Kolejne lodowiska dla Bemowa
30 listopada 2016
Zbliża się czas szaleństwa na łyżwach. Pod hasłem "Aktywny wypoczynek" na portalu urzędu miasta można znaleźć informację, że w Warszawie działa siedemnaście lodowisk. Wśród nich znajdziemy ślizgawkę przy ul. Obrońców Tobruku 40 i lodowisko na Moczydle, przy Górczewskiej 69/73. Przy lodowisku na Fortach Bema jest dopisek "bezpłatne", a przy obiekcie na Moczydle go nie ma, co oznacza, że trzeba tam wykupić bilet.
To oczywista nieprawda: w Warszawie nie będzie siedemnastu lodowisk. Nie dlatego, że ani na stronie internetowej urzędu dzielnicy Bemowo, ani na stronie bemowskiego OSiR-u nie ma jeszcze żadnej wzmianki o lodowisku, choć ma ono ruszyć "w pierwszej połowie grudnia", jak zapowiedziała Renata Kaznowska, zastępca prezydenta miasta. Otóż lodowisk będzie w naszym mieście znacznie więcej niż siedemnaście - my co roku korzystamy rodzinnie ze ślizgawki przy Wola Parku, które ma dogodny dojazd, wypożyczalnię łyżew i pingwinów oraz miłą obsługę. Tego obiektu nie ma na liście. Urząd miasta promuje bowiem tylko tzw. ślizgawki miejskie, to znaczy wybudowane (czy raczej wylane) na zlecenia urzędników.
To praktyka nie do zaakceptowania. Prowadzenie lodowiska jest biznesem, jak każdy inny. Samorząd miejski zaś to nie jest spółka, której celem jest zarabianie pieniędzy. Nie powinien więc promować swoich przedsięwzięć, jeżeli odbywa się to kosztem innych, prywatnych. Gdyby jeszcze miasto promowało lodowiska, na które wstęp jest bezpłatny, miałoby to jakieś uzasadnienie. Większość miejskich ślizgawek jest jednak biletowana, podobnie jak obiekty komercyjne.
To tak, jakby miasto promowało miejską firmę taksówkową MPT kosztem korporacji prywatnych - na szczęście, z tego co mi wiadomo, tego nie robi. Swoją drogą, pozostaje pytanie: po co miasto w ogóle prowadzi firmy konkurujące na rynku z przedsiębiorstwami prywatnymi? Miejscy urzędnicy mają tylko więcej roboty z nadzorem nad nimi, a politycy narażeni są na pokusę obsadzania rad nadzorczych i zarządów swoimi protegowanymi...
W przypadku lodowisk sytuacja jest specyficzna: te "miejskie" działają na nieruchomościach należących do miasta (placach bądź obiektach sportowych), jakaś rolę więc przy ich tworzeniu urzędnicy muszą odegrać. To oczywiście dobrze, że będziemy mieli ślizgawkę np. na Rynku Starego Miasta czy na OSiR-ze na Forcie Bema, ale ich promocja nie powinna dyskryminować prywatnych. Dlatego, dla równowagi, całkowicie bezinteresownie, polecam wszystkim bemowianom ślizgawkę przy Wola Parku.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)