REKLAMA

Wola

komunikacja »

 

Kiedy dojdzie do tragedii?

  12 lutego 2010

Mimo że mieszkańcy mają do dyspozycji przejście pod torami kolejowymi od strony ul. Zawiszy, drogę do przystanku autobusowego oraz kładki wiodącej do parku Moczydło wolą skracać sobie dzikim przejściem, codziennie ryzykując życiem.

REKLAMA

W ostatnim numerze "Echa" poruszyliśmy problem nieczys-tości zalegających na przejściu dla pieszych pod torami ko-lejowymi od strony ul. Zawiszy. Przejście to zbudowano z inicjatywy dzielnicy Wola w porozumieniu z władzami Pol-skich Kolei Państwowych. Jest ładnie oświetlone, powstał tam wygodny chodnik. Dzielnica miała zająć się bałaga-nem, jednak jak donieśli nam mieszkańcy, pomimo zapew-nień urzędników przejście nie zostało odśnieżone, a w śniegu nadal leżą potłuczone butelki i puszki po piwie. Mieszkańcy w dalszym ciągu apelują o uprzątnięcie tego terenu, gdyż jest to jedyne w tej okolicy legalne przejście pod torami kolejowymi prowadzące do przystanku autobu-sowego i kładki wiodącej do parku Moczydło.

- Za sprzątanie jest odpowiedzialny właściciel terenu. Urząd nie jest właścicielem, ale przez wzgląd na bezpie-czeństwo mieszkańców dzielnica podjęła decyzję, że podejmie się utrzymania tego przejścia. Do wykonawcy zostało już wysłane zlecenie w tej sprawie - zapewnia Marta Jerin, rzecznik prasowy urzędu dzielnicy Wola.

To nie koniec problemów

Po publikacji mieszkańcy zgłosili nam także o wiele poważniejszy problem. Jest nim niebezpieczne "dzikie" przejście przez tory kolejowe, oddalone o jakieś 60 metrów od legalnego. Mimo tablic ostrzegawczych, codziennie korzysta z niego wiele osób skracających sobie w ten sposób drogę do przystanku autobusowego. Po torach biegają nie tylko dzieci z pobliskiej szkoły. Mieszkańcy wielokrotnie obserwowali również, jak matki pchają tędy wózki z małymi dziećmi, chcąc dojść na skróty na kładkę wiodącą do pobliskiego parku. - Może jak dojdzie do tragedii, ktoś wreszcie zareaguje - mówi "Echu" pani Elżbieta.

Teren należy do Polskich Kolei Państwowych. Mówi Jan Terlecki, dyrektor Za-kładu Linii Kolejowych PKP w Warszawie: - Okresowo sprawdzamy takie nielegalne przejścia. Linia nr 20, na której znajduje się owo "dzikie przejście", nie jest obecnie objęta planem inwestycyjnym. Nie jesteśmy w stanie ogrodzić wszystkich linii kole-jowych, poza tym ludzie i tak powyrywają przęsła i będą przechodzić tam, gdzie im wygodniej. To jest walka z wiatrakami. Uważam takie zachowanie za brak wy-obraźni. Za zjawisko wynikające z braku poszanowania swojego życia i zdrowia. Dopiero, gdy dojdzie do nieszczęścia, człowiek idzie po rozum do głowy. Dla mnie osobiście to okropny brak odpowiedzialności - mówi Jan Terlecki.

Jakie widzi rozwiązanie tej sytuacji?

- Staramy się wygradzać takie przejścia i ustawiać tablice informacyjne. Zlecę komendantowi Straży Ochrony Kolei, aby zwiększył patrole w tym rejonie i wlepiał mandaty za każde nielegalne przekroczenie torów kolejowych. Jeśli natomiast ini-cjatywę w tej sprawie przedłożyłyby nam władze lokalne, oczywiście moglibyśmy wówczas zebrać komisję i ustalić, czy nie można tego problemu jakoś inaczej roz-wiązać - podsumował Jan Terlecki.

Dzielnica także deklaruje pomoc. Burmistrz wysłał do PKP pismo z propozycją spotkania w celu wypracowania wspólnego sposobu rozwiązania tej niebezpiecznej sytuacji.

Anna Przerwa

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024