Kleszcze czyhają - gdzie trzeba uważać w Wawrze?
25 kwietnia 2016
Kleszcze to jedne z najdokuczliwszych i niebezpiecznych pasożytów, na jakie można się natknąć w Polsce. Czają się wszędzie - nie brak ich także w Wawrze i okolicach.
Według danych sanepidu, ryzyko jest mniejsze niż w innych warszawskich lasach, ale mimo wszystko jest. Szczególnie dużo jest ich w lesie kawęczyńskim, nie brakuje także w Lesie Sobieskiego. Kleszcze bowiem lubią lasy liściaste - nie dlatego, że wygodniej im skakać nam na karki z liści (bo tego nie robią), tylko łatwiej im przetrwać zimę w ściółce liściastej niż iglastej. Zawsze też atakują od strony nóg - wspinają się na trawy, a gdy już znajdą żywiciela, wyszukują sobie dogodnego miejsca do wkąszenia się i ssania krwi. Najczęściej są to miejsca na ciele gdzie skóra jest cienka a szanse na wykrycie - niewielkie: pachwiny, za uszami czy na zgięciach pod kolanem. Dlatego tak ważne jest, by dokładnie się obejrzeć po spacerze.
Po co? Taki kleszcz i komar to przecież prawie to samo - jak wypije krew, to się odczepi. Tyle jednak, że komar w naszym klimacie nie jest źródłem chorób, za to kleszcze jak najbardziej. W ich ślinie żyją bowiem bakterie odpowiedzialne za boreliozę i odkleszczowe zapalenie mózgu. Średnio co czwarty kleszcz jest ich nosicielem, dlatego pod żadnym pozorem - jeśli już będziemy mieć tę nieprzyjemność i odkryjemy w swojej skórze zagnieżdżonego pasożyta - nie smarujmy go niczym, tylko z pomocą pęsety lub innego przyrządu po prostu wyciągnijmy. Posmarowany tłuszczem czy alkoholem kleszcz w odruchu obronnym zwróci nam do organizmu całą wypitą krew, ale wraz z niechcianymi dodatkami. A powikłania po boreliozie mogą prowadzić do śmierci.
Tylko w pierwszym kwartale w Warszawie odnotowano 75 przypadków boreliozy i 2 zapalenia mózgu. W całym województwie było ich 232 - o trzy więcej niż przed rokiem.
(wt)