaduje Stowarzyszenie "Alter-Ego". Schroniska, także te całodobowe, mają ograniczoną liczbę miejsc. Łaźnia? Jedna, na Żytniej. Jak widać, pomoc jest dość ograniczona.
Czy nowy zapis w regulaminie oznacza, że każdy będzie mógł "śmierdzieć sobie" w autobusie? Igor Krajnow, rzecznik ZTM uspokaja: - Na pewno tak nie będzie. Chcemy zmienić zapis w ten sposób, by nie mógł być tak szeroko interpretowany jak teraz. Każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie i komfort innych pasażerów nie ucierpi. Co miałoby to oznaczać? Trudno powiedzieć.
Szczegóły poznamy pod koniec miesiąca, kiedy rada Warszawy przegłosuje nowy regulamin. Według projektu nowy zapis nie mówi ani słowem o uciążliwych pasażerach - mowa jest tylko o tych, którzy zagrażają bezpieczeństwu i porządkowi, jednak, na wniosek pasażerów, obsługa pojazdu może zażądać wyjścia z autobusu czy tramwaju.
Będzie lepiej? Czekamy na opinie. Po której stronie powiedzą się nasi Czytelnicy?
(wt)